Teo wreszcie na dobrym kursie

Tu raczej nie było już wielkiej nadziei. Teodorczyk długo musiał przekonywać do siebie selekcjonera, wydawało się, że rosły napastnik nie da się wtłoczyć w tryby żołnierskiej dyscypliny. Nawałka sprawdził go w kilku pierwszych meczach na początku pracy w roli selekcjonera, gdy robił przegląd kadr i powoływał Rafała Leszczyńskiego z Dolcanu Ząbki czy Tomasza Hołotę ze Śląska Wrocław. Napastnik – jeszcze wówczas Lecha – w tym okresie nie błysnął, a dodatkowo w spotkaniu z Norwegią w Abu Zabi wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Wracając na swoją połowę ściął z nóg rywala bez piłki. Incydent zauważył asystent sędziego, a decyzja mogła być jedna. Teodorczyk sprawiał złe wrażenie. Wyglądał na gościa, który zamiast goli, gwarantuje problemy.

Kiedy więc przyszedł czas walki o awans na EURO 2016 Teodorczyk powołania otrzymywał rzadko, a przez blisko dwa lata nie rozegrał w kadrze żadnego spotkania. Brak zaufania selekcjonera odbijał sobie na niwie klubowej – gdziekolwiek nie trafił, rok w rok zdobywał tytuły mistrzowskie. Najpierw z Lechem, potem dwa razy z rzędu jako piłkarz Dynama Kijów, wreszcie czwarte trofeum – mistrzostwo Belgii z Anderlechtem. To ostatnie okrasił koroną króla strzelców, a transfer do Brukseli odmienił jego karierę. W Dynamie grał rzadko, w Anderlechcie szybko stał się strzelbą numer jeden.

O krok od wylotu

Teraz już nie dało się nie dostrzec jego goli. Teodorczyk zaczął regularnie otrzymywać powołania, wreszcie w październiku 2016 roku zadebiutował w kwalifikacjach do tegorocznego mundialu. Wykorzystując absencję Arkadiusza Milika, zagrał u boku Roberta Lewandowskiego, ale mecz z Armenią Polakom nie wyszedł. Zwycięstwo w doliczonym czasie gry uratował Lewandowski, a Teodorczyk wypadł bardzo blado. – Zabrakło mi bramki, ale jeśli chodzi o samą grę, nie było najgorzej. Z Robertem dawno nie graliśmy razem, dlatego ta współpraca może wyglądać lepiej. Do Armeńczyków ciężko było się dobrać, bo stali w pięciu, sześciu w obronie, a mnie piłka dziś nie szukała – mówił po meczu. Niewiele osób wiedziało wtedy, że w reprezentacji… mogło go już nie być.

Kilka dni wcześniej, przed meczem z Danią, piłkarze reprezentacji postanowili pobalować, a Teodorczyk wiódł prym. Napastnik Anderlechtu zwymiotował w hotelowym korytarzu. Informacja o imprezie dotarła do mediów, wściekły Nawałka chciał od razu wyrzucić kilku piłkarzy z reprezentacji, w przeszłości nie raz w taki sposób kończyły się reprezentacyjne kariery. Ostatecznie zakończyło się na karach finansowych, zawodnicy przeprosili trenera i obiecali, że podobny incydent już się nie powtórzy. Teodorczyk znów się uratował. Łącznie w kwalifikacjach do mundialu rozegrał pięć meczów, na boisku przebywał łącznie przez 116 minut. Nie da się ukryć, że dorobek byłby mniejszy, gdyby nie kłopoty zdrowotne Milika. W listopadzie 2016 roku wreszcie przełamał posuchę i po ponad dwóch latach strzelił dla biało-czerwonych gola. Trafił do siatki rywali w meczu towarzyskim ze Słowenią.

Helikopterem z Lewym

Jego medialny wizerunek mocno kłóci się z etosem pracy któremu hołduje Nawałka. Do prasy często trafiają informacje o kolejnych wybrykach napastnika Anderlechtu. A to komuś pokazał środkowy palec, a to obraził dziennikarza. Ale jest też druga strona. Przecież bez ciężkiej pracy podczas treningów, nie byłoby seryjnie zdobywanych goli i Nawałka to dostrzega. Widzi też, że 27-letni napastnik ma coraz mocniejszą pozycję w reprezentacyjnej szatni. Trzyma się blisko grupy „trzymającej władzę”. Na zgrupowanie do Arłamowa przyleciał helikopterem z Robertem Lewandowskim, Wojciechem Szczęsnym i Grzegorzem Krychowiakiem. To drobne sygnały, których jednak nie warto lekceważyć.

Niby drobnostką, ale jednak kolejnym poważnym sygnałem, była wypowiedź Adama Nawałki na starcie zgrupowania w Arłamowie. Selekcjoner rzadko publicznie krytykuje lub chwali swoich piłkarzy, jednak dla Teodorczyka zrobił wyjątek. – Kilku zawodników zaprezentowało się w Juracie z bardzo dobrej strony. Wspomnę tylko o Łukaszu Teodorczyku. W sparingu zagrał 45 minut i zdobył trzy bramki i pokazał się z naprawdę bardzo dobrej strony – powiedział selekcjoner. Wsadził kij w mrowisko, bo walka o miejsce w ataku była wyjątkowo zacięta. Po zgrupowaniu w Arłamowie smakiem musiał obejść się Kamil Wilczek, który ma za sobą świetny sezon w Broendby. Ale i Teo tej wiosny nie próżnował. Jesienią nie był specjalnie skuteczny, za to w 16 tegorocznych ligowych spotkaniach strzelił 12 goli.

Drugie podejście

Dobrą formę potwierdził podczas przygotowań do mundialu, bilet do Rosji ma już w kieszeni, a w piątek zanotował dobre wejście w meczu z Chile. Wszedł na boisko na kwadrans i był bliski zaliczenia asysty. Świetnie wyłożył piłkę Arkadiuszowi Milikowi. Napastnik Napoli miał przed sobą już tylko bramkarza, ale nie trafił w bramkę. Napastnik Anderlechtu pokazał jednak, że może być przyzwoitym zmiennikiem dla Roberta Lewandowskiego.

Pytanie tylko, czy będzie miał szansę pokazać to na mundialu, bo w trakcie turnieju finałowego EURO 2016 napastnik Bayernu nie stracił ani minuty. Teodorczyk już ma za sobą jedno podejście do dużej imprezy. W 2013 Waldemar Fornalik dał mu zagrać w dwóch meczach kwalifikacji do mistrzostw świata 2014. Napastnik Lecha strzelił nawet gola, w meczu przeciwko San Marino (5:0), ale tamte kwalifikacje zakończyły się dla Polski fatalnie, a Fornalik stracił pracę.

Tupet Janka

Teodorczyk to wygrany ostatnich tygodni, drugim piłkarzem, którzy podczas zgrupowania w Arłamowie zyskał najwięcej, to Jan Bednarek. Obrońca Southampton jeszcze do niedawna odliczał miesiące bez gry w meczu ligowym, a teraz wyrasta na głównego kandydata do zastąpienia Kamila Glika. – W meczu z Chile zagrał bardzo dobrze, nie widać było po nim stresu, był pewny i spokojny w swoich interwencjach. A do tego fajnie rozgrywał piłkę – komplementuje Bednarka Łukasza Fabiański. – Janek ma predyspozycje, by być liderem tej obrony. Pokrzykuje do kolegów, pomaga w ustawieniu. Nie tylko podczas meczów ale też w trakcie treningów – dodaje.

Adam Nawałka dostrzegł nie tylko pozytywy. – Janek lepiej zaprezentował się w drugiej połowie, gdy graliśmy na trójkę obrońców. W pierwszej połowie było w jego grze nieco nerwowości ale generalnie oceniam jego występ pozytywnie – mówi selekcjoner. Bednarkowi nie brak pewności siebie, jest przebojowy i nie boi się wyzwań, ale z pewnością brak mu doświadczenia. Pod tym względem – w porównaniu do Kamila Glika, Thiago Cionka czy Michała Pazdana – jest o lata świetlne do tyłu. Mecz z Chile był jego pierwszym spotkaniem w kadrze od pierwszej minuty. Na pozycji środkowego obrońcy doświadczenie jest ważne jak mało gdzie.