Ligowiec. Trudny los beniaminka

Za nami już dziesięć ekstraklasowych kolejek, prawie trzecia część bieżącego sezonu. Rzut oka na tabelę, na jej dolne rejony i widzimy co się tam dzieje.


W sobotnim „Sporcie”, w zapowiedzi kolejki na boiskach Premier League pisaliśmy o trudnym losie drużyn, które dopiero co awansowały do elity (Burnley, Sheffield United, Luton) , a przędą bardzo cienko. Nie tylko okupują ostatnie miejsca, ale też notują choćby tak kompromitujące porażki, jak przegrana jedenastki z Sheffield z Newcastle aż 0:8. U nas może aż tak dużej dysproporcji nie ma, bo w ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. Jednak miejsca odpowiednio od 16 do 18 zajmowane przez Puszczę, Ruch i ostatni teraz ŁKS nie są raczej dziełem przypadku.

Drużynom które wchodzą do najwyższej klasy rozgrywkowej nigdy nie jest łatwo. To nie te czasy, kiedy chorzowski beniaminek po awansie do ekstraklasy w sezonie 1987/88, rok później cieszył się ze swojego ostatniego, bo 14 mistrzostwa Polski. W ostatnich latach siłą rozpędu dobrze spisywał się tylko Raków, Warta, Radomiak dwa lata temu, no i może Widzew w poprzednim sezonie na początku, ale w pozostałych przypadkach kończyło się źle.

Tak patrząc na pięć wcześniejszych lat – bez uwzględnienia tych drużyn, które awansowały w tym roku – to na 13 klubów aż 7 musiało się po ledwie roku gry żegnać z najwyższą klasą rozgrywkową! Byłoby ich więcej, ale szczęście miała przykładowo Stal Mielec w rozgrywkach 2020/21. Wtedy w ekstraklasie jako beniaminek zajęła przedostatnie 15 miejsce, ale z powodu reformy i powiększenia ligi uniknęła najgorszego. W innych wypadkach nawet po dwie ekipy zaraz po awansie rok później wracały tam gdzie były. Przywołać można przykład Miedzi i Zagłębia Sosnowiec wiosną 2019 czy Bruk-Bet oraz Górnika Łęczna po sezonie 2021/22.


Czytaj także:


Nie wróży ro dobrze obecnym beniaminkom, gdzie już głośno o możliwych rotacjach na stołkach trenerskich. Zaiste kuriozalny przypadek byłby tu z udziałem Kazimierza Moskala. W ostatnich latach dwa razy z ŁKS awansował i może być tak, że teraz za drugim razem ponownie pożegna się z posadą… Tutaj spokojny o wszystko może być chyba tylko Tomasz Tułacz. Niepołomicką jedenastkę prowadzi od sierpnia 2015 roku, a niedawno przedłużył umowę aż do 2027!


Na zdjęciu: Trudny los beniaminka. Dobrze o tym wiedzą w Chorzowie.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus