Tak blisko jeszcze nie było!

Włodarze Chorzowa spotkali się w Katowicach z premierem Mateuszem Morawieckim, rozmawiając o dofinansowaniu budowy nowego stadionu. Prezydent Andrzej Kotala miał dla kibiców optymistyczne informacje.


Ruszamy z opracowaniem harmonogramu i zabezpieczeniem pozostałej kwoty niezbędnej do rozpoczęcia inwestycji – poinformował Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa na Twitterze, informując o efektach spotkania z Mateuszem Morawieckim w temacie budowy nowego stadionu Ruchu i mając tym samym dla kibiców optymistyczne wieści. Premier podtrzymał wcześniejszą deklarację, że rząd jest w stanie dofinansować tę inwestycję w 50 procentach. Kotala doprecyzował, że mowa o 120 milionach złotych na powstanie 16-tysięcznika, którego koszty szacuje się na 200-240 mln zł, a mogłyby trafić do Chorzowa jeszcze w tym roku.

Piłka się toczy…

W spotkaniu, prócz prezydenta Chorzowa i premiera RP, wzięli także udział przedstawiciele Ruchu – prezes Seweryn Siemianowski i przewodniczący rady nadzorczej Marcin Mańka – oraz miasta, czyli wiceprezydent Marcin Michalik i radna klubu PiS Bernadeta Biskup. Odbyło się wczoraj w południe w biurze poselskim Mateusza Morawieckiego w Katowicach przy ul. Warszawskiej. Włodarze Chorzowa odpowiadając przed kilkoma tygodniami na rządowe deklaracje zapowiadali, że gdy tylko otrzymają zaproszenie, ruszą do stolicy na rozmowę z premierem.

Ostatecznie doszło do niej na Śląsku, jako że Morawiecki przebywał tu m.in. z powodu odbywającego się w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Wczoraj miał zresztą występować na nim Siemianowski przy okazji panelu „Spektakularne wydarzenia sportowe jako czynnik koniunktury”, ale z wiadomych przyczyn musiał odwołać swój udział. Spotkanie w biurze Morawieckiego było krótkie i konkretne, trwało około 20 minut, a po wszystkim prezydent Kotala nie ukrywał zadowolenia. Na ubiegłotygodniowej sesji rady miasta zapowiadał, że w razie uzyskania rządowego dofinansowania miasto będzie stać na wyłożenie drugiej połowy środków na tę inwestycję.

– Pan premier był zaznajomiony z tematem, dlatego nie chciał już wchodzić w szczegóły, tylko od razu zakomunikował, że jest w stanie pomóc nam 50-procentowym dofinansowaniem. Wszystko jest na dobrej drodze, by wyczekiwany stadion wreszcie powstał – mówi prezes Seweryn Siemianowski, a pytany, czy ma poczucie, że perspektywa powstania nowego stadionu w Chorzowie jest blisko jak nigdy, odpowiada w swoim stylu: – Można to porównać z piłką toczącą się do bramki. Kwestia, by ktoś tej bramki nie przesunął… – puszcza oko sternik „Niebieskich”.

Już nie ma wyboru

Mówi się, że część ze 120 mln zł rząd ma przekazać ze swoich rezerw finansowych, a część pochodziłaby z dotacji Ministerstwa Sportu i Turystyki za pośrednictwem ministerialnego programu czy konkursu. W tym temacie miasto ma już rozmawiać bezpośrednio z ministrem Kamilem Bortniczukiem. Spółka ADM, która wchłonęła inną miejską spółkę Centrum Przedsiębiorczości, odpowiedzialną za temat budowy stadionu, będzie musiała przedstawić teraz harmonogram prac i otrzymać zabezpieczenie finansowania bezpośrednio z budżetu miasta. Delikatnie zaktualizowany, dostosowany do obecnych realiów ma zostać projekt stadionu, który ukończony został w 2019 roku, ale zaniechano budowy z przyczyn finansowych i podatkowych reform uderzających w samorządy, a przynajmniej tak tłumaczył to prezydent Kotala. Mowa o 12-tysięczniku rozbudowanym do 16 tys. miejsc.

Dziś w Chorzowie tak naprawdę nie ma już wyboru: albo nowy stadion powstanie, albo na dłuższą metę Ruch nie ma szans uniknąć marginalizacji. Stary stadion przy Cichej dosłownie sypie się. Koszty jego modernizacji, dostosowania do ekstraklasowych wymogów, oszacowano na około 20-23 mln zł. Nie spełnia pierwszoligowych wymogów, odkąd zimą powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał wyciąć jedną ze „świeczek”, czyli legendarnych masztów oświetleniowych. Kilka tygodni temu zniknęły z krajobrazu Chorzowa już definitywnie.

30 kwietnia ma zakończyć się procedura projektowa nowych jupiterów, ale koszt ich postawienia to 5 mln zł. W mieście już stwierdzono, że szkoda takich środków, by reanimować trupa, by tylko dostosować go do pierwszoligowych realiów. A przecież na sześć kolejek przed końcem sezonu Ruch zajmuje miejsce premiowane awansem do ekstraklasy. We wniosku licencyjnym zgłosił Gliwice, gdzie występuje od lutego, oraz Stadion Śląski. W tych obiektach należy widzieć alternatywę dla Ruchu na czas budowy, która miałaby trwać około 3 lat.

Kibic wydeptał ścieżki

W obliczu bezdomności i w perspektywie nadchodzących wyborów kibice „Niebieskich” zintensyfikowali działania, jeden z nich jeździł za spotykającym się z mieszkańcami miejscowości woj. śląskiego Donaldem Tuskiem, ścieżki włodarzom miasta wydeptał zaś przede wszystkim Szymon Michałek. Gospodarz sektora rodzinnego kilka tygodni temu osobiście spotkał się w kancelarii premiera z Morawieckim oraz Bortniczukiem, gdzie usłyszał deklarację wsparcia budowy nowego stadionu kwotą 120 mln zł.

– Wielu wątpiło w walkę o stadion, ale jako kibice głęboko wierzyliśmy, że w końcu może się powieść. Konsekwentnie do tego dążyliśmy, czego wynikiem są rozmowy na szczeblu władzy miejskiej i rządowej. Teraz jest czas przypilnowania, by ta inwestycja miała swoje szczęśliwe zakończenie – mówi Michałek.
Siemianowski: – Cieszymy się, że ale prawdziwa radość będzie, gdy zostaną poczynione pierwsze ruchy, zostaną wbite łopaty.



Na zdjęciu: Czy na Cichej doświadczymy jeszcze takich obrazków, czy teraz chorzowian czeka czas modernizacji stadionu…? Kto to wie?
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus