Szabelką nie wymachują

Pięć zwycięstw i dwa remisy – w tak imponujący sposób drużyna z Tychów rozpoczęła wiosnę. Zimą trudno było wykluczyć scenariusz, że to półrocze będzie stało pod znakiem walki o utrzymanie, ale jest całkiem inaczej.

– Nie, może nie aż tak – w ten sposób trener Ryszard Tarasiewicz odpowiada na nasze pytanie, czy spodziewał się tak dobrego marca i kwietnia w wykonaniu swoich zawodników. – Nie myślałem o takiej liczbie punktów, ale wiedziałem jedno: że powinno być dobrze, jeśli organizacja gry będzie lepsza. A jest lepsza; z tego względu, że jesteśmy odpowiednio przygotowani motorycznie. Kiedy zawodnik czuje się dobrze fizycznie, to nie popełnia prostych błędów – dodaje szkoleniowiec GKS-u.

Po pierwsze: dyscyplina!

Tak dobrej serii tyszanie w I lidze nie mieli od dawna. Co prawda jesienią 2016 roku, pod wodzą Kamila Kieresia, również pozostawali niepokonani przez siedem kolejek, ale aż sześć z tych starć… zremisowali. Dziś? Mimo pięciu wiosennych zwycięstw, trudno oprzeć się wrażeniu, że tyszanie nie wrzucili jeszcze najwyższego biegu. Zwycięstwa odnoszą raczej minimalne, na murawie nie ma fajerwerków, a w zespole wciąż tkwią rezerwy.

– Choć sam byłem zawodnikiem ofensywnym, priorytetem dla mnie jako trenera jest dyscyplina i organizacja gry. Drużyna to zaakceptowała, bo wie, że taka gra, takie postępowanie i zachowania w czasie meczu, przynoszą efekty. Nie chcemy porzucać oczywiście ładnej gry, ale wymachiwanie z szabelką to nie mój styl – zastrzega trener Tarasiewicz.

Pogadamy potem…

GKS jest zupełnie inną ekipą niż jesienią, gdy – poza początkiem sezonu – miał wielkie problemy z wygrywaniem, mimo że nie doszło zimą do kadrowej rewolucji. Wiele pomógł oczywiście powrót do zdrowia kapitana i lidera ofensywy Łukasza Grzeszczyka. Spośród zawodników zakontraktowanych zimą, pewne miejsce w wyjściowym składzie mieli dotąd jedynie bramkarz Konrad Jałocha i defensywny pomocnik z Trynidadu i Tobago, Keon Daniel.

– Dobrą postawą „Kikiego” nie jestem zaskoczony. Konrad też fajnie pracuje. Jak na pierwszą ligę, ma doświadczenie, a linia obrony za plecami czuje duże wsparcie. Wywiązuje się ze swoich obowiązków. Nie były to może dotąd spektakularne interwencje, bo nie dopuszczamy rywali do wielu sytuacji, ale co ma obronić – to broni. Oby tak dalej – przyznaje szkoleniowiec zespołu z Tychów.

Drużyna przesunęła się w tabeli aż na 9. miejsce, zostawiając za plecami m.in. Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Raków Częstochowa, a na koncie ma już 37 punktów. Przyjęło się, że do pewnego utrzymania potrzeba 40 „oczek”. Co więc z dalszą częścią tej rundy? Zimą przy ul. Edukacji 7 mówiło się, że celem jest jak najszybsze utrzymanie, a następnie podjęcie takich personalnych działań, by budować już zespół na przyszły sezon, któremu przyświecać będą ambitniejsze cele niż utrzymanie.

Ryszarda Tarasiewicza pytany, czy to już ten moment. – Spokojnie. Najpierw zdobądźmy tych 40 punktów, a potem pogadamy – rzuca tylko.

Kirgis pojechał

Swego tyszanie mogą dopiąć już w tym tygodniu. Podejścia będą mieli dwa. Dziś grają zaległy mecz 21. kolejki z Drutex-Bytovią, a w sobotę zmierzą się w Siedlcach z Pogonią. Po spotkaniu w Bytowie drużyna nie będzie wracała do Tychów, a zostanie w północnych rejonach kraju. – Nie było alternatywy. To nie są przecież wyjazdy do Bielska-Białej – uśmiecha się szkoleniowiec GKS-u.

Do autokaru nie wsiedli wczoraj kontuzjowani Piotr Ćwielong i Damian Nieśmiałowski. Na starcia z Bytovią i Pogonią udał się z kolei Edgar Bernhardt. Kirgis nie wziął udziału w trzech ostatnich meczach wskutek urazu. Teraz jednak jego ewentualne występy w Bytowie i Siedlcach również stoją pod dużym znakiem zapytania.