Drużyn wybierać nie trzeba

Superpuchar Polski ma już swoją tradycję. Niebawem minie 40 lat od pierwszego meczu finałowego. Trzeba przyznać, że historia rywalizacji o to trofeum była dość… burzliwa.


Kto wybrał drużyny do tego meczu? – to chyba najsłynniejsze zdanie, jakie kiedykolwiek wypowiedziano o Superpucharze Polski. Wszystko działo się zimą 2012 roku, gdy zastanawiano się, w jaki sposób rozstrzygnąć trofeum za sezon 2010/11. Mistrzem Polski była Wisła Kraków, a krajowy puchar zdobyła Legia Warszawa i to właśnie te zespoły miały zmierzyć się w starciu o Superpuchar.

Najpierw latem 2011 roku, czyli klasycznie, przed startem nowego sezonu. Wówczas jednak Ekstraklasa S.A., odpowiedzialna za organizację meczu, tłumaczyła się brakiem odpowiedniego obiektu i przełożyła mecz na luty. Był pomysł, by rozegrać mecz w Ostródzie, ale burmistrz tego miasta nie wyraził zgody w obawie przed kibicowskimi napięciami.

Później okazało się, że Stadion Narodowy w Warszawie, na którym miało odbyć się spotkanie, a który powstawał z opóźnieniami, będzie gotowy dopiero na początku 2012 roku. 29 stycznia zorganizowano otwierający stadion koncert „Oto jestem!”, w którym wzięło udział ok. 75 tysięcy ludzi. A nieco ponad tydzień miał odbyć się mecz. I właśnie na naradzie w sprawie meczu ówczesna minister sportu, Joanna Mucha, zapytała, kto wybrał zespoły do starcia o Superpuchar Polski…

Zaściankiem nie jesteśmy

Spotkanie, które miało być pierwszym meczem na Narodowym, ostatecznie nie doszło do skutku. Mimo iż zdążono sprzedać kilkanaście tysięcy biletów, a kibice z Krakowa mocno mobilizowali się, by dotrzeć do Warszawy na mecz. Oficjalnym powodem decyzji był brak przystosowania stadionu do rozegrania spotkania i względy bezpieczeństwa. To właśnie obawy o to, czy nie dojdzie do eskalacji napięć między kibicami skłoniły minister Muchę do zadania niefortunnego pytania. Finalnie zdobywcy Superpucharu 2011 nigdy nie wyłoniono. Nie był to pierwszy i nie był to ostatni taki przypadek. Wcześniej nie rozegrano meczów o Superpuchar w latach 1984-86, choć wówczas w ogóle nie było wiadomo, czy takie starcie będą regułą. Dopiero od 1987 roku Superpuchar postanowiono rozgrywać regularnie, a patronat objęła nad nim fundacja Gloria Victis, działająca na rzecz były sportowców, której pomysłodawcą i prezesem był znakomity polski szermierz, Ryszard Parulski. Współpraca trwała do 2000 roku włącznie.

W 1993 roku mecz nie doszedł jednak do skutku, no bo wtedy istotnie trudno było… wybrać drużyny. Przypomnijmy, że Legii Warszawa odebrano mistrzostwo Polski przy „zielonym stoliku”, w atmosferze skandalu, i chyba nie chciano dolewać oliwy do ognia. Spotkanie wprawdzie zaplanowano i miało ono zostać rozegrane w Radomiu, ale ostatecznie mecz Lech Poznań – GKS Katowice został odwołany. Później z organizacji meczów rezygnowano, z różnych powodów, w latach 2002-03 i w 2005 roku. Po raz ostatni Superpuchar nie odbył się w 2013 roku.

Wówczas powodem były zmiany w systemie rozgrywek ligowych w naszym kraju. Wydłużono wówczas znacznie sezon, bo po fazie zasadniczej wprowadzono rywalizację w grupach mistrzowskiej i spadkowej. Następnie sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Zbigniew Boniek. Prezes PZPN-u stwierdził, że nie jesteśmy zaściankiem i mecz o Superpuchar powinien się odbywać i mieć jakikolwiek prestiż. I tak – od 2014 roku – rywalizacja odbywa się regularnie. Pomiędzy mistrzem, a zdobywcą krajowego pucharu, a gospodarzem jest triumfator ligowych rozgrywek.

Szał goli w Płocku

Jak to się stało, że w 2007 roku w meczu o Superpuchar zagrał GKS Bełchatów, który nie był ani mistrzem, ani zdobywcą pucharu, ani też jego finalistą? Otóż na 4 dni przed planowanym spotkaniem triumfator PP, Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, przysłała do Ekstraklasy S.A. pismo, w którym poinformowała o rezygnacji z walki o trofeum, tłumacząc się przygotowaniami do rywalizacji w kwalifikacjach Pucharu UEFA. Udział w spotkaniu zaproponowano finaliście PP, czyli Koronie Kielce, ale ona również odmówiła.

W tej sytuacji zwrócono się do GKS-u Bełchatów, wicemistrza Polski i finalisty rozgrywanego wówczas Pucharu Ekstraklasy. „Brunatni” pozytywnie odpowiedzieli i poniekąd uratowali mecz, choć przegrali w Lubinie z Zagłębiem 0:1. Spotkanie obejrzało 3000 kibiców i nie była to… najniższa frekwencja, jaką kiedykolwiek odnotowano podczas meczu o SP. Bo zaledwie 1000 kibiców obejrzało starcie Lecha Poznań z Miedzią Legnica w 1992. Co ciekawe gospodarzem tamtego spotkania również był stadion w Lubinie, a „Kolejorz” wygrał 4:2.

