Skra coraz bezpieczniejsza. GKS Tychy znowu zawiódł

Ten mecz miał wyjaśnić, czy tyszanie będą liczyli się w walce o prawo gry w barażach. Dla Skry stawką był bezpieczny dystans nad strefą spadkową.


Skra zagrała w stylu z rundy jesiennej i pokonała GKS Tychy. W rundzie jesiennej Skra, grając z etykietką „żelaznych defensorów” ciułała punkty, dzięki którym znalazła się w górnej połówce tabeli z widokiem na szóstkę. Wiosną natomiast podopieczni Jakuba Dziółki zbierali pochwały za efektowne spotkania, ale nie potrafili wygrać meczu i na finiszu znaleźli się na granicy bezpieczeństwa. Dlatego w przedostatnim spotkaniu 31. kolejki częstochowianie wrócili do starego stylu i zanotowali pierwsze w tym roku zwycięstwo, pokonując 1:0 GKS Tychy i oddalili się na 6 punktów od strefy spadkowej.

O przebiegu spotkania rozegranego w Bełchatowie bardzo dużo mówią statystyki. Tyszanie mieli 67 procent posiadania piłki i oddali 23 strzały z czego 4 były celne, ale żaden nie znalazł drogi do siatki. „Skrzakom” do pełni szczęścia wystarczyło jedno, jedyne celne uderzenie. W 41. minucie bowiem, po niezbyt udanej wrzutce Przemysława Sajdaka z rzutu wolnego w pole karne GKS-u, odbita od Tomasa Malca piłka spadła na 16. metrze pod nogę Macieja Masa, a ten strzelił bez zastanowienia i ustalił wynik spotkania.

Wprawdzie rywale atakowali, a nawet momentami szturmowali bramkę gospodarzy, ale nie potrafili pokonać Nikodema Sujeckiego. Najbliżej byli w 74. minucie, bo wtedy po rzucie wolnym Kamil Szymura główkując odegrał piłkę na środek pola bramkowego skąd Oskar Paprzycki złożył się do strzału z woleja. Trafił jednak wprost w interweniującego ofiarnie golkipera częstochowian, na odbitą futbolówkę ruszył jeszcze Daniel Rumin, ale przestrzelił z najbliższej odległości.

O tym jak mocno naciskał zespół Jarosława Zadylaka, który w końcówce posłał w bój wszystkie siły ofensywne, świadczyła jeszcze akcja z 4. minuty doliczonego czasu gry trwało prawdziwe oblężenie pola karnego Skry, ale dwa strzały Łukasza Grzeszczyka, uderzenie Macieja Mańki oraz kończąca kanonadę bomba Krzysztofa Wołkowicza nie dotarły do celu i obrona Częstochowy przyniosła Skrze upragnione punkty. GKS Tychy natomiast oddalił się od swojego celu mając już do strefy barażowej 5 punktów straty.


Skra Częstochowa – GKS Tychy 1:0 (1:0)

1:0 – Mas, 41 min

SKRA: Sujecki – Napora, Paluszek, Mesjasz, Holik, Winiarczyk – Kwietniewski, Baranowicz, Sajdak (78. Szymański), Niedbała (90. Nocoń) – Mas (78. Ropski). Trener Jakub DZIÓŁKA.

GKS: Jałocha – Mańka, Żytek, Szymura, Wołkowicz – Biel (65. Jaroch), Paprzycki (81. Grzeszczyk), Czyżycki, Rumin, Wachowiak (81. Marcin Kozina) – Malec, Rumin. Trener Jarosław ZADYLAK.

Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk). Widzów 80. Żółte kartki: Mas, Sajdak, Niedbała, Holik – Szymura, Kozina.

Piłkarz meczu – Aleksander PALUSZEK.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus