Złudna statystyka

Gdyby liczby miały decydujący wpływ na wynik meczu, na przerwę piłkarze ŁKS-u na pewno schodziliby ze spuszczonymi głowami. Podopieczni trenera Michała Probierza oddali bowiem w tej fazie meczu dziewięć strzałów na bramkę rywali, z czego trzy były celne. Łodzianie odpowiedzieli tylko jednym (!) uderzeniem, ale za to jakim! Dani Ramirez rozpędził się niczym japoński shinkansen, a swoją solówkę zakończył zagraniem w tempo do Łukasza Sekulskiego, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem „Pasów”, Michalem Peszkoviciem i posłał futbolówkę do siatki.

Trener łodzian Kazimierz Moskal na pierwszy mecz wyjazdowy swojej drużyny w tym sezonie mecz po raz trzeci z rzędu (wliczając w to ostatni z letnich sparingów z Koroną Kielce oraz pierwszy mecz ligowy z Lechią Gdańsk) postawił na tę samą wyjściową jedenastkę. Z kolei szkoleniowiec Cracovii, Michał Probierz, w porównaniu do poprzedniego meczu z Zagłębiem Lubin, zdecydował się wymienić niemal pół składu, bo przeciwko ŁKS-owi zagrało od pierwszej minuty aż pięciu piłkarzy, którzy wyjazdowe spotkanie z „miedziowymi” rozpoczęli na ławce rezerwowych.

Pierwsi dogodne okazje do zdobycia gola stworzyli gospodarze, ale strzał Rafaela Lopesa (8 min) w kapitalnym stylu obronił Michał Kołba. W 15 min Portugalczyk wtargnął w pole karne łodzian i oddał strzał. Bramkarz gości mógł futbolówkę tylko odprowadzić wzrokiem, ale na jego szczęście ta minęła słupek. W myśl zasady „do trzech razy sztuka”, za trzecim razem piłka zatrzepotała w siatce, ale dokonali tej sztuki podopieczni Kazimierza Moskala w okolicznościach opisanych na wstępie. Zegar wskazywał 16 minutę gry…

ŁKS Łódź. Skok na głęboką wodę

Po przerwie piłkarze z Krakowa ruszyli do szturmu, lecz bardzo szybko zostali skarceni. W 55 min po zagraniu Macieja Wolskiego ręką we własnym polu karnym dotknął Michal Siplak, a prowadzący te zawody nasz eksportowy arbiter, Szymon Marciniak, bez wahania podyktował „jedenastkę”, którą na drugiego gola dla łodzian zamienił Maksymilian Rozwandowicz. Nie zrażeni takim obrotem sprawy gospodarze wciąż parli do przodu – w 71 min znakomitą główką popisał się Pelle van Amersfoort, ale Koba był na posterunku i nie dał się zaskoczyć.
W 85 min goście mieli furę szczęścia, gdy po kapitalnie rozegranym rzucie wolnym Rafael Lopes oddał soczysty strzał, piłka odbiła się od słupka i tocząc się po linii trafiła w ręce Kołby! W 90 min Cracovia zdobyła w końcu honorowego gola, gdy podanie Mateusza Wdowiaka zakończył celnym strzałem Sergiu Hanca. Był to jednak łabędzi śpiew gospodarzy.

 

Cracovia – ŁKS Łódź 1:2 (0:1)

0:1 – Sekulski, 16 min (asysta Ramirez), 0:2 – Rozwandowicz, 56 min (karny), 1:2 – Hanca, 90 min (asysta Wdowiak).

CRACOVIA: Peszković – Rapa, Helik, Jablonsky, Siplak – Czeczarić (61. Wdowiak), Gol, Dimun (60. Hanca), van Amersfoort, Pestka (30. Lusiusz) – Rafael Lopes. Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Hrosso, Ferraresso, Datković, Pik, Rubio, F. Piszczek.

ŁKS: Kołba – Grzesik (78. Bogusz), Rozwandowicz, Sobociński, Klimczak – Bryła (46. Pirulo), Ł. Piątek, Kalinkowski, Wolski, Ramírez – Sekulski (68. Kujawa). Trener Kazimierz MOSKAL. Rezerwowi: Budzyński, Łuczak, Guima, Ratajczyk, Trąbka, Juraszek.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 8043. Żółte kartki: Helik (63. faul), Jablonsky (90+2. faul) – Klimczak (77. faul), Sobociński (84. faul).
Piłkarz meczu Dani RAMIREZ

Głos trenerów

Kazimierz MOSKAL: – Nie był to łatwy mecz, ale byliśmy na to przygotowani. Do momentu strzelenia gola na 1:0 graliśmy to, co chcieliśmy, a potem moi piłkarze pomyśleli, że mecz trwa do pierwszej bramki. Nie potrafiliśmy kontrolować gry. Po drugim golu powinniśmy zakończyć spotkanie strzelając trzeciego, a tak była nerwówka do końca. Pokonanie Cracovii na jej terenie bardzo cieszy. W dwóch pierwszych meczach graliśmy z zespołami występującymi w pucharach. Te wyniki dodadzą nam pewności.
Michał PROBIERZ: – Popełniłem błąd wystawiając Kamila Pestkę na lewym skrzydle. Można powiedzieć, że „wsadziłem go na minę”. Mimo to mieliśmy na początku dwie dobre okazje Lopesa, a straciliśmy gola po kontrataku. Potem były kolejne szanse, ale brakowało dobrego dogrania. Po przerwie szybko chcieliśmy odrobić stratę, ale moment nieuwagi sprawił, że przegrywaliśmy 0:2. Podjęliśmy ryzyko, chociaż spodziewaliśmy się, że ŁKS będzie miał kolejne okazje. Szkoda, że nie udało się nam wykorzystać swoich, nawet tej w doliczonym czasie, którą miał Mateusz Wdowiak.

 

 

Na zdjęciu: Obrońca ŁKS-u Adrian Klimczak (z prawej) uprzykrzał jak mógł życie piłkarzom Cracovii (za zdjęciu Bojan Czeczarić).

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