Jak ser szwajcarski

Mecz z Radomiakiem przysporzył mistrzom Polski kolejnych kłopotów.


Raków wygrał z ekipą z Radomia w bardzo pewny sposób. Nie może to dziwić. W końcu w zgodnej opinii wielu osób znajdujących się na trybunach Radomiak był zdecydowanie najgorszym przeciwnikiem, który przy Limanowskiego pojawił się w tym sezonie. Odchodząc jednak od kłopotów Radomiaka i (jeszcze) jego trenera, Constantina Galcy, to Raków także ma kilka problemów. Przede wszystkim tyczy się to linii defensywnej mistrza Polski. Dawid Szwarga będzie miał nad czym myśleć przed meczem ze Sturmem Graz.

Czas na zmiany?

Przed przerwą problemy ze zdrowiem zgłaszali Adnan Kovacević i Srdjan Plavsić. Pierwszy na boisko po przerwie nie wybiegł. Drugi po ledwie trzech minutach musiał zostać zmieniony. I tak częstochowianie mieli szczęście. W końcu Milan Rundić także miał problemy ze zdrowiem po starciu z rywalem. Nie zmienia to jednak faktu, że los defensywy Rakowa jest, co najmniej, bardzo niepewny. W przypadku kontuzji Kovacevicia, a także potencjalnych kłopotach Rundicia, to Raków zostanie w linii defensywnej z jednym (!) zdrowym stoperem.

W końcu poważną kontuzję leczy Stratos Svarnas i być może nie zagra nawet do końca roku. Jak na razie Zoran Arsenić nie jest w pełni gotowy do gry. Do tego kontuzja Kovacevicia, która wygląda na taką, która wykluczy stopera na kilka dni. Jeżeli Rundić także wypadłby ze składu Rakowa, to trener Szwarga musiałby „szyć” defensywę z Frana Tudora i Giannisa Papanikolaou. Grek jednak nie jest także w pełni zdrowia

Obrona Rakowa

– To kolejny, już siódmy mecz z rzędu w którym muszę dokonać wymuszonej zmiany. Oby ta seria się skończyła – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec mistrza Polski. Z jednej strony można mu współczuć. Najwyraźniej pech nie opuszcza tak jego, jak i całego zespołu. Patrząc z drugiej strony – kto wie, czy problem nie leży głębiej. W końcu Raków od dawna ma problemy ze zdrowiem, szczególnie właśnie wśród zawodników defensywy. Nie może być to przypadek, że od lat problem się powtarza. Być może problem leży w przygotowaniu motorycznym lub w opiece medycznej w Rakowie. Im szybciej mistrzowie Polski uporają się z tym problemem, tym lepiej.

Jak feniks z popiołów

Trzeba jednak znaleźć choćby minimalne pozytywy, nie licząc trzech punktów. Jest nim ustrzelony przez Bogdana Racovitana dublet. Dla młodego obrońcy to ważny moment. W końcu pomógł drużynie w podniesieniu się po porażce z Lechem.

– Cieszę się ze strzelenia dwóch goli, jak również z tego, że wygraliśmy mecz. To było ważne, szczególnie po meczu w Poznaniu. Porażka w nim była dla nas trudna – powiedział Bogdan Racovitan.


Czytaj także:


W teorii rumuński stoper mógł strzelić trzeciego gola, gdyż Raków miał rzut karny. Wolał jednak nie wpychać się w paradę Franowi Tudorowi.

– Chciałem, żeby to on strzelał. Jest kapitanem. Wrócił po kontuzji, więc był to idealny moment na strzelenie bramki. Dla mnie, jako środkowego obrońcy, zdobycie dwóch goli to wyjątkowy moment – dodaje stoper mistrza Polski. Prawdopodobnie będzie jednym z tych, którzy zagrają w czwartek w meczu ze Sturmem Graz.

Warto także pochwalić Johna Yeboaha. 23-latek po 11 meczach w końcu doczekał się gola w 12. To miły akcent, choć trzeba wskazać, że na razie niemieckiemu skrzydłowemu pod Jasną Górą nie idzie. Oczywiście mowa o wkładzie w bramki zespołu. Gol i dwie asysty w 12 meczach to wynik przeciętny. Szczególnie patrząc na to, ile Raków na niego wydał. Być może, podobnie jak inni zawodnicy, którzy w przeszłości do Częstochowy trafiali, z czasem wejdzie na odpowiednie tory.


Na zdjęciu: Bogdan Racovitan pokazał się z bardzo dobrej strony w starciu z Radomiakiem.
Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus