Grają, bo to lubią

Walczyli do końca o opuszczenie ostatniej pozycji w najniższej klasie rozgrywkowej.


Piłkarze Promyka Golasowice do ostatniej kolejki rozgrywek Klasy B Podokręgu Skoczów ambitnie walczyli o opuszczenie ostatniej lokaty. Udało się. Na pożegnanie sezonu 2022/23 drużyna Damiana Grzybka zremisowała bowiem na swoim boisku 2:2 z LKS-em II Pogórze. Dwa gole Adama Jeżewskiego dały golasowiczanom punkt na wagę odbicia się od dna tabeli.

Co prawda z klasy B w Podokręgu Skoczów i tak się nie spada, bo w tym regionie nie ma niższej ligi. Jednak w piłce nożnej bez względu na wysokość szczebla rozgrywek przede wszystkim liczy się ambicja i pasja. Dlatego postanowiliśmy zaprezentować sylwetkę 31-letniego Tomasza Kowalskiego wiernego swojemu klubowi od początku piłkarskiej przygody, w której szczytowym osiągnięciem była krótka gra w klasie A.

Z pokolenia na pokolenie

– W golasowickim klubie gram już niemal ćwierć wieku – mówi Tomasz Kowalski. – Jestem golasowiczaninem i jako 7-latek stawiałem swoje pierwsze kroki na naszym boisku, kontynuując tradycje rodzinne. Grał tata, wujkowie, dziadkowie i można powiedzieć, że piłkarska pasja przechodziła z pokolenia na pokolenie. Ja najczęściej grałem na bocznej obronie, a taki mój najbardziej pamiętny mecz to spotkanie jeszcze z juniorskich czasów. Wtedy graliśmy w Grodźcu i wywalczyliśmy awans więc radość była ogromna. A z seniorskich czasów to na pewno najbardziej liczą się mecze z sąsiadami zza miedzy.

– Na boisko w Pielgrzymowicach mamy niewiele ponad 5 kilometrów. Za każdym razem gdy spotykamy się ze Strażakiem to walczymy o mistrzostwo regionu. Cieszę się więc, że miałem okazję zagrać w przedostatnim meczu minionego sezonu tym bardziej, że wróciłem do gry po półtorarocznej przerwie spowodowanej problemami z kolanem. Zimą zacząłem znowu trenować i wiosną udało się zagrać trzy spotkania z wyjazdowym zwycięstwem w Chybiu włącznie. Mieliśmy też swój udział w awansie Strażaka Pielgrzymowice. Gdy oni świętowali swoje wejście do klasy A to my byliśmy ich rywalem. Byli w tym meczu lepsi i wygrali zasłużenie pieczętując mistrzostwo. Byli najlepszym zespołem tego sezonu, więc nie ma w nas zazdrości. Gratulujemy i życzymy powodzenia. Żałować możemy jedynie tego, że w przyszłym sezonie nie będzie już między nami sąsiedzkich bojów.

Zawodnik i skarbnik

Tomasz Kowalski w swoim klubie jest nie tylko zawodnikiem. Obecnie w zarządzie pełni rolę skarbnika, ale już ponad 10 lat temu wszedł do zarządu.

Tomasz Kowalski
Tomasz Kowalski. Fot. Dorota Dusik

– Po prostu nie miał kto działać i ja zostałem wytypowany z grona zawodników – dodaje Tomasz Kowalski. – Tym bardziej, że tata został prezesem więc liczył na moją pomoc. Śmiejemy się, że jako skarbnik liczę pieniądze, które otrzymujemy od taty. A mówiąc poważnie działamy na tyle na ile pozwalają nam środki. Gmina wspiera na tyle na ile może.

– Wiadomo, że chciałoby się więcej. Wydatków w sporcie nie brakuje, ale nie czekamy z założonymi rękami tylko wszystko robimy we własnym zakresie. Boisko jest gminne, a my go dzierżawimy i robimy wszystko, żeby można było na nim rozgrywać mecze. Nie mamy gospodarza więc na przykład linie „maluje” wiceprezes Sebastian Nietrzebka, także grający w naszej drużynie.

Rodzinna atmosfera

W Promyku Pielgrzymowice jest tylko jedna drużyna. Grupy młodzieżowe się rozpadły, bo ciężko w wiosce mającej około 1,5 tysiąca mieszkańców sformować zespoły dziecięce.

– Mieliśmy zespoły młodzieżowe, ale dwa lata temu się nam to posypało. Jednak do gry w zespole seniorskim ludzi nie brakuje – zapewnia Tomasz Kowalski. – Czasem jest nas na styk, ale raczej dysponujemy rezerwą. Na treningach w zależności od tego jak się nam wiedzie w rozgrywkach – raz jest dobrze, jak jest dobrze, a kiedy jest słabiej to jest słabo. Bywało i po 17, ale bywało i po 5. Najważniejsze jednak, że każdy kto chce grać stara się swoje obowiązki zawodowe i prywatne pogodzić ze sportowymi wymogami.

– Wiek też nie gra roli, bo wiceprezes Sebastian Nietrzebka na przykład ma już ponad 40 lat, a kapitanem zespołu jest jego młodszy brat Przemek. Obok nich grają też młodsi z 17-latkiem Kacprem Stenzlem, który jest też naszym snajperem. Opieramy się na swoich chłopakach, ale mamy też w zespole Gruzina. Davit Meqerishvili dołączył do nas przed tym sezonem, a w czasie pandemii dojeżdżało do nas trzech Czechów, bo u nich rozgrywki były zawieszone. Zakotwiczyli u nas w sumie na dwa sezony. Dojeżdżali do nas, bo spodobała się im panująca u nas rodzinna atmosfera. To nas trzyma – zapewnia Tomasz Kowalski.

To jest pasja

Dorobek Promyka Golasowice z minionego sezonu: 3 zwycięstwa, 2 remisy i 15 porażek. Nie jest to „wizytówka” zespołu, ale tym większe słowa uznania dla takich ludzi jak Tomasz Kowalski, których nic nie odstrasza.

– Na co dzień pracuję w rodzinnej firmie czyli u taty w jego piekarni – wyjaśnia Tomasz Kowalski. – Rano o godzinie 3.00 trzeba już być na nogach i do południa jestem w pracy, a od południa jest czas dla rodziny, bo mam żonę i dwójkę dzieci oraz dla klubu. Monika czasem narzeka, ale 4-letnin Remigiusz i 2-letnin Staś, choć jeszcze w piłkę nie grają, powoli połykają bakcyla i mam nadzieję, że będą grać w piłkę. Bo jest w niej coś takiego co trudno wytłumaczyć gdy ktoś tego nie kocha. Patrząc na nasz dorobek punktowy i miejsce w tabeli jasne się staje, że nie robimy tego przecież dla wyniku. To jest jednak pasja, sposób na spędzenie wolnego czasu na świeżym powietrzu. Również radość, gdy zdobywa się bramkę czy wygrywa mecz dodaje Tomasz Kowalski.


Czytaj także w kategorii NIŻSZE LIGI


– Fajne jest też to, że starsi tworzą zespół z młodzieżą. To jest potrzebne zarówno tym ogranym zawodnikom, którzy „łapią” od juniorów ich entuzjazm, a w zamian dzielą się swoim doświadczeniem. Oczywiście, każdy wychodząc na boisko chce wygrać, ale my nie marzymy o awansach. Nie rozpamiętujemy remisów. Nie rozpaczamy po porażkach i nie szukamy winnych. Pretensji do trenera tym bardziej nie mamy, gdyż Damian Grzybek to nasz były zawodnik. Później rozpoczął swoją pracę trenerską i na co dzień zajmuje się szkoleniem młodzieży, a do nas dojeżdża, żeby nam pomagać. A jak brakuje zawodników to sam także wybiega na boisko. Cieszymy się, że możemy rywalizować, a wygrywa lepszy. Taki jest sport, który jest naszą pasją – kończy Tomasz Kowalski.


Na zdjęciu: Dla Tomasza Kowalskiego piłka jest wielką pasją.

Fot. Dorota Dusik


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.