Święta wojna na obczyźnie

Przez cały XX wiek rywalizacja dwóch madryckich klubów nie wykroczyła poza stolicę Hiszpanii. Za to w ostatnich pięciu latach stało się tak już czterokrotnie. W 2014 roku w Lizbonie w finale Ligi Mistrzów Real pokonał Atletico po dogrywce, dwa lata później w Mediolanie dopiero po rzutach karnych. W 2018 roku trzecie starcie było w Tallinie, gdzie mecz o Superpuchar Europy po dogrywce wygrało Atletico. Sędziował Szymon Marciniak. Teraz przyszła pora na zmianę kontynentu. W nocy z piątku na sobotę w ramach International Champions Cup, madryckie kluby zmierzyły się na amerykańskiej ziemi w New Jersey.

Pechowy debiut rekordzisty

Atletico dokonało tego lata najdroższego transferu. 19-letni Portugalczyk Joao Felix został pozyskany z Benfiki Lizbona za 126 milionów euro i reklamują go jako nowego Cristiano Ronaldo. Tyle zapłacono za piłkarza, który zaliczył dopiero jeden sezon w lidze portugalskiej i przed rokiem wyceniano go na… 2 miliony. Debiut miał pechowy. W meczu z Numancią (3:0) doznał kontuzji barku i w 29 minucie musiał opuścić boisko. Nie zagrał z Guadalajarą w ramach ICC (0:0), w którym czerwoną kartkę zobaczył pozyskany z Realu Marcos Llorente. Atletico pokonało meksykański zespół rzutami karnymi. Real przed derbami zagrał z Arsenalem (2:2), odrobił dwie stracone bramki i też wygrał po serii „jedenastek”. Okupiono to jednak stratą Marco Asensio. Zerwał więzadła, uszkodził łąkotkę i o nowym sezonie może zapomnieć.

Chcą, czy nie chcą Jamesa?

Real za 100 milionów euro sprowadził Edena Hazarda, ale nieoczekiwanie to nie Belg jest w centrum uwagi, ale Gareth Bale oraz James Rodriguez. Obu Real chce się pozbyć jak dotąd bez powodzenia. Codziennie media wysyłają Walijczyka w innym kierunku, ostatnio do Chin. Sprzeczne informacje są na temat Jamesa. Prezes Atletico Enrique Cerezo zaprzeczył, że jego klub czyni starania o Kolumbijczyka, ale właściciel klubu Miguel Angel Gil Marin oraz trener Diego Simeone są za jego sprowadzeniem. Jamesowi odpowiadałoby to, że nie musiałby opuszczać Madrytu. Atletico zgadza się na podstawowym warunek Realu – definitywny transfer wart ok. 40 milionów. Napoli chciało Jamesa tylko wypożyczyć.

Wreszcie koniec telenoweli pt. „Antoine Griezman w Barcelonie”? Atletico nie powiedziało ostatniego słowa…

Gola być nie powinno

W środę Juventus w chińskim Nanjing zagrał z Interem, te mecze to „derby Italii”. Tam mieści się siedziba firmy Suning.com Co, której największym udziałowcem jest Zhang Jindong, będący także właścicielem Interu. Jego 27-letni syn Steven Zhang jest prezesem klubu. Było 1:1, w rzutach karnych wygrał Juventus 4:3, ale… nie powinien tego meczu nawet zremisować. Wyrównującą bramkę zdobył z rzutu wolnego Cristiano Ronaldo i nie powinna zostać uznana. Zgodnie z nowymi przepisami, zawodnicy drużyny atakującej muszą znajdować się metr od rywali tworzących mur. Przepis obowiązuje, gdy mur składa się z trzech lub więcej graczy i tak było w tym przypadku. Mario Mandżukić, znajdował się w nieprzepisowej odległości i gol miał zostać anulowany, a Interowi przyznany rzut wolny pośredni.

Szczęsny numerem 1

Prowadzenie dla Interu zdobył Matthijs de Ligt. Najdroższy w tym roku transfer Juventusu w najgorszych koszmarach nie przypuszczał, że pierwszy jego gol w barwach „nerazzurrich” będzie samobójczy. Pokonał Wojciecha Szczęsnego, po przerwie obaj na boisku już się nie pojawili. Holendra zmienił Turek Merih Demiral, który w serii rzutów karnych przesądził o wygranej Juventusu. Miejsce Szczęsnego zajął Gianluigi Buffon. Nasz reprezentant w meczach z Tottenhamem i Interem puścił trzy gole, Buffon tylko jednego. Jednak trener Maurizio Sarri uciął spekulacje na temat obsady bramki w nowym sezonie. Sparingi nie mają znaczenia dla hierarchii bramkarzy – pierwszym będzie Szczęsny, Buffon jego zmiennikiem.

 

Na zdjęciu: Marco Asensio w meczu z Arsenalem opuścił boisko na noszach. Dla niego sezon się skończył, zanim na dobre się zaczął.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem