Szczęście było blisko

GKS 1962 Jastrzębie przegrał piąty mecz z rzędu na własnym boisku i jest coraz bliżej strefy spadkowej.


Przyznaję się bez bicia – we wtorek wieczorem już miałem napisane sprawozdanie z meczu GKS-u 1962 ze Stalą Mielec, że drużyna z Jastrzębia wreszcie przerwała serię porażek na własnym boisku. A tu klops, bo w doliczonym czasie gry Krystian Getinger zapewnił przyjezdnym komplet punktów (niektórzy przysięgają, że w tym momencie dwóch piłkarzy Stali było na spalonym – przyp. BN) i musiałem w pośpiechu zmienić wstęp oraz zakończenie relacji.

Zgoda, w przekroju 90 minut Stal na pewno była lepszym zespołem od gospodarzy, ale ci grali bardzo ofiarnie i mogli pokusić się o wywalczenie przynajmniej punktu. Bramkarz Grzegorz Drazik bronił dobrze i… bardzo szczęśliwie, a nawet gdy się pomylił lub jego koledzy z obrony, wówczas rywale pudłowali niemiłosiernie. Jak chociażby Grzegorz Tomasiewicz, który główkując z dwóch metrów do pustej bramki (78 min.) posłał piłkę obok słupka! W takiej sytuacji chyba nawet Stevie Wonder umieściłby futbolówkę w siatce.

Po meczu szkoleniowiec Stali Dariusz Marzec przyznał, że skuteczność jest piętą achillesową jego drużyny. – Cieszymy się niezmiernie, bo widzieliśmy, jaki ten mecz był dla nas ciężki – powiedział. – Mieliśmy dużo sytuacji, niestety, nie trafialiśmy w bramkę. Nasza skuteczność nie wygląda najlepiej, ale najważniejsze są trzy punkty. Swoim zawodnikom dziękuję za walkę i determinację do końca.

W futbolu za ambicję i walkę do upadłego punktów się nie przyznaje, więc szkoleniowiec jastrzębian Jarosław Skrobacz po zakończeniu spotkania miał prawo czuć się jak zbity pies, bo remis wydawał się być na wyciągnięcie ręki. Wypowiedź szkoleniowca przed kamerą oddawała jego stan ducha w tym momencie. – Najchętniej po prostu nie powiedziałbym nic – rozpoczął szkoleniowiec.

– Przemilczałbym ten mecz i to zostawił, bo ciężko zebrać myśli. Wydawało się, że dzisiaj pójdzie to w lepszym kierunku. W ciągu tego tygodnia wiele rzeczy w szatni wyczyściło się i wyprostowało, lecz mimo wszystko okazało się, że to wszystko za mało. Nie wiem co dalej, różne myśli chodzą mi po głowie.

Jarosław Skrobacz we wtorek podpisał aneks, że będzie prowadził drużynę z Harcerskiej do zakończenia bieżących rozgrywek. Wymowne były napisy na koszulkach piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie, w których wyszli oni na rozgrzewkę.


Czytaj jeszcze: Komu bije dzwon?


„Jesteśmy z trenerem” – to był nie tylko gest solidarności ze sztabem szkoleniowym, ale poniekąd zapewnienie, że wspólnie wyjdą z kryzysowej sytuacji. Kibice także próbowali dodać otuchy zawodnikom i trenerom, skandując regularnie „Ch… z barażami, piłkarze jesteśmy z wami”.

Szkoleniowiec gospodarzy podpadł sędziemu Marcinowi Kochankowi, który ukarał go czerwoną kartką. Drugą żółtą kartkę pokazał Jarosławowi Skrobaczowi za błahe przewinienie, bo za takowe należy uznać wyjście ze strefy. To tak, jakby policjant wsadził do więzienia faceta za zdeptanie trawnika na terenie prywatnym lub przejście przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Absurd! Jestem ciekawy, jaką karę nałoży na siebie sędzia Kochanek za to, że nie pokazał dwóch ewidentnych żółtych kartek piłkarzom Stali?

Zanosi się na to, że do Suwałk ekipa GKS-u 1962 Jastrzębie pojedzie może nie zdziesiątkowana, lecz na pewno poważnie osłabiona. Z powodu ośmiu żółtych kartek na koncie przeciwko Wigrom nie będą mogli zagrać Damian Tront i Dominik Kulawiak, do grona kontuzjowanych dołączył napastnik Daniel Szczepan, którego zabrakło już na ławce rezerwowych w meczu ze Stalą.

W miejsce „Kuli” na prawej obronie najprawdopodobniej zagra Mateusz Słodowy, zaś Tronta na środku pomocy pewnie zastąpi Bartosz Jaroszek. Trener Skrobacz nie będzie mógł kierować poczynaniami zespołu z ławki rezerwowych, więc będzie to robił z trybun, tak jak w pierwszym w tym roku meczu z GKS-em Bełchatów.

W tej powodzi złych informacji jest jedna dobra. Lada dzień klubowe konto powinien zasilić poważny zastrzyk finansowy od jednego ze sponsorów. Nieoficjalnie mówi się o kwocie co najmniej pół miliona złotych, ale nazwę darczyńcy na razie zatrzymam dla siebie.


Na zdjęciu: W meczu ze Stalą Mielec Kamil Adamek (przy piłce) był jednym z wyróżniających się piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocsus