Skra Częstochowa. Po pierwsze nie stracić

Obrońca Skry Łukasz Winiarczyk jest zadowolony z bezbramkowego remisu w Polkowicach.


Po dwóch wysokich porażkach: ligowej 0:4 z Widzewem Łódź i pucharowej 0:3 z Lechem Poznań, piłkarze Skry Częstochowa jechali do Polkowic mając w głowie podstawową myśl: „po pierwsze nie stracić”.

– Gdyby spojrzeć na cały mecz to uważam, że bezbramkowy remis z Górnikiem jest dobrym wynikiem – mówi Łukasz Winiarczyk.

– Polkowiczanie nadal są za nami w tabeli i utrzymaliśmy ten dystans, który dzielił nas przed spotkaniem. Na pewno jednak szkoda tych sytuacji, które mieliśmy, aczkolwiek gospodarze w drugiej połowie przejął inicjatywę i też sobie bramkowe okazje stwarzał. Dlatego szanujemy ten punkt tym bardziej, że zdobyliśmy go zachowując czyste konto po dwóch meczach, w których straciliśmy siedem goli. Wiadomo, że wychodzimy na boisk po to żeby wygrać. Wybiegając na mecz z Lechem zdawaliśmy sobie sprawę, że to bardzo mocny przeciwnik, z którym chcieliśmy zrobić niespodziankę, ale się nie udało. Natomiast z Widzewem nasza gra wyglądała dosyć dobrze. Znacznie lepiej niż wynik 0:4, dlatego nasza gra „na zero z tyłu” w Polkowicach bardzo nas cieszy.

Skupieni na defensywie

Podopieczni Jakuba Dziółki kolejny raz udowodnili, że na zapleczu ekstraklasy nie obawiają się rywali. To, że Górnik Polkowice w minionym sezonie sięgając po mistrzostwo II ligi wygrał ze Skrą zarówno jesienią pod Jasną Górą, jak i wiosną u siebie, też nie spowodował drżenia łydek częstochowian.

– Mieliśmy swój pomysł na to spotkanie – dodaje 31-letni obrońca.



– Wiedzieliśmy, że będzie więcej miejsca w bocznych sektorach i tam staraliśmy się grać i stamtąd dośrodkowywać. Nie udało się jednak sfinalizować tych akcji golem. Może nie było tych okazji za dużo, bo w naszej taktyce skupiamy się na defensywie, ale pracujemy także nad ofensywą i wierzę, że to przyjdzie i zaczniemy zdobywać więcej goli. Jeżeli poprawimy skuteczność to będzie dobrze.

Czas na złapanie oddechu

– Mamy na to trochę czasu, bo po tych spotkaniach, których było ostatnio dosyć sporo i mogło to mieć wpływ na zmęczenie, ale rywale też grali z podobną częstotliwością więc nie ma co szukać usprawiedliwień. Natomiast prawą jest, że mecz z Odrą Opole został przełożony na 20 października więc przyszedł czas na złapanie oddechu i dobre przygotowanie się do kolejnego meczu, czyli zaległego spotkania z Sandecją Nowy Sącz – kończy Łukasz Winiarczyk.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus