Śląsk Wrocław. Niezła passa Magiery

Stadion w Giumri jest szczęśliwy dla przeciwnika Śląska Wrocław w Lidze Konferencji Europy, Araratu Erywań.


Piłkarze i kibice wrocławskiego Śląska zapewne byli trochę zdziwieni informacją, że ich czwartkowy mecz w Pucharze Konferencji Europy z Araratem Erywań odbędzie się nie w stolicy Armenii, lecz w oddalonym od niej o 120 kilometrów Giumri.

Obiekt ten może pomieścić 4 tysiące widzów, a poprzedni mecz pucharowy podopiecznych trenera Vardana Bichakhchyana z węgierskim FC Fehervar obejrzało półtora tysiąca kibiców, nie tylko Araratu, ale również miejscowych. Mieli powody do świętowania, bo ich ulubieńcy pokonali faworyzowanych Węgrów 2:0, a niespodziewane zwycięstwo zapewnili Ormianom Dimitrije Pobulic (33) i Yakuba Silue (85). Ten ostatni, piłkarz pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej, ma dopiero 19 lat i dzięki trafieniu w spotkaniu z Fehervarem, został najmłodszym strzelcem gola dla Araratu w historii pucharowych rozgrywek.

Dlaczego drużyna Araratu musi rozgrywać mecze poza Erywaniem? Powodów jest kilka. Otóż w armeńskiej ekstraklasie piłkarskiej aż osiem spośród dziesięciu walczących drużyn pochodzi ze stolicy! Stadionem Republikańskim w Erywaniu zarządza Armeńska Federacja Piłkarska i to ona decyduje, jaki klub w danym momencie może z niego skorzystać. We wtorek korzystał z niego mistrza kraju, Alaszkert Erywan, który w ramach II runy eliminacyjnej Ligi Mistrzów mierzył się z mołdawskim Sheriffem Tiraspol.

Działacze Araratu jednak nie narzekają na „przeprowadzkę”, bo – jakby nie patrzeć – obiekt w Giumri okazał się dla nich bardzo szczęśliwy. Ponadto klub dla swoich kibiców przygotował kilka bezpłatnych autokarów, którymi kibice mogli dojechać do Giumri. Przy tej okazji trzeba jednak dodać, że wielu fanów Araratu podróżowało indywidualnie. Jeżeli Ormianom udałoby się „przeskoczyć” polski zespół, w następnej rundzie zagrają na Stadionie Republikańskim, bo ten w Giumri nie spełnia wymogów UEFA na tę fazę rozgrywkową.

Trener gospodarzy Vardan Bichakhchyan bardzo poważnie traktuje pojedynek ze Śląskiem, dlatego jego zespół przybył do Giumri już w poniedziałek, gdzie przygotowuje się do pucharowego starcia. Są bowiem duże różnice w grze w Erywaniu i Giumri, który leży na wysokości ponad 1,5 tysiąca kilometrów i wiele zespołów z zewnątrz ma problemy, żeby się dostosować do specyficznych warunków tam panujących. Ponadto na stadionie nie ma zainstalowanego oświetlenia, dlatego spotkanie wrocławianami rozpocznie się już o godzinie 15.00. W porze meczu może być około 25-30 stopni Celsjusza, co w połączeniu z wysokim położeniem stworzy na pewno specyficzne warunki do gry.

Wrocławianie mogą liczyć na szczęśliwą rękę trenera Jacka Magiery w europejskich pucharach. Szkoleniowiec Śląska w jedenastu ostatnich potyczkach pucharowych poniósł tylko dwie porażki. Mało tego, dzięki dwóm zwycięstwom z wicemistrzem Estonii, Paide Linnameeskond wydłużył w europejskich pucharach serię do pięciu meczów bez porażki.

Na tę obiecującą serię „Magica” składa się zwycięstwo 1:0 z FC Astana z Kazachstanu, które jednak nie wystarczyło do awansu Legii Warszawa do 3. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów, a także dwa remisy z Sheriffem Tiraspol (1:1 i 0:0) w fazie play-off Ligi Europy, które ze względu na gola wyjazdowego dały sensacyjny awans przeciwnikowi.

Wiary w pomyślny przebieg rywalizacji z Araratem Erywań nie traci nowy nabytek Śląska, Petr Schwarz. – Czeka nas daleka podróż do Armenii i rywalizacja z groźną drużyną. Musimy się bardzo dobrze przygotować do tego spotkania, bo znowu chcemy awansować – powiedział przed wyjazdem Czech.


Na zdjęciu: Piłkarze Śląska wierzą w pomyślne zakończenie rywalizacji z Araratem Erywań.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus