Sukces oparty na pieniądzach sponsorów, a nie samorządów

Raport „Rzeczpospolitej” i „Sportu”

Niespełna 30 milionów złotych przeznaczyły w 2020 roku samorządy na wsparcie klubów siatkarskich ekstraklasy kobiet i mężczyzn. To tak naprawdę kropla w morzu potrzeb.


Siatkówka w Polsce ma szczególny status. Po piłce nożnej jest to najbardziej popularna dyscyplina sportu. Zarówno na meczach reprezentacji, jak i w lidze hale są pełne. Nic dziwnego, bo siatkówka może poszczycić się sukcesami, o których przedstawiciele innych dyscyplin zespołowych mogą pomarzyć. Nasi siatkarze praktycznie z każdej imprezy przywożą medale.

A przecież dołożyć do tego należy też sukcesy w siatkówce klubowej. Te w dużej mierze są jednak wspierane pieniędzmi od sponsorów komercyjnych (spółek państwowych i prywatnych). Lokalne władze skupiają się na innych dyscyplinach.

Od zera do milionów

W 2020 r. kluby siatkarskie grające w najwyższej klasie rozgrywkowej otrzymały od samorządów ponad 29 mln zł – wynika z danych zebranych przez „Rzeczpospolitą”. 18,5 mln zł przypadło na kluby męskie, a 10,9 mln zł na kobiece. Tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać, że są to istotne kwoty. W praktyce wsparcie dla siatkarzy ustępuje piłkarzom nożnym nie tylko z Ekstraklasy, ale też z I i II ligi, koszykarzom oraz żużlowcom. Mniejsze pieniądze od kobiecych klubów siatkarskich ze strony samorządów otrzymują jedynie piłkarki ręczne.

Rozbieżności w finansowaniu samych klubów też są duże. W siatkówce mężczyzn największym darczyńcą był samorząd Katowic, który w 2020 r. na GieKSę wydał 3,2 mln zł. Przez kryzys wywołany pandemią to i tak mniej niż rok wcześniej. Wtedy suma sięgnęła blisko 4,5 mln zł. Dla klubu te pieniądze to praktycznie jedyne źródło utrzymania (stanowią ponad 80 procent budżetu). Gdyby nie miejskie wsparcie, w stolicy województwa śląskiego nie byłoby siatkówki na najwyższym krajowym poziomie.

– Samorząd Katowic jest wyłącznym właścicielem naszego klubu, który kilka lat temu zdecydował, że w GKS-ie powinna być sekcja siatkówki na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Tak naprawdę tylko dzięki środkom, które otrzymujemy z samorządu, PlusLiga jest w Katowicach – wyjaśnia Jakub Bochenek, dyrektor sekcji siatkówki GKS Katowice.

Duże pieniądze są gdzie indziej

Jeśli zaś chodzi o siatkówkę kobiecą, największe wsparcie ze strony samorządu otrzymał zespół Energa MKS Kalisz. Było to ponad 2,2 mln zł (1,9 mln zł w 2019 r.). – Zarówno zespoły młodzieżowe, jak i seniorskie osiągają coraz lepsze wyniki. Zaangażowanie wszystkich członków zespołu i odpowiednie prowadzenie procesu szkolenia sportowego zostało docenione przez władze samorządowe Kalisza i nagrodzone zgodnie ze skromnymi możliwościami finansowymi miasta – mówi Grzegorz Kulawinek, wiceprezydent Kalisza.

– Zdajemy sobie sprawę, że kwota dotacji miasta Kalisza nie zaspokaja w całości kosztów prowadzenia procesu szkolenia sportowego dla zespołów grających na poziomie ligowym. Finansowanie działalności klubów sportowych ze źródeł komercyjnych jest więc niezbędne i konieczne – mówi Kulawinek.

