Stempniewski: To są kuriozalne sytuacje

Piotr TUBACKI: Co mówią przepisy na temat sytuacji takiej, jak ta z Kepą Arrizabalagą?
Sławomir STEMPNIEWSKI: – Przepis mówi, że jeśli zawodnik wymieniany nie ma ochoty zejść z boiska, to sędzia przerywa procedurę wymiany i wznawia grę.

Czy w przeszłości miał pan styczność z podobnymi sytuacjami?
Sławomir STEMPNIEWSKI: – Sytuacja była kuriozalna, a przepis traktuje ją dość zdawkowo. Ja sobie nie przypominam takiej sytuacji ani w niższych ligach, ani w ekstraklasie.

Czy po zaistnieniu takiego precedensu ten przepis powinien zostać zmieniony?
Sławomir STEMPNIEWSKI: – Nie sądzę. Zjawisko jest tak rzadkie i kuriozalne, że nie ma potrzeby majstrowania przy przepisach w sytuacji, gdy mówimy o wydarzeniu z kosmosu. Szkoda pracy przy zmianach przepisów, bo jest on dość precyzyjny. Raczej regulaminy klubowe powinny pochylać się nad takimi zjawiskami, bo na boisku sędzia z tym problemu nie ma.

Gdy inni zawodnicy z większym ego zobaczą, że jednemu z nich udało się zrobić coś takiego, mogą chcieć postąpić podobnie . Czy nie uważa pan, że ta sytuacja może mieć wpływ na osłabienie autorytetu trenerów?
Sławomir STEMPNIEWSKI: – Być może, ale ja patrzę z punktu widzenia sędziowskiego. Dla wizerunku gry najgorsze jest, gdy to sędzia jest narażony na utratę autorytetu w czasie meczu. W tym przypadku przepis podchodzi do tego dość pragmatycznie, bo jeśli mamy upartego zawodnika, to co może sędzia?

Hipotetycznie mówiąc – może mu pokazać żółtą kartkę za niesportowe zachowanie, a jeśli ten nadal będzie się upierał przy swoim, to czerwoną, ale cóż z tego? Przecież fizycznie nie będzie go spychał. Dlatego praktyczniej jest zastosować taki przepis, że jeśli nie chce zejść, to nie, gramy dalej zamiast narażać widowisko na jakieś scysje związane z tym, że – mówiąc kolokwialnie – zawodnik ma gdzieś to, co mówi mu arbiter. W przypadku tak skonstruowanego przepisu tego kłopotu nie ma. Jeśli chodzi o trenera, to jego autorytetu – w przeciwieństwie do sędziego – nie buduje się w czasie meczu. Jeśli w czasie spotkania zawodnik zachowuje się w taki sposób, to znaczy, że trener stracił ten autorytet dużo wcześniej.

 

Na zdjęciu: Sławomir Stempniewski