Śmiesznie i strasznie

Porażka 0:2 ze Spartakiem Trnawa to wcale nie taki zły wynik, bo we wtorek mecz przy Łazienkowskiej mógł zakończyć się… jeszcze gorzej. Goście ze Słowacji robili co chcieli, a Arkadiusza Malarza pokonali dobrze znani polskim kibicom – Erik Grendel i Jan Vlasko. Ten pierwszy jeszcze niedawno nie miał zbyt wielkich szans na przebicie się do składu Górnika, a swojego ostatniego gola strzelił 5 maja 2018 roku, gdy trafił wtedy do siatki bramkarza Rekordu Bielsko-Biała w meczu III ligi…

Znali słabości

Trener Spartaka, Radoslav Latal, w końcu odniósł zwycięstwo w Warszawie, choć w pamiętnym, wicemistrzowskim sezonie dla Piasta, stawiał zacięty opór faworyzowanemu rywalowi. – Przy wyborze składu postawiłem na doświadczonych zawodników, którzy mieli za sobą grę w ekstraklasie. Oni mieli motywację, aby w Polsce się pokazać z dobrej strony – nie ukrywał czeski trener drużyny z Trnawy. – Nie spałem przez ostatnie trzy dni więc po meczu z Legią będę mógł sobie pozwolić na sen. Jestem jednak świadom, że za nami dopiero pierwsza połowa spotkania. Przebieg meczu pokazał, że wykonaliśmy gruntowną analizę błędów mistrzów Polski w ostatnich meczach. Wiedzieliśmy, gdzie mistrzowie Polski mają problemy. Losy rywalizacji nie są ostatecznie rozstrzygnięte – dodał Latal.

Wirus czy kryzys?

Na Słowacji radość i koncentracja, a w Warszawie… „polowanie na czarownice”. Jedni domagają się już zwolnienia trenera Deana Klafuricia, inni winy szukają w nowych piłkarzach. Sam szkoleniowiec zwrócił uwagę na… wirus, który dopadł jego piłkarzy przed meczem. – Carlitos, Kante, Szymański, Malarz, Antolić – ci zawodnicy cierpieli na przypadłości zdrowotne związane z wirusem. Podobnie było z członkami sztabu. Trudno powiedzieć, co było powodem, lecz zaczęło nas to dotykać jeszcze dzień przed spotkaniem. Nie jest człowiekiem, który chce szukać alibi. Nasi gracze wyglądali w meczu ze Spartakiem tak, jak wyglądali – przyznał Dean Klafurić. Z kolei Miroslav Radović swoimi wypowiedziami mocno do myślenia. – To trudne pytanie, czy trener będzie nas trenował w kolejnym meczu. Jestem tyle czasu w tym klubie i jak wiadomo pierwszą osobą, która w takich sytuacjach traci posadę jest trener. Absolutnie nie graliśmy przeciwko trenerowi. To my musimy być lepszymi, więcej wymagać od siebie, bo nasza gra wygląda fatalnie – przyznał „Rado”, który odniósł się także do nowych piłkarzy Legii. – Co innego jest grać w Wiśle Kraków czy Wiśle Płock, a co innego – w Legii Warszawa. Nie lubię oceniać zawodnika po jednym sezonie. Oczywiście wierzę, że Carlitos i Jose Kante będą dla nas cennym wzmocnieniem, ale dajmy im czas. Na pewno zrobimy wszystko, żeby grali tak jak w klubach, z których przyszli. Nie jest to takie proste. Wielu było tutaj zawodników klasowych, którzy nie podołali jednak gry w Legii – stwierdził Radović, co tylko pokazało, że atmosfera w warszawskim klubie gęstnieje z meczu na mecz. Co będzie dalej?