Doświadczenie zawsze w cenie

W ostatnich latach „Niebiescy” nie mogli narzekać na obsadę bramki. Dzisiaj w ekstraklasie przypomina o sobie 34-letni Michał Buchalik, który w Chorzowie zapisał krótką, ale dość efektowną kartę.


To, że wyniki beniaminka z Chorzowa w tym sezonie są zależne w dużym stopniu od gry defensywnej i od bramkarza nie jest chyba dla nikogo niespodzianką. Zaskoczeniem może być natomiast fakt, że już po trzech kolejkach trener Jarosław Skrobacz zdecydował się na zmianę na kluczowej pozycji. Jakuba Bieleckiego, który jest niejako sportowym symbolem odbudowy Ruchu, zastąpił między słupkami Michał Buchalik. – Mamy dwójkę dobrych bramkarzy, Kuba musi poczekać na swoją szansę – mówił trener Ruchu po meczu z Wartą Poznań, w którym zdecydował się na zmianę w bramce.

Kątem oka

Michał Buchalik rozkręcał się powoli, jeżeli chodzi o same liczby. Dwie bramki puszczone w premierowym występie, jeden gol w meczu z Jagiellonią. W sobotę w derbach z Piastem Gliwice zachował natomiast czyste konto będąc bohaterem chorzowskiej drużyny. Zwłaszcza w doliczonym czasie zebrał ogromne brawa, gdy dwukrotnie uratował swoją drużynę.

– Trzeba być skoncentrowanym do ostatniego gwiazdka, do ostatniej sekundy. Nie wolno zostawiać piłki nawet na moment. Na pewno nawet w najtrudniejszych chwilach kątem oka się ją śledzi. Ostatnie minuty w tym meczu były dla mnie najtrudniejsze – przyznaje bramkarz, którego dwukrotnie uratował także słupek. – Szczęściu trzeba pomagać. Piast miał swoje sytuacje – dodaje.

Buchalik w głosowaniu kibiców Ruchu jednogłośnie został wybrany piłkarzem derbowego meczu z Piastem. – To był trudny mecz, punkt więc trzeba szanować. Piast miał więcej sytuacji, ale my też mogliśmy jedną wykorzystać. I wtedy była okazja na trzy punkty – ocenia Buchalik, którego po meczu chwalili także trenerzy. – Wybronił szczególnie w końcówce, zachował się bardzo dobrze – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Ruchu.

– Niektóre sytuacje były dla bramkarza trudne. Piłka jest jednak przewrotna. Jako drużyna szanujemy punkt zdobyty w rywalizacji z Piastem. I liczymy na przełamanie – dodaje Buchalik.

Byli czarnym koniem

Kibice Ruchu bardzo dobrze kojarzyli go już wcześniej. Grał w barwach „Niebieskich” co prawda tylko jeden sezon, 2013/14, ale dla Ruchu był to bardzo dobry czas. Zespół prowadzony wówczas między innymi przez słowackiego trenera Jana Kociana ostatecznie uplasował się na trzecim miejscu.

– Nikt na nas wówczas nie stawiał, a osiągnęliśmy spory sukces. Wszyscy nas wspierali. Osoby w klubie, kibice… Mogliśmy liczyć wszędzie na doping. Byliśmy czarnym koniem ligi, nikt na nas nie stawiał. Oby tym razem było podobnie – mówi Buchalik, który po sukcesie z Ruchem sprzed dziesięciu lat grał później w zaledwie dwóch klubach: Lechii Gdańsk oraz Wiśle Kraków.

9 meczów w 3 lata

Ostatnie sezony nie były dla niego już tak udane. Doświadczony bramkarz w ciągu trzech ostatnich lat zaliczył zaledwie 9 spotkań w ekstraklasie. Nic więc dziwnego, że gdy pojawiła się wiadomość o powrocie Buchalika do Chorzowa w opinii wielu miało to być jedynie wsparcie z ławki rezerwowych dla będącego pewniakiem Kuby Bieleckiego.

– Ucieszyłem się na telefon z Ruchu. Wiem, że czeka mnie trudna rywalizacja z Kubą, nikt mi nie obieca, że będę jedynką. To jest jednak rywalizacja, a trener zdecyduje, kto wyjdzie na boisko. Najważniejsze jest dobro drużyny, a z samym Kubą mam bardzo dobry kontakt – mówił jeszcze przed startem sezonu doświadczony golkiper.

Można być spokojnym

Gdy więc po meczu z Legią Buchalik wskoczył do bramki, dla niektórych mogło być to spore zaskoczenie. Młodszy z dwójki golkiperów w pierwszych spotkaniach nie popełnił jakichś rażących błędów, ale zwłaszcza po wyjazdowych występach w Lubinie i w Warszawie pojawiały się głosy, że dyspozycja Bieleckiego nie jest najwyższa. Nie imponował również pewnością siebie.


Czytaj także:


– W okresie przygotowawczym mieliśmy swoje spostrzeżenia. Kuba niejako naturalnie przeszedł ten proces, byliśmy z niego zadowoleni w pierwszej lidze. Ekstraklasa jednak weryfikuje. Zobaczymy jak teraz zareaguje na zmianę. Musi czekać na swój moment, oby czekał jak najdłużej, bo to będzie znaczyło dobre wyniki drużyny. Są dwaj bramkarze, którzy o miejsce walczą i cieszę się, że takich golkiperów mamy – mówił po pierwszym występie Buchalika trener Skrobacz, który o obsadę bramki może być teraz chyba spokojny. Po raz kolejny doświadczenie między słupkami zdaje egzamin.

Tadeusz Danisz


Na zdjęciu: Jeśli Michał Buchalik będzie częściej dysponowany tak, jak w sobotę w Gliwicach, szanse Ruchu na utrzymanie automatycznie się zwiększą.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus