Świetna okazja, by wyciągać wnioski

Tomasz MUCHA: Jakie emocje przed meczem?

Piotr PRZYBECKI: – Bardzo się cieszę, że gramy na Śląsku, mam duży sentyment do tego regionu. na początku swojej kariery – jako zawodnik Gwardii Opole i Śląska Wrocław – poznałem tu wiele miast i hal. Ale w Spodku nigdy nie grałem, dlatego jestem tym podekscytowany.

Co nasza drużyna pokaże w meczu z Czechami?

Piotr PRZYBECKI: – Musimy zrobić kolejny krok do przodu. Przede wszystkim lepiej wejść w mecz niż w Portugalii, gdzie kilka razy za łatwo gospodarze nas zaskoczyli zagraniami z kołowym, choć dobrze wiedzieliśmy, jak grają.

Brak koncentracji?

Piotr PRZYBECKI: – Nie wiem, być może, a może przemotywowanie, jakieś nerwy. Druga sprawa to poprawa odpowiedzialności w ataku – z Portugalią w kluczowych momentach nie wykorzystaliśmy trzech doskonałych okazji, choć mnie bardziej bolały proste błędy techniczne, podawanie piłek niemal do rak rywalowi do kontry, który złapał drugi oddech. Na tym poziomie musimy takich rzeczy unikać, bo przy tak wyrównanym poziomie w Europie o tym, czy wygrasz, awansujesz lub odpadasz decydują 2-3 błędy. Tak było z nami.

Portugalia będzie jeszcze długo tkwić zadrą…

Piotr PRZYBECKI: – Nie możemy tego tak zostawić, musimy sobie pewne rzeczy uświadomić, by iść do przodu. Ale będziemy do tego wracać. Bardzo mi zależy na utrzymaniu poziomu koncentracji. Do tego dochodzi poprawa indywidualnego przygotowania pod konkretnego przeciwnika, gdy dokładnie wiemy, jak i co on zagra. Musimy niwelować wynikające z tego błędy. Liczę też, że może wyłoni się paru liderów tej drużyny, którzy w trakcie meczu, gdy zauważą, że coś nie wychodzi, potrafią zmienić bieg wydarzeń, wziąć odpowiedzialność w swoje ręce. Mamy świetną okazję wyciągnąć wnioski i sprawdzić się na tle bardzo dobrze zorganizowanych Czechów.

Rywal to rewelacja styczniowych mistrzostw Europy, na których nas zabrakło. Na czym polegał ich sukces w Chorwacji?

Piotr PRZYBECKI: – Przede wszystkim postawa Martina Galii i Tomasa Mrkvy, którzy bronili ponadprzeciętnie. Galia to super chłopak, ułożony, bardzo go lubię. To bramkarz spektakularny – potrafi seryjnie bronić w sytuacjach sam na sam, to on wygrał Czechom mecz z Danią. W ogóle w obronie grali świetnie zespołowo, dobrze przechodzili do kontry, dużo rzucali z podłoża. Przede wszystkim zaś mają kilka postaci, które swoim doświadczeniem ciągną w górę młodszych…

Co u nas uległo zaburzeniu, bo po rezygnacjach Jureckiego, Lijewskiego, Jurkiewicza i Bieleckiego nie mamy liderów, graczy z obyciem międzynarodowym.

Piotr PRZYBECKI: – Cały czas takich szukamy… Wracając do Czechów – poza Galią trzecią wiosnę przeżywa Horak, który trzyma obronę i biega w drugie tempo do kontry. Na środku są rutyniarze Beczvarz i Zdrahala, który na Euro był w świetnej formie rzutowej, został królem strzelców turnieju. No i narodził im się na prawym rozegraniu dwumetrowy chłopak z mocnym rzutem z wyskoku i z podłoża, Kaszparek – wcześniej takiej lewej ręki nie mieli. Są też ciekawi skrzydłowi, na kole rozwija się Petrovsky, znany z gry w Azotach.

Będą faworytem w dwumeczu?

Piotr PRZYBECKI: – Siłą rzeczy, przyjeżdżają jako szósta drużyna mistrzostw Europy. To mecz towarzyski, obie drużyny będą sprawdzać pewne rzeczy, ale zawsze gra się, by wygrać. My też chcemy, to oczywiste. Rozmawiałem z Janem Filipem i Danielem Kubeszem, którzy też są ciekawi, czy to była jedna jaskółka, czy jednak coś trwałego. Zagrają z nami prawie w najsilniejszym składzie, dojdzie jeszcze kilku zawodników, którzy z różnych powodów nie mogli zagrać na Euro. Wydaje mi się, że mogą na dłużej zagrzać miejsca w czołówce europejskiej, pracowali na to systematycznie od 4-5 lat. Bazują na tym.

Kiedy Polska będzie znowu miała drużynę, która będzie kręciła się wokół medali mistrzostw Europy i świata?

Piotr PRZYBECKI: – Oby jak najszybciej, ale potrzebujemy trochę czasu. Za kilkanaście dni poznamy rywali w eliminacjach mistrzostw Europy 2020, gdzie będą już 24 drużyny, więc dostać się będzie teoretycznie łatwiej, na dodatek jesteśmy rozstawieni w wysokim drugim koszyku. Po dwóch latach nieobecności na dużych imprezach tam musimy już zagrać.

Do drużyny wraca kilku graczy, którzy nie mogli zagrać w Portugalii…

Piotr PRZYBECKI: – Tak, to Michał Potoczny, Paweł Paczkowski, Antoni Łangowski czy Adam Malcher w bramce. Wtedy wykluczyły ich kontuzje. To ciekawi chłopcy, ale potrzebują jak najwięcej grania na międzynarodowym poziomie. Dostaną więcej szans, podobnie jak w ataku obrotowi Patryk Walczak, Marek Daćko czy Maciek Gębala. Nie ma z nami Kamila Syprzaka i Piotra Wyszomirskiego, ale ich wartość doskonale znam, będą na kolejnym zgrupowaniu przed czerwcowym meczem z Hiszpanią w Kaliszu.

Reprezentacja skorzysta na tym, że nie pracuje już pan w klubie z Płocka?

Piotr PRZYBECKI: – Na pewno będę miał więcej czasu, którego ta grupa zawodników potrzebuje, zwłaszcza na etapie budowania reprezentacji – w cudzysłowie – od początku. Będę częściej tam, gdzie w kontekście drużyny narodowej będzie działo się coś ważnego, będzie więcej okazji oglądania na żywo kadrowiczów z innych klubów. To naturalne. W dłuższej perspektywie pogodzenie pracy w klubie i w drużynie narodowej jest bardzo trudne.

Będzie pan szukał pracy w nowym klubie?

Piotr PRZYBECKI: – Na razie o tym nie myślę. Jest tak dużo roboty wokół reprezentacji i w związku, że chciałbym się teraz jej poświęcić. Chciałbym mocniej skoordynować ze sobą wszystkie drużyny narodowe, w Kielcach powstała kolejna, po gdańskiej, Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Priorytetem oczywiście jest pierwsza reprezentacja, ale chodzi o to, by miała naturalne zaplecze i jak najszerszy dopływ świeżej krwi.