Wsparcie z samorządów dla siatkarzy i siatkarek jest tylko dodatkiem. Liczą się przede wszystkim pieniądze komercyjnych sponsorów. Istotną rolę odgrywa sieć telefonii komórkowej Plus, której operatorem jest Polkomtel. Wsparcie to dotyczy zarówno siatkówki reprezentacyjnej, jak i klubowej.

– Nie podajemy szczegółów dotyczących naszego zaangażowania finansowego we wspierane przez nas projekty – odpowiedział na nasze pytania o zaangażowanie Plusa w sponsorowanie siatkówki Arkadiusz Majewski z biura prasowego Polkomtelu. – Zaangażowanie Plusa w siatkówkę trwa od 1998 roku, i to zarówno na poziomie reprezentacji narodowych, jak i obu najwyższych krajowych lig siatkarskich – dodał.

W tym roku podpisano umowy, zgodnie z którymi Plus będzie sponsorem tytularnym PlusLigi i sponsorem strategicznym najwyższej ligi kobiet do 2028 r. Telewizja Polsat nabyła prawa do pokazywania w tym okresie meczów obydwu lig.

Sponsorem tytularnym najwyższej ligi kobiet jest z kolei Tauron, spółka należąca do Skarbu Państwa.

Znamienne jest zresztą to, że wiele klubów może liczyć właśnie na wsparcie spółek Skarbu Państwa. Bez nich nie byłoby sukcesów Jastrzębskiego Węgla, PGE Skry Bełchatów, ZAKSY Kędzierzyn-Koźle czy Chemika Police. W większości z wymienionych przypadków wsparcie samorządu jest raczej symboliczne.

Jastrzębski Węgiel, mistrz polski z sezonu 2020/2021, otrzymał od miasta w 2020 r. jedynie 365 tys. zł.

– Miasto wspiera sport zawodowy nie tylko finansowo, ale przede wszystkim utrzymując i udostępniając obiekty, w których sportowcy mogą trenować i grać – przekonuje Anna Hetman, prezydent Jastrzębia-Zdroju. – Nie możemy w pełni finansować sportu zawodowego w mieście, ponieważ nie leży to w naszej kompetencji. Czy chcielibyśmy móc wspierać kluby większą sumą pieniędzy? Oczywiście, jednak kwoty te nie zależą od naszych chęci, ale przede wszystkim od sytuacji finansowej naszego miasta – mówi Hetman.

Kropla w morzu

Na jeszcze mniejsze kwoty mogła liczyć PGE Skra Bełchatów (77 tys.). Z kolei lubiński Cuprum nie otrzymał żadnego wsparcia.

Potwierdzenie, że bez wsparcia samorządów można sobie dobrze radzić, znajdujemy też w siatkówce kobiecej. Policki Chemik w 2020 r. nie otrzymał wsparcia ze strony miasta, a mimo to zdobył po raz drugi z rzędu mistrzostwo Polski. W tym przypadku kluczową rolę grają jednak pieniądze Grupy Azoty.

O roli, jaką mogą odegrać pieniądze prywatne, świadczy przykład Aluronu CMC Warty Zawiercie. Klub na szerokie wody wypłynął, gdy jego losem zainteresował się Kryspin Baran, prezes Aluronu, producenta systemów aluminiowych do okien i drzwi. Wraz z przyjaciółmi i partnerami biznesowymi najpierw wskrzesili klub, a następnie wprowadzili go do elity. Od władz miasta w 2020 r. klub otrzymał 500 tys. zł.

– Dostajemy dotację z miasta i cieszymy się, że ona jest. To jednak kropla w morzu potrzeb. Jest to kilkukrotnie mniejsza kwota, niż otrzymują inne kluby. Rozmawiamy o tym z władzami samorządowymi – wyjaśnia Kryspin Baran, prezes klubu. – My i Asseco Resovia to chyba jedyne kluby, w których 90 procent budżetu pochodzi ze środków prywatnych, a nie z miasta lub spółek Skarbu Państwa – ocenia Baran.

Przemysław Tychmanowicz
Michał Micor


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus