Austriacka burza

Raków Częstochowa – Sturm Graz. Goście z Graz bez większych kłopotów zainkasowali trzy punkty w Sosnowcu.


Pojedynek mistrza Polski z wicemistrzem Austrii, biorąc pod uwagę wynik pierwszego spotkania z Atalantą, urastał do rangi kluczowego. Od meczu ze Sturmem w zasadzie wiele zależało. Mistrzowie Polski, w przypadku porażki z ekipą prowadzoną przez Christiana Ilzera, miałby arcytrudną drogę do fazy pucharowej nawet Ligi Konferencji. Dawid Szwarga musiał zdawać sobie sprawę z faktu, że jego zespół musi w Sosnowcu wygrać.

Kibice, którzy pojawili się w Zagłębiowskim Parku Sportowym, mieli prawo czuć się rozczarowani. Gdyby nie głośny doping fanów obu stron, to niewykluczone, że połowa z nich zasnęłaby po 10 minutach od pierwszego gwizdka. Raków w pierwszych 20 minutach wyprowadził jeden atak. W dodatku nie został on zakończony nawet strzałem. Sturm za to atakował, jednak nie był w stanie strzelić gola, choć miał ku temu okazję. Adnan Kovacević postanowił pomóc nieudolnym w ofensywie Austriakom. Wybił on piłkę prosto pod nogi Williama Bovinga. Ten uderzył sprzed pola karnego na tyle precyzyjnie, że Vladan Kovacević nie był w stanie nic zrobić.

Pozbawieni radości częstochowianie wyglądali przy rywalach z Austrii jak biedny brat. Trudno było znaleźć w ich grze choćby mały promyk nadziei na poprawę boiskowej sytuacji. Dawid Szwarga nie był chyba nawet w stanie patrzeć na grę swoich podopiecznych, gdyż częściej przy linii bocznej meldował się Jakub Dziółka, jego asystent. Raków był od 23 minuty w trudnej sytuacji, choć nie niemożliwej do odwrócenia. Aby jednak wrócić do gry należało ruszyć do ataku. Zamiast tego to przeciwnicy z Austrii napierali na bramkę Kovacevicia. Do przerwy więcej goli nie padło. Trzeba było jednak bić na alarm. Raków zaprezentował się fatalnie. Nadzieja na lepszy wynik po przerwie była minimalna.


Czytaj także:


W drugiej odsłonie jednak nadzieje lekko zapłonęły. Sturm zaczął popełniać błędy w defensywie. Raków mógł, a nawet powinien je wykorzystać. Najpierw jednak Fabian Piasecki wypuścił za mocno piłkę, a akcję „skasował” defensor gości z Austrii. Chwilę później Srdjan Plavsić otrzymał doskonałe podanie na lewą flankę. Uderzył jednak nad poprzeczką. Kolejnym graczem z szansą był Fran Tudor. Ten jednak uderzył zdecydowanie za lekko. Nadzieja na poprawę sytuacji zaczęła tlić się w kibicowskich sercach. Trzeba przyznać, że drugie 45 minut wyglądało o niebo lepiej w porównaniu do pierwszej odsłony. Częstochowianie się otworzyli, zaczęli grać ofensywniej. Konsekwencją tego były także szanse dla gości. Jedną z nich miał Otar Kiteishvili. Jego uderzenie zatrzymał dobrze ustawiony Kovacević. Jeszcze lepiej serbski bramkarz zachował się później odbijając strzał Alexandra Prassa.

Sturm jednak miał problemy kreacyjne. W grze defensywnej Austriacy radzili sobie za to bardzo dobrze. Raków oczywiście był po przerwie o niebo lepszy niż w pierwszej odsłonie. Cóż jednak było mu po tym, skoro Austriacy z każdą kolejną minutą byli bliżej zwycięstwa i zainkasowania kompletu punktów. Przecież porażka ze Sturmem Graz stawiałaby Raków w sytuacji co najmniej trudnej. Częstochowianie może nie straciliby szansy na awans, ale na pewno bardzo ją sobie by utrudnili.

Ekipa Sturmu nie odpuszczała. Swoją okazję miał między innymi Szymon Włodarczyk. Były napastnik Górnika Zabrze został jednak zatrzymany przez Kovacevicia, który wielokrotnie ratował mistrza Polski przed porażką w wyższym stosunku, niż jedna bramka. Nawet jego doskonała postawa na nic się nie zdała. Mistrz Polski doznał drugiej porażki w fazie grupowej Ligi Europy. Po raz drugi z rzędu przegrał też domowy mecz w europejskich pucharach. Częstochowianie do niedzielnej, arcyważnej, ale przed wszystkim prestiżowej rywalizacji z Legią podejdą racze w marnych nastrojach. Trzeba być jednak brutalnie szczerym. Wynik był jak najbardziej sprawiedliwy.


Raków Częstochowa – Sturm Graz 0:1 (0:1)

0:1 – Boving (23).

RAKÓW: V. Kovacević – Rundić, A. Kovacević, Racovitan – Plavsić, Koczergin (75. Lederman), Papanikolaou (85. Nowak), Tudor – Kittel (75. Berggren), Piasecki (59. Crnac), Cebula (59. Yeboah). Trener Dawid SZWARGA.

STURM: Scherpen – Dante, Wuethrich, Affengruber, Gazibegović – Prass (88. Serrano), Kiteishvili (76. Teixeira), Gorenc, Hierlander – Włodarczyk (76. Jatta), Boving (64. Sarkaria). Trener Christian ILZER.

Sędziował: Aliyar Aghayev (Azerbejdżan). Żółte kartki: Tudor, Crnac – Dante, Teixeira.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus