To jest ten moment!

Środowisko związane ze squashem z niecierpliwością oczekuje, kiedy jego dyscyplina zostanie włączona do programu igrzysk olimpijskich.


Organizatorzy igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku przedstawili propozycje nowych sportów. Mogą zostać dodane do listy dyscyplin olimpijskich podczas zmagań za pięć lat. Wśród nich znajdują się lacrosse, krykiet, squash, futbol flagowy oraz baseball i softball (dwie ostatnie traktowane są jako jedna propozycja – w baseball mają grać mężczyźni, a w softball kobiety). Dla krykieta i lacrosse’a będzie to możliwy powrót na igrzyska po wielu latach. Softball i baseball pojawiały się na igrzyskach jeszcze XX wieku. Jednak dla futbolu flagowego i squasha jest to szansa na debiut.

Wyższy poziom

Futbol flagowy to dyscyplina znana głównie w Stanach Zjednoczonych, natomiast squash jest dyscypliną międzynarodową i międzykontynentalną. Dla środowiska tego sportu rakietowego udział w igrzyskach od wielu lat był marzeniem, ponieważ przede wszystkim mógłby spopularyzować tę dyscyplinę. Do tej pory wielokrotnie próbowano przeforsować squasha do kalendarza igrzysk, ale jeszcze nigdy nie było to takie bliskie, jak teraz. Organizatorzy IO w Los Angeles przedstawili Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu swoje propozycje. W najbliższy poniedziałek (podczas sesji MKOl w Bombaju) zapadnie ostateczna decyzja w sprawie tego, czy squash rzeczywiście wejdzie na wyższy poziom rozpoznawalności.

Amerykanie forsują

W sprawie szans squasha na znalezienie miejsca dla tej dyscypliny podczas igrzyskach w USA skontaktowaliśmy się z sekretarzem Polskiego Związku Squasha, Łukaszem Piaseckim. Od wielu lat funkcjonuje w tym środowisku nie tylko jako działacz, ale również jako zawodnik.

– W mojej opinii, jeśli nie uda się teraz, to w najbliższych kilkunastu latach nasza dyscyplina nie będzie miała szansy na to, żeby się dostać na igrzyska. Kluczową kwestią jest to, że tę aplikację będą forsowali Amerykanie. Oni w ostatnich latach poczynili bardzo duże inwestycje w infrastrukturę squashową.

– Stworzyli potężne centrum, w ramach stypendiów ściągają na uniwersytety czołowych zawodników z Egiptu, Pakistanu czy Europy. Sporo zainwestowali także w trenerów. Przez to wydaje się, że mają duży wpływ na Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Nie chcę powiedzieć, że jest to gwarancja sukcesu. Jednak mają duże szanse na to, żeby udało się squasha włączyć do grona dyscyplin olimpijskich. Trzymam kciuki za to, żeby tak się stało – stwierdził sekretarz PZSq.

Czas na rozwój

Aktualnie Polski Związek Squasha nie może liczyć na gigantyczne dotacje rządowe. Możliwość występu reprezentacji na igrzyskach jest w stanie odmienić losy squasha w Polsce. – Igrzyska to najważniejsza impreza sportowa na świecie pod względem historycznym i marketingowym. Każdy sportowiec marzy o tym, żeby być na igrzyskach. Jeżeli chodzi o kwestie strukturalne czy związkowe, to jest to bardzo istotne z kilku powodów. Chodzi przede wszystkim o dofinansowanie z Ministerstwa Sportu i Turystyki.

– Na polskim podwórku związki i federacje dyscyplin olimpijskich na rozwój infrastruktury czy na prowadzenie kadry otrzymują znacznie większe środki. Dużo też to zmienia pod względem marketingowym. Firmy są bardziej zainteresowane współpracą z reprezentacjami, które występują na igrzyskach – powiedział Łukasz Piasecki. W momencie gdy pojawią się większe fundusze, istnieje szansa na dalszy rozwój.

Polska może być domem

Zaznaczmy, że squash w Polsce, choć wciąż jest niszową dyscypliną, w ostatnich latach mocno się rozwija. W rankingach Polskiego Związku Squasha widnieje ponad 2500 nazwisk zawodników, którzy biorą udział w turniejach w całym kraju. Do tego należy dodać amatorów, którzy do klubów squasha przychodzą tylko w ramach rozrywki.

Rozwój widoczny jest także w infrastrukturze. Najlepszym przykładem, który to potwierdza, są zorganizowane w tym roku indywidualne mistrzostwa Europy we wrocławskim klubie Hasta La Vista. Jest to największy klub squasha nie tylko na kontynencie, ale na całym świecie, bo posiada 32 korty. To w tym miejscu grano podczas World Games (igrzyska sportów nieolimpijskich) w 2017 roku. Mimo ciągłego rozwoju squash może zyskać jeszcze więcej, gdy włączony będzie do programu olimpijskiego.

– Determinacja młodych zawodników do tego, żeby więcej trenować i finalnie pojechać na igrzyska, spowoduje, że dyscyplina będzie jeszcze bardziej popularna. Dojdzie do jeszcze większej profesjonalizacji. Pozytywnych efektów potencjalnego przyjęcia na igrzyska spodziewam się wiele. Dochodzi do tego kwestia rozwoju klubów czy struktury naszego związku – zauważa sekretarz PZSq.

Goniąc za marzeniami

Szanse na to, że przedłożone Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu propozycje nowych dyscyplin, które mogą się znaleźć w programie olimpijskim, są duże. W przypadku przyszłorocznych igrzysk w Paryżu również przedstawiono kilka propozycji. Po prostu zostały zaakceptowane (w tym, co szokuje najbardziej, breakdance).

– Gdy patrzy się na to, jakie dyscypliny w latach poprzednich były włączane do sportów olimpijskich – nie umniejszając żadnej z nich – to wydaje się, że jest to naturalna kolej rzeczy, że squash powinien dołączyć do tego grona. Liczę, że to będzie ten moment i impuls do dalszego rozwoju squasha nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie. W kuluarach mówi się, że szanse na powodzenie wynoszą 95-99%. Pozostaje nam czekać na oficjalną informację – powiedział Łukasz Piasecki.

W oczekiwaniu pozostaje jednak nie tylko Polski Związek Squasha, ale przede wszystkim zawodnicy, którzy marzą, żeby wystąpić na igrzyskach. Już podczas tegorocznych mistrzostw Europy wśród polskich reprezentantów słychać było pragnienia o założeniu specjalnego, olimpijskiego trykotu, dostarczonego przez Polski Komitet Olimpijski. Realne szanse na powodzenie misji pod kryptonimem „squash na igrzyskach” są największe w historii, dlatego całe środowisko czeka ze zniecierpliwieniem na oficjalne ogłoszenie, a przede wszystkim na pozytywne rozpatrzenie kandydatury dla squasha na IO 2028.


Na zdjęciu: Reprezentanci Polski, a wśród nich liderka rankingu Julia Patałąg, marzą o występie na igrzyskach olimpijskich.

Fot. Paweł Schmidt