Siedmiu królów cudzoziemskich

Choć zazwyczaj jakość sprowadzanych do Polski zawodników pozostawia wiele do życzenia, kilku z nich dotarło na sam szczyt zestawień ligowych strzelców. Tym pierwszym był legijny Serb, Stanko Svitlica (24 bramki). W 2003 „wyrwał trofeum” Maciejowi Żurawskiemu, marzącemu o powtórce z poprzedniego sezonu.

Sześć lat później następca „Żurawia” przy Reymonta, Paweł Brożek, co prawda powtórzył swój triumf sprzed roku, ale koroną podzielić się musiał z pochodzącym z Zimbabwe Takesurem Chinyamą (19), grającym w barwach Legii.

Obecna dekada to już znacznie mocniejsze akcenty zagraniczne w klasyfikacji strzelców. W 2012 na sam szczyt zawędrował Łotysz Artjom Rudnevs (22) z poznańskiego Lecha. Rok później – choć z niespecjalnie imponującym dorobkiem (14) – po pierwsze miejsce wśród egzekutorów ligowych sięgnął Słowak Robert Demjan z Podbeskidzia.

Honoru polskich snajperów w ostatnim pięcioleciu bronili Marcin Robak i Kamil Wilczek. Po wyjeździe tego drugiego, na placu boju pozostał tylko Robak. Serdecznie mało, choć akurat w 2017 roku animuszu wystarczyło mu, by dogonić Portugalczyka Marco Paixao (18). Rok wcześniej całą stawkę daleko w tyle zostawił legionista z Węgier, Nemanja Nikolić. Jego 28 trafień to wynik najlepszy od 20 lat, a wicekróla – też cudzoziemca, Hiszpana Airama Cabrerę z Korony – wyprzedził aż o 12 goli! Rok później z kolei wyścig po koronę był już wewnętrzną sprawą hiszpańską: wiślak Carlos Lopez „Carlitos” (24) o jedną bramkę zdystansował Igora Angulo z Górnika.