Tak wygrywaliśmy w Bischofshofen

Za każdym razem, gdy polski skoczek wygrywał Turniej Czterech Skoczni, wygrywał też ostatni konkurs na Paul-Ausserleitner-Schanze. Na żadnym turniejowym obiekcie polscy skoczkowie nie wygrywali częściej.


Dodatkowo od 2019 roku oficjalnym rekordzistą skoczni jest Dawid Kubacki, który poszybował na 145 metr. To jeszcze nie koniec, bo pierwszym skoczkiem narciarskim, który w Bischofshofen osiągnął odległość 100 metrów był w 1964 roku Józef Przybyła.

2001 – Adam Małysz
„Orzeł z Wisły” po dwóch konkursach był drugi w łącznym rozrachunku, ale zmasakrował rywali w Innsbrucku, gdzie wygrał konkurs z przewagą 44,9 punktu nad Janne Ahonenem. To największa różnica w historii PŚ pomiędzy pierwszym a drugim zawodnikiem, nie licząc konkursów lotów. Przed Bischofshofen Małysz miał niemal 40 punktów przewagi w klasyfikacji generalnej nad Kasaim i ponad… 70 nad wymienionym Finem.

Tego nie można było przegrać, tym bardziej że Japończyk w pierwszej serii skoczył… 75 metrów. Polak objął zdecydowane prowadzenie po pierwszej kolejce. W drugiej jeszcze dołożył i wygrał z największą w historii TCS przewagą – 104,4 punktu. Jako pierwszy skoczek w dziejach osiągnął ponad 1000 pkt. Był to o tyle niezwykły wyczyn, że wszystkie konkursowe obiekty były przed przebudową. Np. punkt K w Innsbrucku usytuowany był na 108. metrze.

2017 – Kamil Stoch
Od momentu przebudowy Bergisel, której dokonano tuż po sukcesie Małysza, tylko raz w historii TCS zdarzyło się, by prowadzący po trzecim konkursie zawodnik nie wygrał całej rywalizacji.

Stało się to w 2017 roku, kiedy w Innsbrucku jednoseryjny konkurs wygrał Daniel-Andre Tande, który wymienił Kamila Stocha na czele klasyfikacji. Prowadził o 1,7 punktu, ale w pierwszej serii w Bischofshofen to Polak wskoczył o pierwsze miejsce z przewagą 2,8 punktu.


Czytaj jeszcze: TCS. Stoch wygrywa kwalifikacje w Bischofshofen!

Norweg, skaczący w żółtym plastronie lidera PŚ, drugi skok oddał w złych warunkach, a do tego popełnił błąd. W konkursie zajął odległe, 26. miejsce. Stoch triumfował w zawodach i w całym turnieju, a na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej wskoczył Piotr Żyła, 35,3 punktu za Stochem. Polacy wygrali 65. edycję rywalizacji dubletem.

2018 – Kamil Stoch
To był teatr jednego aktora. Stoch wygrywał konkurs za konkursem i od samego początku budował przewagę nad rywalami. Po Oberstdorfie prowadził o ponad 4 punkty przed Richardem Freitagiem. Po Ga-Pa jego zapas nad Niemcem wzrósł do niemal 12 „oczek”.

W Innsbrucku Freitag się przewrócił, nie wystąpił w II serii, a Polak znów okazał się najlepszy. Przed Bischofshofen nie myśleliśmy już o tym, czy wygra, bo przewaga nad drugim Andreasem Wellingerem wynosiła niemal 65 punktów – wystarczyło awansować do drugiej serii – ale czy triumfuje w zawodach z kompletem zwycięstw.

Tak się też stało. Wellinger utrzymał drugie miejsce, ale przegrał z Polakiem o 69,6 punktu. To do dziś trzecia największa przewagą pomiędzy dwójką czołowych skoczków w historii TCS.

2020 – Dawid Kubacki
W Oberstdorfie był trzeci, rozpoczynając niezwykłą serię 10 pucharowych konkursów z miejscem na podium. W Ga-Pa powtórzył miejsce na najniższym stopniu podium i taką samą lokatę zajmował w klasyfikacji generalnej. „Mustaf” skutecznie zaatakował pozycję lidera, Ryoyu Kobayashiego, na Bergisel. Japończykowi konkurs nie wyszedł, był dopiero czternasty, a Polak ustąpił miejsca jedynie Mariusowi Lindvikowi. Ale wygrywał z nim łącznie o 9,1 punktu.

W pierwszej serii w Bischofshofen oddał najdłuższy skok w całym konkursie, dołożył jeszcze do swojej przewagi i „wystarczyło” to utrzymać w drugiej kolejce. Polak tego dnia był nie do pokonania. Znów lądował najdalej i sam konkurs wygrał o niemal 10 punktów. A w klasyfikacji TCS pokonał Lindvika o przeszło 20 „oczek”.


Fot. Tadeusz Mieczyński/PressFocus