Ten zespół potrzebuje czasu

Chcemy wygrać dwa ostatnie spotkania, by podziękować kibicom za wsparcie – powiedział po meczu z Hiszpanią selekcjoner Patryk Rombel.


Środowa porażka z Hiszpanią przekreśliła nasze marzenia o ćwierćfinale. Trzeba jednak pamiętać, że Polacy grali przeciwko jednej z najmocniejszych drużyn świata, którą – zgodnie z przywilejem współgospodarza turnieju – mogliśmy sobie wybrać podczas lipcowego losowania grup w Katowicach.

Ładna porażka

Od razu było wiadomo, że jeśli wyjdziemy z grupy, w drugiej fazie trafimy na jedną z potęg. Można się tylko domyślać, dlaczego działacze krajowej federacji postawili na Hiszpanię. Niewykluczone, iż kierowali się największą wiedzą o rywalu, z którym biało-czerwoni w ostatnim czasie mierzyli się trzykrotnie i po zaciętej walce przegrywali jedną bramką. Pozostałe potęgi byłyby poza zasięgiem. W środę do zwycięstwa, remisu czy nawet minimalnej porażki zabrakło sporo, choć opinie komplementujące postawę naszego zespołu było słychać z wielu stron.

– Mieliśmy problem, by przebić się w ataku, a jak już się udawało, to zatrzymywał nas Perez de Vargas, broniąc w nieprawdopodobnych sytuacjach, w tym rzuty karne. Żałujemy, bo byliśmy naprawdę solidnie przygotowani, zagraliśmy dobry mecz. Ładna porażka zdecydowanie nas nie zadowala – powiedział trener Patryk Rombel.

– Na początku wiele trudności sprawiał nam hiszpański obrotowy (Joan Canallas – przyp. red.), ale z czasem znaleźliśmy rozwiązanie, jak go powstrzymać, co pozwoliło nam grać swobodniej. Minimalnie przegrana pierwsza połowa dawała nadzieję, że po zmianie stron nie pozwoliły odskoczyć rywalom. Wejście w tę odsłonę nie było złe, lecz z minuty na minutę narastało zmęczenie i popełnialiśmy więcej błędów.

Do tego doszedł 7-minutowy przestój w ofensywie i przeciwnicy uzyskali przewagę. Choć był to jeden z kluczowych momentów, walczyliśmy dalej. Gdy zaczęliśmy łapać właściwy rytm, czerwoną kartką ukarany został Patryk Walczak i to był drugi ważny moment tego spotkania, bo wykluczenie obrotowego utrudniło nam doprowadzenie do zmniejszenia strat oraz powrót do wyrównanej gry – żałował szkoleniowiec, płynnie przechodząc do kolejnych meczów.

Trener nie ustąpi

– W piątek zagramy z Czarnogórą, a w niedzielę z Iranem. Będziemy do tych spotkań dobrze przygotowani, ale pewne elementy będziemy sobie musieli przypomnieć. Nie mamy już szans na ósemkę, co nie znaczy, że wyjdziemy na parkiet ze spuszczonymi głowami. Chcemy odnieść dwa zwycięstwa, by podziękować kibicom za wsparcie. Myślę, że po takim meczu jak z Hiszpanią będzie nam łatwiej stanąć na nogi niż po starciu ze Słowenią, czy po szarpanej rywalizacji z Arabią Saudyjską – dodał Patryk Rombel, ale jeszcze nie wie, czy będą to jego ostatnie mecze w roli selekcjonera.

– Po mundialu kończy mi się kontrakt, lecz to nie znaczy, że mam zamiar ustępować. Decyzja o mojej dalszej pracy nie należy do mnie, jednak widzę jej sens. Zrobiliśmy sporo kroków do przodu, mamy zaplecze w młodzieży, która po 20 latach awansowała na mistrzostwa świata do lat 21. Postęp jest dostrzegalny, ale potrzeba czasu. Dziś nie mogę powiedzieć, czy go dostanę – podkreślił szkoleniowiec.

Z myślą o przyszłości

Zdanie Rombla potwierdzają zawodnicy. – W kolejnych meczach, nie tylko tych mistrzowskich, będziemy walczyli o naszą dyscyplinę i przyszłość młodych zawodników, którzy mogą zbierać doświadczenie. Przykładem jest Piotrek Jędraszczyk, który gra niesamowite zawody. Chcemy więc prezentować się jak najlepiej zarówno dla niego, jak i dla reszty chłopaków, którzy będą dołączać do naszej kadry – powiedział doświadczony obrotowy, Maciej Gębala.

– Szkoda, że po raz kolejny nie udało nam się wygrać, ale myślę, że możemy wyciągnąć wiele pozytywów z tego spotkania. Potrafimy grać i jesteśmy w stanie przeciwstawić się drużynie, która walczy o najwyższe cele – dodał środkowy rozgrywający, Michał Olejniczak, a skrzydłowy Przemysław Krajewski pokusił się już o małe… podsumowanie polsko-szwedzkiego mundialu. – Mamy spory niedosyt. Przed turniejem zakładaliśmy sobie zupełnie inne cele. Niestety, taki jest sport, że nie zawsze wszystko wychodzi. Nie poddajemy się, będziemy walczyć do samego końca, ale musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość – stwierdził „Krajek”, który pod nieobecność Piotra Chrapkowskiego w meczu z Hiszpanią pełnił rolę kapitana zespołu.

Na skutek drobnej dolegliwości spędził na parkiecie 11 minut, nie oddał rzutu, a częściej po lewej stronie biegał Jan Czuwara, psujący krew rywalom. – Ten turniej się jeszcze nie skończył. Gramy u siebie i mam nadzieję, że kibice pojawią się na dwóch ostatnich meczach. Ich doping nas buduje. Tak było w Katowicach, tak jest w Krakowie. Mamy dla kogo grać – akcentował obrotowy Bartłomiej Bis.

Znów trzeba się podnieść

Choć na miano MVP meczu z Hiszpanami zapracował Szymon Sićko, to na słowa uznania zasłużyli [Mateusz Kornecki] i środkowy Piotr Jędraszczyk. Pierwszy dość szybko zastąpił w bramce Adama Morawskiego i w ciągu 43 minut pobytu na boisku odbił 7 z 25 rzutów (28% skuteczności), a drugi starał się „kąsać” dużo wyższych rywali i w kwadrans rzucił im 4 bramki. – Trzy mecze obejrzałem z trybun, więc już wystarczająco naoglądałem się chłopaków – uśmiechnął się golkiper.

– Podświadomie było mi żal, że nie jestem na boisku, bo byłem głodny gry. Dostałem swoją szansę i chciałem się pokazać z najlepszej strony. Szkoda porażki, bo była bardzo dobra okazja, by pokonać Hiszpanów. Niestety, kolejny raz musieliśmy uznać ich wyższość. Dla każdego zawodnika gra na takiej imprezie to spełnienie marzeń. Jestem wdzięczny kibicom, że nas wspierają.

Podobnego zdania był „Jędras”. – Po nie najlepszym spotkaniu z Saudyjczykami trener powiedział nam, że musimy wierzyć w swoje możliwości. Podkreślał, że możemy wygrywać z każdym, ale najpierw musimy się podnieść pod względem emocjonalnym. Bardzo nas motywował. Walczyliśmy jak równy z równym, okazaliśmy, że potrafimy grać, zabrakło tylko punktów. Wszystko siedzi w naszych głowach. Jeśli ułożymy sobie pewne kwestie, to będzie nam łatwiej. Żałuję, że nie udało się wygrać. Mam nadzieję, że w dwóch ostatnich meczach zdołamy się podnieść, bo chcemy w końcu wygrywać, a nie być drużyną do bicia – zaznaczył coraz pewniej czujący się w kadrze Jędraszczyk.

Roksana Góra, Marek Hajkowski

3 RAZY grali z Czarnogórą biało-czerwoni i odnieśli komplet zwycięstw; bramki 100:66.


Na zdjęciu: Bramkarz Mateusz Kornecki to jeden z „wygranych” spotkania z Hiszpanią.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus