Śląsk Wrocław. Remisy za prowizję

Okazuje się, że tylko jeden klub w ekstraklasie zapłacił piłkarskim menadżerom więcej niż Śląsk Wrocław.


Pastwienie się nad WKS-em przeszło w ostatnich tygodniach do porządku dziennego. W 2022 roku nie jest to jednak najgorsza drużyna ligi – przynajmniej jeśli chodzi o zdobyte punkty. Mniej zgromadzili bowiem gracze Wisły Kraków, Górnika Łęczna i Stali Mielec. Wrocławianie za to wygrali tylko jeden mecz (jak Wisła) i strzelili najmniej goli. Tylko Śląsk ma ich jednocyfrową liczbę – 9. W obronie było dla odmiany przyzwoicie, ale taka bramkowa „bieda” przełożyła się na największą liczbę remisów – aż 8 w 14 kolejkach.

Za co płacił Śląsk?

Nie dziwi więc, że humory są mierne. Nijakość osiągnęła tam kuriozalną skalę, którą tylko ubarwiła – tzn. dodała barwy groteski – informacja przekazana przez Polski Związek Piłki Nożnej. Dotyczyła ona prowizji, jakie kluby wypłacały agentom i menadżerom piłkarzy. Jak wiadomo, nie ma transferu bez „uszczknięcia” czegoś dla przedstawiciela zawodnika, ale cała sztuka zarządzania tym biznesem polega na tym, aby nie przepłacić i nie pozwolić wejść sobie na głowę. No i jeśli już wypłacać sowite prowizje, to w przypadku transferu piłkarza, który daje jakość lub zarobek. W Szczecinie dobrze o tym wiedzą.

Pogoń zapłaciła agentom najwięcej, bo blisko 9,5 mln złotych. Mowa o okresie od kwietnia 2021 do końca marca 2022, bez rozdzielenia czy chodzi o transfery przychodzące, czy odchodzące (więc liczy się tu też np. Kacper Kozłowski). „Portowcy” działali ostro i ostro też walczyli o mistrza. Drugi w ekstraklasie pod tym kątem był… Śląsk i jego 5,5 mln złotych. Kto i za kogo zainkasował tyle pieniędzy, nie wiadomo. Wiadomo za to, że efektu nie przyniosło to żadnego, skoro wrocławianie rozpaczliwie walczyli o utrzymanie. Gruba kasa została spalona w piecu, bo wystarczy spojrzeć, jak na rynku poruszał się w tym okresie choćby Lech Poznań. Ile wypłacił agentom? Niecałe 5,2 mln złotych. A Raków Częstochowa? 1,4 mln.

Na Dolnym, jak na Górnym

To tylko kolejny dowód na to, że klub z Wrocławia nie jest zarządzany dobrze. Jego fani mają pełne prawo być znużeni sezonem, ale do przetrawienia został im jeszcze jeden mecz – u siebie, z Górnikiem Zabrze. I jak na złość z Górnego na Dolny Śląsk przyjedzie zespół, który na wrocławskich obiektach czuje się całkiem dobrze. W ostatnich 7 spotkaniach na swoim terenie WKS bowiem pokonał 14-krotnych mistrzów Polski… raz.

Było to w lutym 2020 roku, kiedy Śląsk prowadził 2:0 już po 6 minutach, ostatecznie zwyciężając 2:1. Pozostałe spotkania to 4 remisy i 2 wygrane Górnika. Biorąc więc pod uwagę to, jak chętnie dzieli się punktami w tej rundzie Śląsk i że ani jedni, ani drudzy nie grają realnie o nic – można oczekiwać kolejnego nierozstrzygniętego spotkania. Choć rzecz jasna wszyscy woleliby zostać przez piłkarzy zaskoczeni.


Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus