Myślami byli już na wakacjach

– Jakościowo to mamy może i dobrych piłkarzy, ale ja od dawna tego nie widziałem – mówi Ryszard Komornicki


Rozmowa z Ryszardem Komornickim, 20-krotnym reprezentantem Polski, uczestnikiem MŚ 1986, trenerem wielu ligowych klubów, ostatnio FC Wohlen.

Jak wytłumaczyć to, co stało się we wtorek wieczorem w Kiszyniowie?

Ryszard KOMORNICKI: – Piłka to piłka, wiele może się wydarzyć, ale zdarzają się takie sytuacje i mecze, kiedy ciężko coś racjonalnie wytłumaczyć. U nas problem tkwi nie tylko w tym meczu z Mołdawią, ale ogólnie. Powiem tak, mentalnie to mamy słabych piłkarzy, nie mówię o jednostkach, dwóch – trzech zawodnikach, ale ogólnie. Zresztą w życiu jest tak, że ludzie się dopasowują do sytuacji. Słyszę, że nie ma lidera, że nikt w trudnym momencie nie wziął wszystkiego na swoje barki, ale takie słowa to słyszymy od lat! Piłka poszła teraz w tym kierunku, że nie ma już takich liderów. Jasne, jest Messi, ale to też nie jest ktoś, kto werbalnie ustawia zespół. Gra swoją grę i tyle.

Może jakość jest, ale…

Czyli problem tkwi w samych zawodnikach?

Ryszard KOMORNICKI: – Jakościowo to mamy może i dobrych piłkarzy, ale ja od dawna tego nie widziałem. Jest Lewandowski – owszem – nie ma o czym dyskutować. Jest Zieliński, który obwinił się o stratę pierwszego gola, ale taka strata w środku pola każdemu może się zdarzyć. Moje zdanie co do meczu z Mołdawią jest takie, że wielu piłkarzy głowami było już na wakacjach. Szczerze to powiem, bo sam nieraz, szczególnie jako trener coś palnąłem, że trzeba uważać co się mówi, a tak się zastanawiam czy z tymi zawodnikami ktoś na ten temat pracuje.

Bednarek powiedział, że zawodnicy myśleli o wakacjach. Ja bym tego słowa nie używał, bo jak piłkarz zawodowy, który gra ważny mecz o punkty, nagle mówi, że chcieli wygrać i mieć fajne wakacje to jest to coś niewyobrażalnego! Z kolei Lewandowski nic nie mówił, bo on albo powie coś wtedy kiedy jest bardzo dobrze, albo bardzo negatywnie. Zresztą trudno znaleźć tutaj jakieś odpowiednie słowa. Współczuję też trenerowi…

Ryszard Komornicki
Ryszard Komornicki. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Co jeszcze?

Ryszard KOMORNICKI: – Żeby reprezentacja dobrze grała, to najpierw musimy mieć odpowiednich piłkarzy. Nie interesuje mnie, że ten zdobył mistrza Włoch, a drugi jest gdzieś tam królem strzelców. To, że ktoś zagrał 20 meczów w lidze dobrze, 10 przeciętnie, a cztery słabo, to nikogo nie interesuje. Na świeczniku jest się w meczu reprezentacji. Jak my sobie mentalnie nie potrafimy poradzić w meczu z takim rywalem jak z Mołdawią, to co my chcemy grać?

Stoją i patrzą się

Jak ocenić samo spotkanie i te tracone przez Polaków bramki?

Ryszard KOMORNICKI: – To było coś niewiarygodnego, choć Szwajcarzy w meczu z Rumunami też tracili takie głupie gole, ale to inna sprawa. Pierwsza bramka dla rywala, to coś nieprawdopodobnego i nie mówię tutaj o stracie piłki przez Zielińskiego. Jak można dopuścić zawodnika, żeby przed naszą bramką uderzał centralnie z 18-20 metra. Bednarek i Kiwior stoją po bokach i się patrzą?! Ja wiem, że Mołdawia jest tam na sto którymś miejscu w rankingu. Jednakże przecież jakieś umiejętności ci piłkarze też mają, potrafią kopnąć na bramkę. Z kolei trzecia bramka to kompromitacja. Szczęsny biega z przodu, nikt nie kryje, a stoi w strefie. Jak z takim rywalem sobie nie potrafimy poradzić, to z kim chcemy wygrać?

Gdzie jest główny problem?

Ryszard KOMORNICKI: – Reprezentacja to chyba dla niektórych taki przerywnik, przyjechali zagrać mecze, a już myślą o wakacjach. Tymczasem ten mecz był najważniejszym spotkaniem na dzisiaj. Wszystko inne trzeba odłożyć na bok, bo liczy się tu i teraz, a nie co będzie po wakacjach. To był ostatni mecz i tyle. Zmęczenie? Nie używam brzydkich słów, ale ku…, nie róbmy z tych ludzi męczenników. Za te pieniądze które oni zarabiają, to wielu innych chciałoby się pomęczyć. To nie jest złośliwość, bo nikt nikomu nie liczy pieniędzy, ale jak masz taką pozycję w społeczeństwie i zarabiasz takie pieniądze, to za coś one są płacone. Nie że klepiemy się po plecach i mówimy, że masz fajną fryzurę i ładne buty. Jeszcze dodatkowo te wypowiedzi zawodników na poziomie przedszkola. Nie potrafią powiedzieć coś sensownego. Zieliński mówi, że nie wyszli na mecz, na drugą połowę. To gdzie oni byli?! Jesteś zawodnikiem i mówisz coś takiego?!

Pretensje można mieć

Mówi pan, że współczuje trenerowi Santosowi. A czy nie można mieć do selekcjonera pretensji o zarządzanie spotkaniem w Kiszyniowie? O zmiany, o zmianę ustawienia, taktykę?