Było to czasy, kiedy mecze o Superpuchar Polski rozgrywano na neutralnych obiektach. Taka była zasada w czasach fundacji Gloria Victis. Mistrzowie i zdobywcy pucharu niejednokrotnie odwiedzali obiekty, które nie miałby np. nigdy ekstraklasy. Grano m.in. w Piotrkowie Trybunalskim, Zamościu czy Włocławku, a w 2001 roku, czyli już po zakończeniu współpracy z Gloria Victis, spotkanie Wisły Kraków z Polonią Warszawa rozegrano w Starachowicach. To był szalony mecz, a „Biała gwiazda” wygrała 4:3. Co ciekawe nie był to jednak Superpuchar, w którym padło najwięcej bramek, bo aż 10 goli zobaczyli kibice w lipcu 1994 roku w Płocku. Legia Warszawa mierzyła się z ŁKS-em Łódź i wygrała 6:4.Hat trickiem popisał się Jerzy Podbrożny i jest on do dziś jedynym piłkarzem, który w jednym spotkaniu o Superpuchar strzelił 3 gole.

Czasy „Nikosia” na Wybrzeżu

Generalnie początki zmagań o Superpuchar Polski nie należały do najłatwiejszych. Pierwsze takie spotkanie planowano rozegrać w 1980 roku. Watro dodać, że rywalizacja o takie trofeum w Europie nie była czymś powszechnym. Jeżeli chodzi o najmocniejsze piłarsko kraje, to wiadomo, że mecze o Tarczę Dobroczynności (dziś Wspólnoty) rozgrywano od bardzo dawna, bo od 1908 roku. A Superpuchar Francji od 1955. Ale już np. superpuchary we Włoszech i Niemczech zaczęto rozgrywać dopiero pod koniec lat 80. poprzedniego stulecia. U nas zaczęto nieco wcześniej, choć z nie do końca jasnych powodów mecz w 1980 roku, pomiędzy Szombierkami Bytom, a Legią Warszawa nie doszedł do skutku. Na pewno nie pomagała wówczas sytuacja społeczna w kraju, spotkanie planowano rozegrać w czerwcu, a niepokoje w narodzie już buzowały.

Zainaugurowano starcia o Superpuchar Polski zatem 3 lata później, a organizacji, na fali ogromnego sukcesu w Pucharze Polski drużyny Lechii, podjął się Gdańsk. Przypomnijmy, że „biało-zieloni” wygrali turniej tysiąca drużyn jako trzecioligowiec, awansowali do II ligi, a w meczu o Superpuchar pokonali mistrza Polski, Lecha Poznań 1:0. Historycznego gola na wagę triumfu w pierwszej edycji SP zdobył Jerzy Kruszczyński. Niedługo minie dokładnie 40 lat od tamtego wydarzenia, bo mecz, który w Gdańsku obejrzało 15 tysięcy kibiców, w Polsce nie wzbudził większego zainteresowania, rozegrano 30 lipca. Wybrzeże, również piłkarsko, żyło jednak wówczas swoim własnym życiem. To były czasy Lechii Nikodema Skotarczaka, ps. „Nikoś” i przygotowań do przyjęcia Juventusu Turyn. Wiedziano już bowiem w Gdańsku, że w I rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów „biało-zieloni” zmierzą się z włoskim gigantem.

Raków do historii?

Dzisiejszy mecz o Superpuchar Polski w Częstochowie będzie trzecim takim spotkaniem rozegranym w województwie śląskim. Wprawdzie w 1996 roku było jeszcze województwo katowickie, ale wiadomo, gdzie leży Wodzisław Śląski. Miejscowa Odra chwilę wcześniej awansowała do ekstraklasy i niejako w nagrodę zorganizowano starcie Widzewa Łódź z Ruchem Chorzów. To był ten Widzew, Franciszka Smudy, który właśnie został mistrzem Polski nie doznając ani jednej porażki w sezonie. Z Markiem Koniarkiem, Markiem Citką, Mirosławem Szymkowiakiem, Tomaszem Łapińskim czy Ryszardem Czerwcem. Łodzianie, po bezbramkowym remisie, wygrali po karnych 0:0.

Po raz drugi Superpuchar Polski rozegrano w województwie śląskim już w czasach bardziej współczesnych. 4 lata temu w Gliwicach mistrz Polski, czyli Piast mierzył się z Lechią Gdańsk. „Biało-zieloni” wygrali 3:1. Był to jeden z wielu przypadków w ostatnich latach, kiedy po Superpuchar Polski sięgnął nie mistrz, a zdobywca pucharu właśnie. Można nawet śmiało stwierdzić, że jest to regułą. Po raz ostatni triumfator ligowych rozgrywek sięgnął po Superpuchar Polski w 2015 roku, kiedy dokonał tego poznański Lech. Od tamtej pory 7 spotkań wygrywali triumfatorzy pucharów, czyli zespoły występujące w spotkaniu w roli gości.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


Przed Rakowem Częstochowa stoi zatem wyzwanie przełamania tej passy, ale to nie wszystko. Żaden bowiem zespół w historii nie wygrał Superpucharu trzy razy z rzędu, a właśnie przed taką szansą staje dziś drużyna spod Jasnej Góry. Do tej pory po 2 razy z rzędu SP zdobywały: Amica Wronki (1998 i 99), Lech Poznań 2015 i 16) oraz Arka Gdynia (2017 i 18).


Na zdjęciu: Superpuchar Polski, po wielu perypetiach, „ustatkował się”. Raków Częstochowa, jako pierwszy klub w historii, ma szansę zdobyć go trzeci raz z rzędu.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.