Problemy w obronie

Wczoraj swoje 46. urodziny obchodził szkoleniowiec górniczej jedenastki, Marcin Brosz. Urodziny śląskiego szkoleniowca zbiegły się w czasie z setnym meczem, w jakim prowadził zabrzan w ligowym boju. Jubileusz przypadł akurat na nieszczęśliwie przegrane starcie z Legią. Nie musiało tak być, bo przecież w spotkaniu z mistrzem Polski „górnicy” stworzyli multum okazji do zdobycia goli. Sam Igor Angulo aż dziewięć razy uderzał na bramkę legionistów, w tym pięć razy celnie! Nie pomogło to w zdobyciu chociaż punktu.

Lepiej na wyjeździe

Teraz mecz z Legią nie ma już żadnego znaczenia. Wszyscy koncentrują się na starciu ze Śląskiem, który też przecież potrzebuje punktów. Jak będzie we Wrocławiu? W zabrzańskim klubie da się słyszeć, że może to i lepiej, że drużyna gra na wyjeździe. Przecież w ostatnim czasie radzi tam sobie lepiej, niż u siebie, gdzie w 15 meczach zdobyła zaledwie 15 punktów. Tak słaby bilans w lidze ma jeszcze tylko Wisła Płock i najgorsza pod tym względem Arka Gdynia – 13 „oczek” u siebie. W tej sytuacji nikogo nie martwi zbytnio to, że w grupie spadkowej na obcych boiskach przyjdzie rozegrać najprawdopodobniej cztery spotkania, a na swoich „śmiechach” ledwie trzy.

– Jak popatrzymy na ostatnie wyniki, to widać, że zespół gdzieś tam lepiej prezentuje się w meczach wyjazdowych, gdzie pokonał Lecha i zremisował trudne spotkania z Jagiellonią czy w Lubinie, niż na swoim stadionie – mówi Hubert Kostka, jedna z legend 14-krotnego mistrza Polski.

O ewentualnych starach we Wrocławiu nie ma nawet co myśleć tym bardziej, że w trzech ostatnich ligowych grach piłkarze prowadzeni przez trenera Brosza zdobyli zaledwie punkt, przegrywając u siebie z Cracovią i Legią oraz remisując z Zagłębiem Lubin.

Kontuzje i kartki

Przed jutrzejszym starciem ze Śląskiem sztab szkoleniowy Górnika musi się ponownie zastanawiać nad zestawieniem obrony. Ponownie, bo co jakiś czas w końcówce sezonu ktoś wypada za kartki czy kontuzje. Teraz nie może grać etatowy ostatnio lewy obrońca Adrian Gryszkiewicz. Młodzieżowy reprezentant Polski wygrał rywalizację z bardziej doświadczonym Michałem Kojem, ale teraz na swoim koncie ma cztery żółte kartki, Pod uwagę przy ustalaniu składu nie może też być brany Koj, bo jest kontuzjowany. To nie jedyny kłopot z bocznymi obrońcami.

Z powodu kontuzji w ostatnim meczu z legionistami w meczowej kadrze zabrakło Adama Orn Arnarsona. Prawy obrońca z Islandii jest alternatywą dla trenerów zabrzan, bo kiedy on gra, to na drugą stronę wędruje Boris Sekulić. Serb ze słowackim paszportem jest na tyle uniwersalnym graczem, że w obronie, a zresztą nie tylko tam, zagra na każdej pozycji. Z Arnarsonem jest jednak taki kłopot, że do treningów wrócił dopiero w środę i nie wiadomo, w jakiej dyspozycji będzie do jutra.

Między ławką a boiskiem

Akurat jednak obsada prawej obrony nie jest dla „górników” jakimś wielkim problemem. W Zabrzu śmieją się, że na tej pozycji może grać więcej niż pół tuzina zawodników. Tak faktycznie było jesienią, kiedy najpierw występował tam Kacper Michalski, potem grywał Przemysław Wiśniewski, Adam Wolniewicz czy w końcu Maciej Ambrosiewicz. Wcześniej na prawej obronie grał też doświadczony Szymon Matuszek. Jak będzie we Wrocławiu? Kto wie, czy do gry w podstawowym składzie ponownie nie wróci krążący ostatni pomiędzy boiskiem a ławką Dani Suarez, a na bok nie zostanie przesunięty młody Wiśniewski. O wszystkim zdecyduje trener Brosz.

 

Na zdjęciu: Boris Sekulić zagra w obronie na każdej pozycji.