Smutek i pech w Gliwicach

Miało być postawienie kropki nad „i”, a wyszła przeszkoda nie do przeskoczenia. Wiśle wychodziło wszystko, Świerczok zmarnował karnego, a długą karierę w Piaście kończy najpewniej Gerard Badia.


Ładunek emocjonalny i stawkę wczorajszy mecz przy Okrzei miał sporą. Piast musiał poradzić sobie z presją uciekającego, którego goniło kilka innych drużyn, którym przyświecał ten sam cel – czwarte miejsce w ligowej tabeli oraz gra w europejskich pucharach. W dodatku coraz głośniej szerzyła się plotka, że symbol gliwiczan – Gerard Badia, nie przedłuży wygasającego kontraktu i za namową rodziny wróci do Hiszpanii. Gliwiczanie wygrywając z Wisłą Kraków nie musieli się oglądać na nikogo.

Wynik mógł być inny

Ten ciężar okazał się jednak nie do udźwignięcia. Złożył się na to splot niezwykłych okoliczności. Wisła, która „uwolniła się” od trenera Petera Hyballi, odżyła z tymczasowymi trenerami. W dodatku przy Okrzei szczęście było po ich stronie. W pierwszej połowie niemal każdy groźny wypad w ofensywie kończył się golem, a to piłka nieszczęśliwie odbiła się od Patryka Sokołowskiego, a to Żukow oddał strzał „nie do obrony”.

Piast walczył i po każdym trafieniu starał się odpowiedzieć. Jakub Świerczok wyrównał na 1:1 i mógł doprowadzić do remisu 2:2, ale do rzutu karnego podszedł zbyt pewnie. Mateusz Lis obronił, a bramkarz dopiero zaczynał pokazywać na co go stać tego popołudnia. Piast przeważał, ale do przerwy przegrywał 1:3, a jako że Śląsk wygrywał 1:0 ze Stalą, europejskie puchary były znacznie dalej niż 45 minut.

Remis był o krok…

W szatni gospodarzy musiało być gorąco, ale nikt nie miał zamiaru zwiesić głowy. Było to widać w drugiej połowie, bo choć Piastowi nie wszystko wychodziło, to walki i ambicji odmówić gliwiczanom nie można. Trener Waldemar Fornalik dokonał ofensywnych zmian, a gospodarze w końcówce meczu atakowali nawet Jakubem Czerwińskim. Okazji na gole nie brakowało. Kilka razy próbował podrażniony Świerczok, strzały oddawali inni, ale kapitalnie, momentami szczęśliwie bronił wspomniany Lis.

W końcu Tiago Alves zdobył drugą bramkę. Czasu nie było wiele, ale informacja, że Śląsk remisował ze Stalą tylko pobudziła gliwiczan. Jeśli zdobyliby trzeciego gola, na wagę remisu, dałoby to europejskie puchary. Ale sił i szczęścia po prostu zabrakło. Końcowy gwizdek oznaczał koniec marzeń, a gospodarze padli na murawę. Gerard Badia zebrał owację na stojąco od kibiców, ale gorzki smak, tego naprawdę dobrego w wykonaniu Piasta sezonu, jeszcze przez długo będzie towarzyszył fanom klubu z Okrzei. „Z ostatniego miejsca do Europy” – byłaby to kolejna piękna historia Piasta, ale futbolowy los napisał inny scenariusz. Tak czy owak gliwiczanie dostarczyli kibicom mnóstwa emocji…


Piast Gliwice – Wisła Kraków 2:3 (1:3)

0:1 – Gruszkowski, 11 min (asysta Boguski), 1:1 – Świerczok, 17 min (asysta Chrapek), 1:2 – Savić, 24 min (bez asysty), 1:3 – Starzyński, 43 min (asysta Żukow), 2:3 – Alves, 83 min (asysta Świerczok)

PIAST: Plach – Konczkowski, Huk, Czerwiński, Holubek – Sokołowski, Jodłowiec (46. Alves) – Steczyk (62. Pyrka), Chrapek, Badia (62. Lipski) – Świerczok Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Vida, Winciersz, Mokwa, Malarczyk.

WISŁA: Lis – Szot, Frydrych, Kone, Burliga – Żukow (66. Mawutor), Boguski (66. Błaszczykowski) – Gruszkowski (88. Szota), Savić (77. Yeboah), Starzyński – Brown Forbes (77. Jean Carlos). Trenerzy: Kazimierz Kmiecik i Mariusz Jop. Rezerwowi: Broda, Wachowiak, Chuca, Medved.

Sędziował Mariusz Złotek (Gorzyce) Żółte kartki: Steczyk (62. faul) – Boguski (26. faul), Brown Forbes (71. faul), Kone (75. faul)

Piłkarz meczu – Mateusz LIS


POWIEDZIELI PO MECZU:

Waldemar FORNALIK (trener Piasta): – Jesteśmy zawiedzeni. Uważam, że na grę i pozycję pracuje się cały sezon, a my niestety zgubiliśmy zbyt wiele punktów na początku sezonu. Jeśli to się sprowadza do jednego meczu, to… takie historie się w piłce zdarzają. Każde praktycznie uderzenie Wisły kończyło się golem dla nich. W drugiej połowie chcieliśmy wyrównać, gdybyśmy wcześniej strzelili na 2:3, to może skończyłoby się to inaczej. Nie jestem rozgoryczony, absolutnie, bo wiem w jakim byliśmy miejscu, ale dobra wiosna nie wystarczyła na grę w europejskich pucharach. Przyjdzie czas na analizy, wyciąganie wniosków i zmiany w kadrze. To wszystko mamy jednak przed sobą. To był zwariowany okres, sezon.

Mariusz JOP (trener Wisły): – Przede wszystkim gratulacje dla zawodników. Było dla nas trudne spotkanie, szczególnie w drugiej połowie, ale bardzo chcieliśmy zdobyć trzy punkty. Mateusz Lis bardzo nam w tym pomógł. Chcieliśmy sprawić niespodziankę w Gliwicach i to się udało. W pierwszej połowie pokazaliśmy ciekawy futbol. To był trudny sezon dla nas i cieszyć może też to, że jedno miejsce w tabeli wyżej udało nam się osiągnąć dzięki temu zwycięstwu. Sezon nieudany, ale to zwycięstwo jest pozytywnym akcentem na koniec.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus