Sarnowski: Legendy akceptują naszą filozofię

Godzina 19.48 w piątek, 14 grudnia, to będzie szczególna pora dla wszystkich w Zabrzu, nie tylko dla kibiców, którzy zadbają o upamiętnienie urodzin Górnika w mieście. A jak sytuację klubu w przededniu jubileuszu ocenia jego szef?

Czy legendom Górnika podoba się miejsce, w którym teraz znalazł się zabrzański zespół? Gdyby urodziny przypadły przed rokiem, atmosfera do świętowania byłaby z pewnością bardziej przyjazna.
Bartosz SARNOWSKI: – Trzeba to obiektywnie przyznać. Górnik po spadku do I ligi, błyskawicznie awansował i próbował zawojować ekstraklasę. W dużej mierze młodymi zawodnikami udało się osiągnąć naprawdę wspaniały wynik, co poniosło się szerokim echem w całym kraju. Pokazaliśmy wówczas, że wiemy, jak zadbać o przyszłość klubu, i nadal nasz sztab, pod kierunkiem dobrego szkoleniowca – co wyraźnie podkreślam – próbuje właściwie zestawiać proporcje młodości i doświadczenia w zespole. Konsekwentnie podążamy tą samą drogą, choć wiemy, że teraz wyniki są dalekie od oczekiwań. Wiemy też jednak, że chcemy wyszkolić piłkarzy, którzy – gdy już oswoją się z ekstraklasą – będą grali na wysokim poziomie. Bo to nie jest przypadek, że trafili na Roosevelta. Bardzo poważnie przymierzamy się do najbliższego okna transferowego, ale nie planujemy żadnej rewolucji w składzie. Jesteśmy nastawieni na politykę długofalową. I legendy Górnika w znakomitej większości podzielają naszą filozofię.

Jak jest przyczyna tego, że obecny sezon jest znacznie słabszy niż poprzedni? Mimo pańskiej zapowiedzi z początku lata, że europejskie puchary nie okażą się dla drużyny pocałunkiem śmierci, nie udało się tego uniknąć?
Bartosz SARNOWSKI: – Od lat polskie kluby borykają się z tym, że gra w eliminacjach europejskich pucharów nie pomaga w przygotowaniach do sezonu ligowego. Czwartego miejsca z poprzedniego sezonu absolutnie nie żałujemy, walczyliśmy przecież o to, aby móc się pokazać na arenie międzynarodowej i także dzięki temu dobrze się rozwijać, ale naukę, o której wspomniałem też warto zapamiętać.

Dziś już można stawiać wniosek, że latem w ogóle nie udało się zastąpić w Górniku Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora którzy w dużej mierze współtworzyli waszą siłę w poprzednich rozgrywkach?
Bartosz SARNOWSKI: – Trudno w tym momencie o inną ocenę, że jeszcze się nie udało. Nadal jednak wierzymy w zawodników, których sprowadziliśmy. I wszyscy mamy przekonanie, że jeszcze w tym sezonie zespół wróci na właściwe tory. Jesienią straciliśmy wiele bramek, ale bardzo często wynikało to z braku doświadczenia. Jestem pewny, że popełnione do tej pory pomyłki zaprocentują już wiosną. Choć, oczywiście, pracujemy też nad zimowymi wzmocnieniami. Bo odejście obu tych zawodników pokazało, że na ich pozycjach mamy luki.

Fakt, że Kurzawa odszedł za darmo, zaś Kądzior za sumę odstępnego wynoszącą 400 tysięcy euro, wpłynął na zmianę polityki personalnej prowadzonej przez prezesa Górnika?
Bartosz SARNOWSKI: – Na pewno tak, ale musimy pamiętać, że działaliśmy na rynku transferowym przed poprzednim sezonem w realiach pierwszoligowych, a później w realiach beniaminka. I tak naprawdę przed startem rozgrywek byliśmy powszechnie spisywani na straty. Trudno było więc umawiać się na warunki płacowe, które chcieli podyktować zawodnicy. To zresztą zawsze jest element kompromisu, który najlepiej pokazuje, na jakim etapie znajduję się w danym momencie klub. Rafał Kurzawa był już zresztą nastawiony na to, aby spróbować sił za granicą i to jest podstawowy powód, dla którego nie ma go już w Górniku. Natomiast Damian Kądzior od początku nie ukrywał, że chciałby robić karierę, która będzie wykraczała poza Zabrze. Nawet użył takiego sformułowania, że nasz klub jest dla niego trampoliną. Zatem dla nikogo to, że odszedł nie było szokujące.

A może po prostu klauzula wpisana w kontrakt była zbyt niska?
Bartosz SARNOWSKI: – Wspomniałem już o warunkach, w jakich umowa z Damianem była podpisywana. A proszę mi wierzyć, że w czasie, kiedy trafiłem do Górnika klauzule odejścia, który znajdowały się w kontraktach piłkarzy – poza jednym przypadkiem – nie były wyższe. Czyli poruszaliśmy się w granicach, jakie zostały wypracowane w klubie.

Uwierzę, jeśli szczerze odpowie pan na pytanie, ile razy w obecnym sezonie zagrożona była pozycja trenera Brosza. Wyniki były przecież od początku poniżej oczekiwań, zaś zagrożenie zajęciem pozycji czerwonej latarni w ligowej tabeli – bardzo duże.
Bartosz SARNOWSKI: – Ani razu! Zawsze przed chęcią zmiany na ławce trenerskiej trzeba zadać sobie pytanie, czy ewentualne nowe spojrzenie na zespół byłoby bardziej trafne. Przecież wiem, jak piłkarze pracują z Marcinem Broszem. A także ile udało się osiągnąć pod kierunkiem tego szkoleniowca w relatywnie krótkim czasie. Trener pokazał zatem, że można zaufać temu, co chce zrobić. Nie ma oczywiście ludzi nieomylnych, którzy mają gotowe recepty na każde sytuacje, więc takim człowiekiem nie jest też Brosz, ale… ja także nie! Tyle że w tym momencie nie ma sensu rozmawiać w kategoriach jakichkolwiek popełnionych błędów, bo obecny sezon podsumujemy w Górniku dopiero wówczas, gdy się zakończy. Mamy świadomość, że pewne przyjęte rozwiązania na tym etapie rozgrywek nie sprawdziły się, ale lepiej pomyśleć, co zmienić w funkcjonowaniu drużyny, niż zastanawiać się nad zmianą szkoleniowca. Bo to byłoby niczym szukanie alibi z mojej strony.

Pańskie relacje z trenerem można określić mianem szorstkiej męskiej przyjaźni?
Bartosz SARNOWSKI: – Nie rozmawiamy może co drugi dzień, bo nie ma takiej potrzeby, ale nawet jeśli w naszych relacjach pojawia się ułamek wspomnianego klimatu, to wyłącznie w wariancie budującym. Rozpoczęliśmy trzeci rok współpracy i przez ten czas niejednokrotnie odbywaliśmy dyskusje dotyczące przyszłości, czyli najważniejsze. I zawsze były konstruktywne. A przeszliśmy wspólnie naprawdę długą drogę z pierwszej ligi.

Brosz może być pewien, że Szymon Żurkowski dogra obecny sezon w Górniku?
Bartosz SARNOWSKI: – W tym momencie nie ma żadnych sygnałów, żeby miał nie dograć. Owszem, jest zainteresowanie tym zawodnikiem, ale dotąd nie pojawiły się konkrety. Kontrakt Szymona z Górnikiem nie kończy się w obecnym sezonie, więc trener powinien pracować ze świadomością, że ma Żurkowskiego do dyspozycji.

Puścilibyście Żurkowskiego tylko w przypadku napłynięcia oferty, dzięki której pobity zostałby – i to znacznie – transferowy rekord Górnika, który padł przy okazji odejścia Arkadiusza Milika do Bayeru Leverkusen? Czyli powyżej 4 milionów euro?
Bartosz SARNOWSKI: – Żurkowski jest dla nas w tym momencie bezcenny i żadna kwota nie wynagrodziłaby w pełni jego odejścia, ale jesteśmy realistami. Nie patrzymy na rekordy, tylko na fakt, ile może być warta dla nas ewentualna zmiana przynależności klubowej przez Szymona. I w tym kontekście suma, która padła wydaje się uzasadniona. To zresztą zrozumiałe, że w przypadku transferu Górnik byłby zainteresowany jak najwyższą sumą odstępnego.

