Tego momentu w Wiśle Kraków boją się najbardziej

Wisła ma kadrę dość mocną, ale przy okazji bardzo krótką. Do tej pory w tym sezonie Maciej Stolarczyk skorzystał z usług 21 piłkarzy, a to najniższy wynik w ekstraklasie.

Szansa dla innych

Pytania o wąską kadrę do tej pory zbywał. – Mam nadzieję, że nie okaże się za wąska. Ewentualne absencje to szansa dla zawodników, którzy wcześniej nie mieli możliwości grania. Są jeszcze tacy, którzy chcą być częścią tego zespołu, a jeszcze nie dostali takiej stuprocentowej szansy – mówił we wrześniu w rozmowie ze „Sportem” i zdanie nadal podtrzymuje.

Nieco bardziej dosadny w tej kwestii jest dyrektor sportowy. Arkadiusz Głowacki od początku sezonu wiedział, że kadra jest krótka, ale Wisłę zmusiła do tego sytuacja finansowa.

– Zaraz przyjdzie październik, listopad grudzień… Pojawią się kontuzje, zmieni się pogoda, trzeba będzie grać w trudniejszych warunkach, do tego dojdą kartki. I wtedy mogą być problemy, ale zobaczymy, co życie przyniesie – mówił w sierpniu.

Szczęście dopisywało

Na razie życie oszczędzało Wisłę, bo w drużynie pojawiło się mało kontuzji. Na dłużej wypadł tylko Marko Kolar. Poza nim, Maciej Stolarczyk ma zazwyczaj do dyspozycji wszystkich zawodników.

Ale zaraz się to zmieni, choć nie z powodu urazów. Po meczu z Legią trzy żółte kartki na koncie mają Jakub Bartkowski, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok i Marcin Wasilewski. Przez większość sezonu to oni stanowili czteroosobową formację obronną. W ostatnich dwóch spotkaniach w miejsce Bartkowskiego zagrał Zoran Arsenić (Chorwat ma na koncie dwie kartki).

Kolejne kartki dla obrońców są nieuniknione, a to oznacza, że Stolarczyk będzie musiał dokonywać zmian. Pytanie, jak rozłożą się absencję. Jeśli równocześnie z gry wypadnie dwóch, trzech obrońców, trener Wisły będzie mieć ogromne kłopoty, by złożyć linię defensywy.

W najbliższej kolejce Wisła zmierzy się w poniedziałek z Zagłębiem Sosnowiec.