Skra Częstochowa. Wywierać presję na sędziach

Oglądanie spornych akcji na ekranie wcale nie przynosi zrozumiałych rozstrzygnięć.


Na 6 kolejek przed końcem rozgrywek Skra Częstochowa zajmuje 12. miejsce w tabeli i ma 8 punktów przewagi nad otwierającym grupę spadkową Stomilem Olsztyn. Wprawdzie podopieczni Jakuba Dziółki nie spoglądają już w górę tabeli, bo do strefy barażowej tracą 10 „oczek”, ale to wcale nie znaczy, że nie chcą wygrywać. Wręcz przeciwnie. Świadomość, że ostatnie zwycięstwo odnieśli 17 listopada ubiegłego roku, a od tego czasu w 11 spotkaniach ponieśli 5 porażek i zanotowali 6 remisów, mocno doskwiera piłkarzom beniaminka. Widać to było także po trzecim już z rzędu remisie.

Faul był ewidentny

– Wynik 2:2 z Górnikiem Polkowice potraktowaliśmy jako stratę punktów – mówi trener Skry. – Słowo niedosyt nie oddaje tego co czuliśmy, bo zeszliśmy z boiska ze świadomością, że powinniśmy ten mecz wygrać. Graliśmy ofensywnie i strzeliliśmy dwa gole, ale to nie wystarczyło. Zabrakło bramki, która zamknęłaby ten mecz, a mieliśmy okazje, żeby to zrobić.

W dodatku straciliśmy gole po strzałach polkowickich stoperów, na co zwracaliśmy uwagę podczas odpraw, mówiąc i pokazując, że Górnik tak właśnie gra. Inna sprawa, że przy golu na 1:1 Marcin Biernat sfaulował Mariusza Holika. Odepchnął go i przewrócił, dzięki czemu miał w polu bramkowym miejsce na oddanie strzału głową. Nie wiem, po co jest VAR, skoro takich sytuacji sędziowie patrzący w ekran nie potrafią odpowiednio zinterpretować.

To już kolejny mecz, w którym arbiter podejmuje niezrozumiałą decyzję, która kosztuje nas w efekcie stratę punktów. Oczywiście, że w tej sytuacji jeszcze Adam Mesjasz mógł być bardziej czujny, ale to nie zmienia faktu, że faul był ewidentny.

Uczulałem zawodników, żeby w spornych sytuacjach nie protestowali, bo przecież VAR wszystko wyjaśni, ale teraz widzę, że oglądanie spornych akcji na ekranie wcale nie przynosi zrozumiałych rozstrzygnięć, dlatego będziemy musieli chyba wywierać presję na sędziach, bo może wtedy zobaczą to, co się naprawdę na boisku wydarzyło.

Ukarany czerwoną kartką

Nie znaczy to jednak, że winą za stratę punktów w meczu z Górnikiem Polkowice Jakub Dziółka zrzuca na VAR. – Żal mi, że z dobrego planu, który mieliśmy na ten mecz, nie udało się wycisnąć kompletu punktów – dodaje szkoleniowiec częstochowian.

– Zagraliśmy inaczej niż poprzednio, wystawiając dwójkę napastników. Myślałem już o tym wariancie zimą, ale kontuzja, z którą zmagał się wtedy przez trzy tygodnie Maciek Mas nie pozwoliła nam dopracować tego systemu przed startem rundy wiosennej. Teraz widząc system gry polkowiczan uznaliśmy, że to będzie dobre rozwiązanie na ten mecz i mogę powiedzieć, że atak funkcjonował tak, jak sobie zaplanowaliśmy, o czym świadczą dwa gole Krzyśka Ropskiego.

Przed nami już jednak spotkanie z Odrą Opole i myślimy teraz o tym, jaki system będzie najlepszy w tym meczu, w którym pierwszy raz w tym roku zagramy bez Adama Mesjasza ukaranego czerwoną kartką. W niedzielę musimy więc wyjść z roszadami w obronie, ale najważniejsze, że wszyscy zawodnicy są zdrowi, więc na treningach zaplanowanych od wtorku do soboty przygotowujemy się do tego, żeby w najbliższym meczu powalczyć o pełną pulę.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus