Serce zostawione na lodzie

Jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizycznym oraz taktycznym. W takich meczach trzeba pokazać charakter i zostawić serce na lodzie – powtarzał jak mantrę swoim hokeistom trener GKS-u Tychy, [Andrej Gusow], przed inauguracyjnym spotkaniem Ligi Mistrzów z brązowymi medalistami ligi fińskiej, IFK Helsinki. Premiery w tym elitarnym gronie tyszanie nie muszą się wstydzić, wszak dzielnie stawiali czoło bardziej doświadczonemu zespołowi, z ogromnym potencjałem technicznym. Przegrana 3:5 nie przynosi wstydu, choć gospodarze kręcili głowami z niezadowolenia.

Nuta niepewności

Byliśmy ciekawi, jak trener Gusow zestawi wyjściowy skład, bo pierwszy oficjalny mecz niesie za sobą nutę niepewności. Ostatecznie zdecydował się na grę siedmioma obrońcami, zaś w składzie było trzynastu napastników. Kamil Kalinowski siedział w boksie i wystąpił w roli „strażaka”. Białoruski szkoleniowiec ostatnio wyjawił, że po raz ostatni zgodził na przygotowania obcokrajowców indywidualnie. Gracze zza oceanu przyjechali dopiero na początku sierpnia i musieli nadrabiać stracony czas. To jednak właśnie atak złożony z Aleksa Szczechury, Michaela Cichego oraz Tomasa Sykory był autorem sensacyjnego prowadzenia, a w całym meczu spisywał się bez zarzutu. Dwaj pierwsi zapisali asysty, zaś Słowak znalazł się samotnie przed bramką gości. Z bliskiej odległości, bez zastanowienia uderzył i Markus Ruusu nie miał najmniejszych szans. Prowadzenie jeszcze bardziej wzmocniło szyki obronne tyszan. Co prawda goście wjeżdżali w tercję i decydowali się na uderzenia z dalszej odległości, ale z reguły były one niecelne. Wyrównali w najmniej oczekiwanym momencie i w dość szczęśliwych okolicznościach. Johan Motin uderzał z dalszej odległości, krążek po drodze odbił się od jednego z tyszan i wpadł do siatki obok zdezorientowanego Johna Murraya.

Twardo i konsekwentnie

Wszyscy zgromadzeni na lodowisku byli pod wrażeniem postawy miejscowych hokeistów, choć nikt nie miał złudzeń co do dalszych losów meczu. A tymczasem w kolejnej odsłonie znów przecieraliśmy oczy ze zdumienia, choć goście wyszli na prowadzenie po uderzeniu Ryana O’Connora, wykorzystując przewagę. W tym momencie byliśmy przekonani, że wszystko może potoczyć wedle znanego scenariusza. Johan Motin otrzymał podwójną karę mniejszą, a 1:22 min później Filip Komorski sfinalizował podanie Gleba Klimienki i doprowadził do remisu. Kiedy Cichy po kolejnej akcji duetu Klimenko-Szczechura wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, emocje się nie skończyły, bo Markus Kankaanperea doprowadził do remisu. Goście posiadali inicjatywę i sporo grali w tercji tyszan, ale wynik się nie zmienił i z nadzieją czekaliśmy na decydującą tercję. W niej Motin, ofensywnie grający obrońca, po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. Tym razem uderzył zza zasłony i Murray był bez szans. W tym momencie gospodarze nie mieli nic do stracenia. Oddali kilka soczystych strzałów, ale bez efektu. W 47 min Andrej Michnow po podaniu Klimenki w sytuacji sam na sam, ale nie zdołał umieścić krążka w siatce. Po kilkuminutowej przewadze tyszan po raz kolejny zostali skarceni, tym razem przez Lucasa Lessio.

Tyszanie przegrali, ale mają powody do zadowolenia, bo renomowanej drużynie fińskiej postawili trudne warunki. Grali nie tylko ambitnie, ale z żelazną konsekwencją taktyczną. Gdy schodzili do szatni, byli niepocieszeni, bo zdawali sobie sprawę, że mimo ogromnego wysiłku nie zdołali „urwać” punktu.

Zdaniem trenera

Andrej GUSOW: – Rozegraliśmy dobry mecz i wytrzymaliśmy go do końca. Umiejętności techniczne były po stronie rywali, ale dzielnie stawialiśmy im czoło. Szkoda, że błędy indywidualne sprawiły, że straciliśmy dwa gole w ostatniej tercji. Wstydu nie przynieśliśmy i obiecuję walkę w kolejnych spotkaniach.

GKS TYCHY – IFK HELSINKI 3:5 (1:1, 2:2, 0:2)

1:0 – Sykora – Szczechura – Cichy (4:33), 1:1 – Motin – Santala – Kankaanperea (18:09), 1:2 – O’Connor – Ulander – Koivisto (36:35, w przewadze), 2:2 – Komorski – Klimenko – Szczechura (29:27, w przewadze), 3:2 – Cichy – Szczechura – Klimenko (31:05), 3:3 – Kankaanperea – Ulander (32:40), 3:4 – Motin – Thorell – Santalla (43:19), 3:5 – Lessio – Tallberg – Koivisto (52:12).

Sędziowali: Miha Bulovec (Słowenia) i Michał Baca – Rafał Noworyta i Paweł Kosidło. Widzów 2018 (oficjalnie).

TYCHY: Murray; Bryk – Górny, Pociecha (2) – Ciura, Novajovsky – Kotlorz, Kolarz; Gościński (2) – Rzeszutko – Bagiński, Michnow (4) – Komorski – Klimenko, Szczechura – Cichy – Sykora, Witecki – Galant – Kogut. Trener Andriej GUSOW.

HELSINKI: Ruusu; Eronen – Motin (4), Varakas – Ulander, Laakso – O’Connor, Kankaanperea; Thorell – Santala (2) – Rask, Petrell – Tyrveainen – Kereanen, Lassio – Koivisto (2) – Tallberg, Asten – Jeaeakea – Pitkeanen, Engberg. Trener Ari-Pekka SELIN.

Kary: Tychy – 8 min., Helsinki – 8 min.