Ryszard KOMORNICKI: – Można mieć. Do trenera Yakina tutaj w Szwajcarii też są pretensje, że jak grali z Rumunami, to przy prowadzeniu 2:0 w końcówce wszystko wypuścili. Mówi się i pisze, że trener Yakin mógł inaczej zareagować, zrobić inne zmiany. Wiadomo, że jak się zawodnika zmieni, a ten nie gra dobrze, to winny jest nie piłkarz, a szkoleniowiec.

Co do trenera Santosa, to nie wiem czego od niego się oczekuje. Czy ktoś analizował, jak on się zachowywał będąc na ławce portugalskiej reprezentacji i jak reagował. Nad tym się chyba nikt nie zastanawiał. Ale w pamięci są taki obrazki, jak Ronaldo biegał do ławki i dyskutował z trenerem. Może siłą Santos nie jest zarządzanie, a bardziej motywacja. Może nie jest do końca strategiem, ale bardziej motywatorem? Sam do końca tego nie wiem. Tak się zastanawiam, ale z drugiej strony czy piłkarz będący na boisku w koszulce reprezentacji Polski ma zakaz myślenia? Zawodnicy decydują na boisku.

Co ma pan na myśli?

Ryszard KOMORNICKI: – Nieraz na tej murawie, na tym boisku nie jest łatwo. Nagle pchany pod górę przez ciebie kamień jest już na samym szczycie, aż nagle spada i zaczyna się toczyć w dół. Żeby go zatrzymać, to nie jest to proste, a jedna czy inna zmiana niekoniecznie musi pomóc. Ta bramka którą strzelili na 1:2, to był taki moment, że zespół do końca nie wiedział czy atakować czy zacząć się bronić.

Nie na tym poziomie

O tym mówił też Zieliński, że ta bramka rywala ich napędziła.

Ryszard KOMORNICKI: – No tak, prowadzisz 2:0, masz rywala na łopatkach i wychodzisz na boisko mając przekonanie, że już po wszystkim, że tutaj się nie cofnę, tutaj odpuszczę, a tutaj nie pobiegnę 10 metrów. I nagle mecz wymyka się spod kontroli. Więc pytam, gdzie my mamy głowy? Czy piłkarze nie wiedzą, że trzeba pomyśleć? Weź odpowiedzialność za siebie, a później ci najbardziej predystynowani biorą wszystko na swoje barki. Kto w środku pola ma tym pokierować?

Zieliński jest dobrym piłkarzem, OK, ale czy takim do kierowania wszystkim? Nie mogę już tego słuchać, że mamy dobrych piłkarzy. Można powiedzieć, że jesteś dobrym piłkarzem, ale nic nie wygrasz, albo takim, który przyjeżdża na kadrę, ta wygrywa i coś osiąga. To są naprawdę dobrzy zawodnicy, o który się potem mówi i których się długo pamięta. Każdy kto gra czy grał w piłkę, to wie, że takie momenty jak ten we wtorek mogą się zdarzyć i się zdarzają. Jednak nie na tym poziomie i nie w takim momencie.

Właśnie, z pana autopsji przypomina pan sobie taką grę, jak ta nieszczęsna z Mołdawią?

Ryszard KOMORNICKI: – Nie, takiego meczu sobie nie przypominam. Jak wchodziłem na mecz reprezentacji, to byłem naładowany na maksa. Zawsze chciałem pomóc, tymczasem teraz widziałem takie kalkulowanie, tu przebiegnę, a tam nie. Jasne, grałem w takim meczu, jak przykładowo z Meksykiem. Przegraliśmy 0:5, ale wtedy to było tak, że w nocy tam przylecieliśmy, a graliśmy następnego dnia na wysokości 3000 m n. p. m przy temperaturze 30 stopni. Było to jakieś wytłumaczenie. Teraz nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia. Grają na takim poziomie, w takich klubach, że taka sytuacja nie ma prawa się wydarzyć, nawet jakby trener Santos zasnął na ławce. Co oni są dzieci?!

Brakuje mi profesjonalnego podejścia. Można powiedzieć, że podejście do meczu było takie, że zagramy sobie z Mołdawią i jedziemy na wakacje.


Czytaj jeszcze w kategorii REPREZENTACJA POLSKI


Wszyscy cieszyli się po losowaniu, że jesteśmy w najsłabszej grupie eliminacji Euro, a tymczasem jesteśmy na przedostatnim miejscu i na mistrzostwa za rok możemy nie jechać…

Ryszard KOMORNICKI: – My Polacy chcielibyśmy i zrobiliśmy się takim narodem, żeby było łatwo i lekko. Kiedyś było za ciężko, robiliśmy sobie pod górkę, nawet kiedy nie trzeba było. Mówimy, że ci są słabi i łatwo będzie. Jak grasz z nisko notowaną Mołdawią, to wygraj 8:0, udowodnij to na boisku. Masz wygrać mecz i tyle. Wyjdź, zagraj i wygraj, a jak to twoja sprawa. Jak w takiej grupie jesteś, to wiadomo, każdego meczu może się nie wygra, ale celem w takiej grupie powinno być jej wygranie, bez jakiegoś ale. Też miałem mecze, że nie zawsze się dobrze czułem. Różnie było, ale jak wychodzisz na tą murawę w barwach narodowych, to musisz takie mecze jak to z Mołdawią wygrywać, a nie robić w gacie.


Na zdjęciu: Od fatalnego błędu Piotra Zielińskiego zaczęła się dobra gra Mołdawian. Z numerem 2 Oleg Reabciuk.

Fot. Siergiej Sokołow/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.