Ryszard Karalus: Człowiek z charakterem

Rozmowa z Ryszardem Karalusem, legendą białostockiej piłki, wychowawcą wielu świetnych piłkarzy Jagiellonii.


Wszystko wskazuje na to, że nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej zostanie Cezary Kulesza. Na ile jest to ważne nie tylko dla polskiej piłki, ale futbolu na Podlasiu, że osoba z tego regionu, z Białegostoku stanie na czele związku?

Ryszard KARALUS: – Na pewno miło będzie nam wszystkim i na Podlasiu i w Białymstoku i w samej Jagiellonii. Choć szkoda, że z tego powodu odszedł z klubu. Myślę, że bardzo dobrze poradzi sobie jako prezes PZPN, choć jeszcze trochę poczekajmy. To jest tajne głosowanie, są różne niespodzianki, ale powinien wygrać, bo na to zasłużył.

Dlaczego zasłużył?

Ryszard KARALUS: – Proszę popatrzeć jakie postępy zrobiła Jagiellonia w ostatnich 10 latach, w okresie kiedy Cezary Kulesza był prezesem. Jak to wszystko się poukładało, jak to wygląda teraz. Jasne, to praca zbiorowa, wysiłek organizacyjny wielu osób, ale ktoś tym zarządzał. Jest bardzo komunikatywny. Jestem optymistą jeżeli chodzi o jego działania.

Mówimy o Cezarym Kuleszy działaczu, a przecież przez wiele grał w piłkę. Jakim był zawodnikiem?

Ryszard KARALUS: – O ho ho! Jako piłkarz był niezwykle twardy. Pamiętam czas, kiedy zespół prowadził Janusz Wójcik, a w tej drużynie grał Czarek, to wszyscy od niego uciekali. Był twardy i niesamowicie ambitny, że aż było to niewiarygodne. Takie cechy charakteru przekładają się też później na piłkarską murawę. Do tego stanowczy i walczący o swoje racje. Człowiek z charakterem pod każdym względem, nie tylko na boisku, ale też poza nim, jak choćby w biznesie, gdzie też dobrze mu szło. To o czymś świadczy, to coś pokazuje.

Cezary Kulesza
Fot. Michal Kosc / PressFocus

Jako trener miał pan pod ręką Kuleszę-piłkarza?

Ryszard KARALUS: – Nie, rozmijaliśmy się. Kiedy grał w pierwszym zespole „Jagi”, to prowadził go wspomniany Janusz Wójcik. Nigdy nie bał się pracy i jak mówię, jest przeambitny. Czytam i słyszę, że są tam w stosunku do niego jakieś zastrzeżenia, a ja mówię, jest stanowczy, konsekwentny i ma swoje zdanie, ale słucha też innych ludzi.

W stosunku do Cezarego Kuleszy przed środowymi wyborami podnoszony jest zarzut, że niewiele albo prawie wcale nie mówi o szkoleniu, a to przecież, jak pokazał ostatni mecz Niemcy – Polska w kategorii 17-latków, przegrany przez biało-czerwonych aż 1:10 paląca sprawa. Kogo jak nie pana o to nie zapytać? Wychował pan pokolenia świetnych graczy, a z juniorami Jagiellonii w 1992 roku, kiedy grali tam tacy zawodnicy jak Frankowski, Citko, Piekarski, Chańko czy Bogusz, zdobył mistrzostwo Polski. Jak pan na to patrzy?

Ryszard KARALUS: – Na pewno powinien być jakiś narodowy model szkolenia. Dla mnie od lat to dziwna sprawa, że w kraju który liczy prawie 40 milionów ludzi, nie potrafimy wyszkolić 30-40 piłkarzy którzy nie mówię, że reprezentowaliby poziom światowy, ale taki w miarę solidny europejski. Spójrzmy na te pucharowe rozgrywki, czy my mamy jakiś zespół, który samymi Polakami dałby radę dostać się do takich rozgrywek, jak Liga Europy? Nie potrafimy o to zawalczyć, bo widzimy jakie w tych pucharach padają wyniki. Przykładem Jagiellonii powinno być w innych ligowych drużynach tak, że mamy pięć drużyn na szczeblu Centralnej Lidze Juniorów. Stawiamy na swoich zawodników. Wiele dobrych piłkarzy się u nas wychowało. W tym względzie Czarek Kulesza jest świadomy tego, co się powinno robić.

Czyli o sprawę szkolenia nie powinniśmy się martwić?

Ryszard KARALUS: – Jestem tutaj optymistą pod tym względem, bo Czarek jest konsekwentny. Nie obawiam się, że w tym temacie powinno być coś na nie tak.


Fot. Michal Kosc / PressFocus