Na ile wzmocnień trener Górnika może liczyć zimą?
Bartosz SARNOWSKI: – Na pewno nie będzie wielkiego zaciągu, prowadzimy rozmowy z kilkoma zawodnikami. Nadal bowiem wierzymy w rozwój piłkarzy, których sprowadziliśmy latem. Zrozumienie taktyki, w jakiej chce grać nasz szkoleniowiec zabiera trochę czasu, więc na pewno nikogo nie skreśliliśmy.

Adam Ryczkowski też spełnia wasze oczekiwania?
Bartosz SARNOWSKI: – Patrząc obiektywnie na liczbę występów i ile daje drużynie, musi nadal dochodzić do takiego momentu. Na pewno jednak będzie miał ku temu szansę. Chcemy podwyższyć zimą rywalizację, również na skrzydłach, i dołożyć trochę doświadczenia do zespołu, aby zawodnicy mogli w Zabrzu uczyć się także od siebie.

Jak wygląda kwestia przedłużenia wygasających kontraktów przez najmłodszych zawodników Górnika? Pojawił się bowiem w tej kwestii niepokój.
Bartosz SARNOWSKI: – Rozmawiamy z piłkarzami na ten temat, nawet z tymi, którym kontrakty kończą się dopiero po następnym sezonie. Z częścią zawodników sfinalizowaliśmy już negocjacje, myślę, że w grupie, której pozostaniem jesteśmy zainteresowani jest to ponad 50 procent. Natomiast dyskusje z pozostałymi są w toku, ale mogę uczciwie powiedzieć, że znalazły się już na ostatniej prostej.

Górnik ma w składzie tylko trzech obcokrajowców. Szukacie kolejnych?
Bartosz SARNOWSKI: – Nie bronimy się przed takim rozwiązaniem, ale na pewno naszym priorytetem jest uzupełnianie składu wychowankami i zawodnikami, którym już od jakiegoś czasu nadajemy szlif w Górniku. Następnie poszukujemy wzmocnień w regionie, a kolejnym założeniem jest, aby byli to polscy piłkarze. Dopiero na końcu interesujemy się graczami z zagranicy, i Hiszpanie wcale nie mają preferencji. Tyle że na tym rynku można znaleźć interesujących piłkarzy, którzy mają wysokie umiejętności, ale nie są w stanie przebić się do najwyższych lig w swoim kraju.

Hiszpanie zarabiają lepiej od Polaków w Zabrzu?
Bartosz SARNOWSKI: – Nie. Na pewno nie dzień dobry nie jest tak, że dostają wyższe kontrakty od zawodników krajowych.

Czyli Igor Angulo nie jest w tym momencie najwyżej opłacanym zawodnikiem Górnika?
Bartosz SARNOWSKI: – Angulo jest obecnie jednym z najlepiej opłacanych naszych piłkarzy, bo zasłużył sobie na to sięgając po koronę króla strzelców w pierwszej lidze i zajmując drugiej miejsce w klasyfikacji strzelców w ekstraklasie. Jest naszym bardzo ważnym zawodnikiem, logiczne więc, że jest doceniany.

Jakie cele stawia pan w tym momencie – czyli po nieudanej pierwszej części sezonu i w przededniu jubileuszu klubu – przed Górnikiem?
Bartosz SARNOWSKI: – Plany nakreśliliśmy przed sezonem i nie wycofujemy się z nich. Ustalaliśmy, że chcemy powalczyć o miejsca od szóstego wzwyż. I do końca liczyć się w Pucharze Polski. Cele stawiać trzeba sobie ambitne, nawet jeśli nie zawsze udaje się je realizować. Naprawdę wierzę, że zespołowi wreszcie uda się wrócić na właściwe tory. I pokazać, że nikomu nie wolno lekceważyć Górnika.

 

Uwaga: Pełną, znacznie szerszą wersję wywiadu z Bartoszem Sarnowskim można obejrzeć na naszym oficjalnym kanale na YouTube: