Skuteczniejszy od napastników

Środkowy obrońca Łukasz Sołowiej w debiutanckim sezonie strzelił dla Puszczy pięć goli.


Erik Exposito, Pedro Henrique, Tomas Pekhart, Filip Marchwiński i… Łukasz Sołowiej. Wśród czołowych strzelców ekstraklasy to ostatnie nazwisko wręcz szokuje. Niespełna 35-letni zawodnik z Sokółki na Podlasiu powoli godził się z myślami, że nigdy nie zagra w ekstraklasie, a teraz jest najskuteczniejszy w swojej drużynie. I to zdecydowanie, bo drugi Artur Craciun (także obrońca) ma na koncie dwie bramki, a czterech innych zawodników po jednej.

Pięć na pięć

Do klubu ekstraklasy Sołowiej trafił w 2016 roku, jednak przygoda z Jagiellonią Białystok była dla niego nieudana. Grał tylko w rezerwach i po kilku miesiącach „wylądował” w II lidze. Gdy na początku 2022 roku zamieniał GKS Tychy na Puszczę Niepołomice nie zakładał, że kilkanaście miesięcy później razem kolegami zadziwi całą piłkarską Polskę i dostanie się do elity przez baraże (strzelił gola w półfinale z Wisłą Kraków). „Żubry” nie błyszczą, muszą się szarpać z rywalami o każdy punkt. Za to Sołowiej, środkowy obrońca, zadziwia skutecznością… pod bramką przeciwnika. Bez niego ich bilans punktowy byłby jeszcze gorszy.

W ośmiu występach oddał sześć strzałów. Pięć z nich było celnych i każdy kończył się golem! Co ważne, tylko drugie trafienie przeciwko Ruchowi Chorzów padło z rzutu karnego. Wynik Sołowieja jest dużo lepszy niż wskazuje na to statystyka. W jego przypadku współczynnik goli oczekiwanych wynosi 2,16, a więc zrobił ponad dwa razy więcej niż wynikałoby z sytuacji. Choć gra na środku i jest wysoki (189 centymetrów), ani razu nie trafił do bramki głową. Trzy razy użył prawej nogi, dwa razy lewej.

– Łukasz ma ogromną satysfakcję, że mimo przejścia tak długiej drogi i ilości czasu, w którym czekał na debiut, zdobywa bramki i jest skuteczny w grze. To pokazuje, że zawsze trzeba dążyć do celu, a wszystko może się wydarzyć. To banalnie brzmi, ale w sporcie naprawdę jest sprawdzalne – mówi jego trener Tomasz Tułacz.


Czytaj także:


Sołowiej to niebezpieczna broń

Fakt, że najlepszym strzelcem niepołomiczan znów jest obrońca, w sumie nie powinien nikogo dziwić. W poprzednim sezonie osiem bramek strzelił grający na boku Piotr Mroziński, który potrafił mieć serię pięciu meczów z golem. Dziś na ustach kibiców jest Sołowiej, który w przeszłości nie imponował instynktem killera. Pięć razy (to jego rekord) pokonał bramkarza w minionych rozgrywkach, ale jest tu pewna „subtelna” różnica, bo wykorzystał trzy karne.

Debiutanckiego gola z Jagiellonią strzelił po akcji drużyny i nabiegu na bliższy słupek. Kolejne trzy, które dały już jego drużynie punkty, padły po dobrze rozegranych stałych fragmentach. Czasami wyrastał w polu karnym jak spod ziemi, zupełnie niepilnowany przez rywali. – Mamy określoną pulę rozwiązań na każdy ze stałych fragmentów i z nich korzystamy – mówi trener Tułacz. – Poświęcamy temu 20-30 minut w czasie mikrocyklu. Mamy zawodników doświadczonych pracą ze mną przez tyle lat, więc formy i możliwości są bogate. Piłkarze wiedzą, że to jest ich mocna strona, ale chcemy grać i zdobywać bramki także w inny sposób.


Fot. Marta Badowska/PressFocus