Stokowca przepis na sukces

Zarówno Lech Poznań jak i Legia Warszawa do Częstochowy trafiały znajdując się w kryzysie, niedługo przed zmianą szkoleniowca, w czym zresztą zespół Marka Papszuna miał spory udział. Natomiast Lechia – nawet jeśli nie jest szczególnie rozpędzona – znajduje się przed półfinałem Pucharu Polski w zwykłej dla siebie dyspozycji. Czyli przede wszystkim – jest niesamowicie skuteczna. W ligowym starciu z Kolejorzem w minioną sobotę zespołowi Piotra Stokowca wystarczył zaledwie jeden celny strzał, aby zgarnąć z boiska trzy punkty.

Mocni też na wyjeździe

Gdańszczanie nie dali się ograć przed własną publicznością już od ponad 11 miesięcy. Wyjazdowe statystyki też jednak mają imponujące. Jeśli zsumujemy spotkania rozegrane w Lotto Ekstraklasie i Pucharze Polski, bilans biało-zielonych wygląda następująco: 9 zwycięstw – 6 remisów – 3 porażki; bramki: 23:15. Przy czym w każdym z czterech rozegranych w rozgrywkach Tysiąca Drużyn spotkań lechiści dawali sobie strzelić tylko jednego gola. Sami, poza zakończonym serią rzutów karnych meczem z Wisłą w Krakowie w I rundzie, odpowiadali większą liczbą trafień. Zatem ekipa Papszuna musi z góry zakładać, że własny teren nie zapewni Rakowowi szczególnie uprzywilejowanej pozycji.

Niech grają inni

Lechia nie dąży do kontroli nad meczem dzięki większemu posiadaniu piłki (dąży natomiast do gry na zero z tyłu). W trzech ostatnich zwycięskich ligowych spotkaniach gdańszczanie wręcz chętnie oddawali rywalom inicjatywę. Z Zagłębiem w Sosnowcu (wygrali 1:0) futbolówka była w ich władaniu przez 42 procent czasu gry, z Piastem (na Wybrzeżu, 2:0) przez zaledwie 35, zaś z Lechem (także u siebie, 1:0) przez 47.

W sumie w trzech omawianych meczach zespół prowadzony przez Stokowca oddał zaledwie 13 (słownie: trzynaście) celnych strzałów. Popełniał przy tym dużo strat, odpowiednio 89 – 90 – 67, ale mógł sobie na to pozwolić. Bardzo szybko obejmował bowiem prowadzenie: w 8, 6 i 10 minucie. Natomiast kiedy w poprzednim tygodniu nie zdołał szybko zdobyć gola w derbach Trójmiasta, spotkanie w Gdyni zakończyło się bezbramkowym remisem.

Szybcy i niezmordowani

Lider Lotto Ekstraklasy w tym roku zaczyna mecze od zdecydowanego ataku i ustawiania wysokiego pressingu. Może sobie pozwolić na natychmiastową próbę zdominowania przeciwnika, ponieważ jest świetnie przygotowany motorycznie. Zespół Stokowca regularnie przez 90 minut przebiega po około 118 kilometrów, w tym blisko 100 odcinków sprintem. Mistrzami w połykaniu dystansu są środkowi pomocnicy – Tomasz Makowski i Jarosław Kubicki, dla których pokonanie 13 kilometrów nie stanowi problemu. Największą prędkość rozwijają natomiast skrzydłowy Konrad Michalak oraz stoper Błażej Augustyn. Z kolei najgroźniejsi w pojedynkach są inni boczni pomocnicy – Lukasz Haraslin i Michał Mak. Słowak wykonując zwody często jest poza zasięgiem przeciwników (100 procent udanych dryblingów w meczu z Piastem, 80 – w Sosnowcu).

– Lechia jest tak skuteczna również dlatego, że nie ma kłopotów z komunikacją w szatni. Grają przede wszystkim Polacy, doświadczeni i reprezentanci młodzieżówek, do tego dochodzi świetnie porozumiewający się po polsku doświadczony bramkarz i dodatek jakości, który wnoszą Flavio Paixao, Filip Maldenović i Haraslin. Trenerowi Stokowcowi udało się wyważyć odpowiednie proporcje w zespole w każdym aspekcie. To gotowy przepis na sukces dla wszystkich innych ligowych klubów – ocenił niedawno Zbigniew Boniek, z którym miałem okazję analizować kandydatów do tytułu mistrza Polski. I w sumie trudno nie zgodzić się z szefem PZPN w ocenie lidera Lotto Ekstraklasy.

 

Na zdjęciu: Filip Mladenović (z lewej) dodaje grze Lechii odpowiedniej jakości.