Śląsk Wrocław. Czekali pięć miesięcy

Zwycięstwo z Lechem Poznań miało szczególny smak dla trenera Śląska Wrocław, Ivana Djurdjevicia.


Na wyjazdowe zwycięstwo drużyna Śląska Wrocław czekała pięć miesięcy. Przed wizytą w Poznaniu zielono-biało-czerwoni po raz ostatni przywieźli komplet punktów z obcego boiska 19 marca tego roku. Tego dnia dowodzeni przez trenera Piotra Tworka ograli w Płocku miejscową Wisłę 2:1 dzięki trafieniom Erika Exposito i Fabiana Piaseckiego.

Niedzielna wiktoria w stolicy Wielkopolski miała szczególny smak dla szkoleniowca Śląska Ivana Djurdjevicia, który właśnie w Lechu rozpoczynał swoją przygodę z polskim futbolem.

– Wiedzieliśmy, w jakiej sytuacji znajduje się Lech, że potrzebuje zwycięstwa, aby poprawić sobie nastroje – powiedział 45-letni trener wrocławskiej jedenastki.

– My natomiast przyjechaliśmy, że wygrać na wyjeździe, bo w tym i poprzednim sezonie wyjazdy nam za bardzo nie służyły. Ta wygrana dała nam ważne trzy punkty, ale także więcej spokoju w budowie drużyny. W I połowie wyszliśmy trochę wystraszeni, wiedzieliśmy, że Lech mocno ruszy, miał kilka dogodnych sytuacji. Na szczęście po kilkunastu minutach ogarnęliśmy się i też zaczęliśmy atakować. Strzeliliśmy bramkę na 1:0, ale nie wiem dlaczego w takich momentach zespół traci kontrolę nad meczem. Lech ma jednak dużo jakości i dążył do strzelenia wyrównującego gola, wielokrotnie mam zagroził, my natomiast popełnialiśmy zbyt dużo błędów w środku pola. Po korektach w składzie, w II połowie znacznie lepiej wyglądaliśmy w obronie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech rzuci się do ataku, ale skutecznie się broniliśmy. Na boisku pojawiły się wolne przestrzenie i my też mieliśmy swoje szanse na podwyższenie wyniku. W ostatnich 10 minutach skutecznie zamknęliśmy środek pola i Lech praktycznie nie miał już szansy na zdobycie gola.

Mistrz w „dołku”

– Nasza praca zespołowa była głównym powodem tego zwycięstwa – stwierdził Islandczyk Daniel Leo Gretarsson.

– Zrobiliśmy to wszyscy razem. Czułem, że wszyscy ciężko pracowaliśmy i zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Trudno było zachować czyste konto, bo Lech Poznań często atakował, ale po I połowie wiedzieliśmy, co mamy zrobić, by zapobiec kolejnym błędom. W drugiej części cała drużyna spisała się lepiej i dzięki temu wygraliśmy. Petr Schwarz tą bramką pokazał, co potrafi. Jest zawodnikiem, który ciężko pracuje, ale z piłką stać go na wielkie rzeczy. W jego poczynaniach widać było ogromną pewność siebie. Cieszymy się z jego bramki i tego zwycięstwa, ale nie popadamy w zachwyt i skupiamy się na kolejnych wyzwaniach.

Obrońca Patryk Janasik dodał:

– Wiedzieliśmy, że Lech był w lekkim dołku. Chcieliśmy to wykorzystać, ale nie patrzyliśmy na to, tylko skupialiśmy się na sobie. Wygraliśmy i z tego się najbardziej cieszymy.

Musieliśmy swoje wycierpieć, bo Lech stwarzał sobie dużo sytuacji, robili sobie przewagę na bokach. Cały zespół był jednak mocno zaangażowany, bronił się, dobrze wyglądał i jesteśmy szczęśliwi.

Zero kapitana

Kapitan Śląska Michał Szromnik w stolicy Wielkopolski zachował czyste konto, to już trzeci mecz w bieżących rozgrywkach, w których golkiper wrocławian nie wyciągał piłki z siatki. Wcześniej udało mu się to w potyczkach z Zagłębiem Lubin (0:0) i Widzewem Łódź (0:0).

– Znów wielkie emocje za nami i bardzo cieszę się, że ostatecznie zakończone naszym drugim zwycięstwem – powiedział 29-letni bramkarz.

– Na koniec liczy się wynik i to, jak drużyna walczyła dla tych kibiców, którzy przyjechali nas wspierać. Wywieźć trzy punkty z terenu mistrza Polski to duża rzecz. Nie chcę wchodzić w szczegóły taktyczne, jak mieliśmy grać, jaki był dokładny plan, ostatecznie najważniejszy jest rezultat, który był korzystny dla nas. Nasza gra w defensywie to proces, to postawa całego zespołu. Rośniemy jako drużyna – te słowa często mówi trener Djurdjević i muszę je powtórzyć. Z meczu na mecz jesteśmy coraz pewniejsi, obrona wygląda lepiej.


Na zdjęciu: W Poznaniu piłkarze Śląska Wrocław mieli powody do zadowolenia.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus