Tomasz Stefankiewicz: Nie możemy się zatrzymać

Rozmowa z Tomaszem Stefankiewiczem dyrektorem sportowym Polonii Bytom.


Jesteśmy w przededniu inauguracji III-ligowej wiosny. Czy był już w tym sezonie moment, kiedy stracił pan nadzieję, że Polonia będzie grała w rundzie rewanżowej o konkretny sportowy cel?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Przyznam szczerze, że nie było takiego momentu, choć oczywiście czuliśmy olbrzymi zawód tym, jak wystartowaliśmy. Zarówno my wszyscy, jak i kibice mieliśmy świadomość, że ten zespół stać na więcej, bo nie osłabiliśmy się znacząco względem poprzednich lat. Budujemy drużynę skrupulatnie od dłuższego czasu, wyniki były nieadekwatne do jej potencjału. Wiedzieliśmy., że w którymś momencie to musi zaskoczyć.

Zdawaliśmy też sobie sprawę, że rywale, którzy wywindowali się w tabeli, będą mieli trudno, by utrzymać tak wysoką dyspozycję przez cały czas trwania rundy jesiennej, dlatego liczyliśmy, że strata do liderów ulegnie zmniejszeniu. Do Goczałkowic traciliśmy już ponad 10 punktów, dziś jest 5, co otwiera nam możliwość walki z liderem, wiceliderem. I nie tylko nam, bo spokojnie aż do szóstego miejsca wszystkie zespoły są w stanie powalczyć o końcowe zwycięstwo i awans.

W sobotę wygraliście finał podokręgowego Pucharu Polski z Orłem Miedary 8:1. Czy mecz z wiceliderem „okręgówki” mógł w ogóle odpowiedzieć na jakieś pytania przed wznowieniem walki o ligowe punkty?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Myślę, że więcej dał rozegrany tydzień temu sparing z Zagłębiem Sosnowiec. Wygraliśmy 1:0 w bardzo dobrych warunkach, z dobrze zorganizowanym zespołem, który składał się z pierwszoligowców walczących o swoje minuty, zawodników mocno podrażnionych, że nie zagrali w pierwszej wiosennej kolejce z Odrą Opole i chcieli pokazać się trenerowi Skowronkowi w meczu z nami. To był dla nas taki test generalny. A stracie pucharowe? To bardziej mentalne przetarcie, by poczuć już ten rytm wszystkich prawideł organizacyjnych: dyscyplinę przy wyjściu z szatni, trójkę sędziowską prowadzącą mecz ligowo. Na to może nieczęsto zwraca się uwagę, ale dla nas było ważne, by mieć już to za sobą.

Tomasz Stefankiewicz. Fot. Maciej Grygierczyk

Niezależnie od klasy przeciwnika, w pierwszych minutach po zespole było widać lekki stres. I dobrze, że to już za nami. Sobotni mecz z Wartą Gorzów już nie będzie dla nas pierwszy, a kolejny. Tak planując okres przygotowawczy sobie to wymyśliliśmy, by wejść w to pierwsze ligowe spotkanie niejako z marszu.

Ważne w kontekście walki o awans będzie to, by maksymalnie wykorzystać serię czterech domowych meczów, od której zaczynacie wiosnę?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – To na pewno. Co prawda Warta Gorzów plasuje się w strefie spadkowej, ale potem mierzymy się z Goczałkowicami, Gubinem i rezerwami Górnika, czyli zespołami, które uważam za bardzo silne, wzmocnione w zimowym okienku transferowym. To oznacza, że czeka nas trudny start ligi.

Na pewno będziemy mieli w pamięci niepowodzenia z tymi rywalami z sierpnia, bo ponieśliśmy trzy porażki do zera. Będzie dodatkowy smaczek w postaci chęci rewanżu, nasi zawodnicy na pewno mają w sobie pewną zadrę i oby to też pomogło, by po tych czterech kolejkach pełna pula została w Bytomiu.

U was też sporo działo się transferowo. Najbardziej liczycie na tego, który grał ostatnio w pierwszej lidze, czyli napastnika Dawida Wolnego?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Po rundzie jesiennej zdefiniowaliśmy nasze problemy. Nasze spotkania charakteryzowały się tym, że graliśmy całkiem nieźle w defensywie, nie traciliśmy wielu bramek, ale mieliśmy problem w ofensywie. Zarówno Damian Celuch, jak i Grzegorz Ochwat w początkowej części sezonu nie dawali wsparcia, liczb. Największe możliwości dawał nam Patryk Stefański, na którego możemy liczyć nieustannie. Dlatego potrzebowaliśmy zmian. Myślę, że stąd nasza stanowcza decyzja, aby wymienić przód. Z Grześka zdecydowanie nie rezygnujemy, trafił na wypożyczenie do Sandomierza. Wierzę, że to będzie dla niego bodziec i od lipca znów walczyć będzie o miejsce w naszym zespole.

Cieszę się, że zimą dołączyli do nas Dawid Wolny i Arek Maj. Ci napastnicy są w stanie zrobić różnicę względem naszej gry w rundzie jesiennej. Na tę dwójkę mocno liczymy. Podkreślę, że wreszcie w pełni zdrowia są Sebastian Pączko i Konrad Andrzejczak, których brakowało nam w końcówce rundy. Rywalizacja na naszych bokach wygląda pasjonująco, dlatego Patryka Stefańskiego przesuwamy ze skrzydła na środek pomocy.

Zimą pozyskaliście Oresta Tkaczuka, mogącego grać w środku pola, ale też na ataku. Jak się miewa?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Doskoczył do czwórki naszych ofensywnych pomocników. Ma dużą jakość, potrafi dać prostopadłą piłkę napastnikowi, potrafi uderzyć. Wierzymy, że obecne wydarzenia na Ukrainie jak najszybciej się uspokoją, co też pomoże Orestowi wrócić głową do gry w piłkę. Ostatnie kilkanaście dni to dla niego trudny okres. Staramy się go wspierać, nie nakładamy żadnej presji. Na pozycji nr 10 mamy czterech klasowych jak na nasze realia zawodników: Oresta, Michała Płonkę, Patryka Stefańskiego i Dawida Krzemienia, któremu w trakcie zimy przydarzył się niestety uraz kolana, eliminując na trzy tygodnie. Stara się nadrobić stracony czas, a trener Rakoczy ma komfort, mogąc rotować zawodnikami.

Kogoś z inauguracji wiosny wyklucza kontuzja?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Dominika Budzika, który co prawda już w pełni trenuje, ale jeszcze nadrabia zaległości. Zastąpić go może Michał Maj. Myśleliśmy o nim od dawna i liczyliśmy, że w końcu trafi do nas z Brzegu. Zabezpiecza nie tylko boki obrony, ale i środek. Od dłuższego czasu zależało nam, aby dokonać drobnych korekt w defensywie. Opuścił nas Kuba Belica, w zamian postawiliśmy na Kubę Trojanowskiego, który mimo młodego wieku swoje już na poziomie trzecioligowym ugrał, od dwóch sezonów występował regularnie w Żmigrodzie i teraz ma deptać po piętach Michałowi Bedronce i Norbertowi Radkiewiczowi.

Którego rywala Polonia najbardziej obawia się w walce o awans?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Przede wszystkim tych, którzy są przed nami. Trzeba docenić Goczałkowice, które pozyskały w tym okresie dwóch bardzo dobrych zawodników, Adama Dancha i Krzysztofa Kiklaisza. Ten drugi sporo wniesie do ofensywy, bo LKS – podobnie jak my – jesienią miały drobny problem w ofensywie, ciężar zdobywania bramek spoczywał w sporej mierze na Piotrku Ćwielongu.

Jestem przekonany, że teraz akcenty będą inaczej rozłożone. Obserwując tę drużynę zimą, widać, że do dobrej dyspozycji wraca Przemysław Trytko, który będzie groźny dla przeciwników. Nie ukrywam, że cichym faworytem do awansu – patrząc na ostatnie tygodnie – są rezerwy Zagłębia Lubin. Zostały zasilone zawodnikami, którzy – mówiąc brzydko – spadli z kadry ekstraklasowej. Jeśli miałbym dziś kogoś typować, to pewnie postawiłbym właśnie na rezerwy Zagłębia.

W Goczałkowicach przez całą zimę nie grał z powodu urazu Łukasz Piszczek. To musi się odbić na liderze?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Wiadomo – wszyscy tak zakładają, że będzie to duża strata. Ale jestem przekonany, że postać Adama Dancha jest gwarancją tego, że LKS w dalszym ciągu będzie tracił mało bramek, a to w tej lidze podstawa, na tym buduje się sukces.

Nasza grupa trzeciej ligi nie jest w 100 procentach zawodowa, nawet w czołowych drużynach, by wspomnieć was czy lidera z Goczałkowic. Patrząc na wyścig zbrojeń w grupie IV, to dziwił się pan, zazdrościł? Niby poziom rozgrywkowy ten sam, ale realia zupełnie inne.

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Nie tylko tej zimy, ale już w poprzednich latach, nasza trzecia grupa wygląda przy innych jak ubogi krewny. Siłą rzeczy śledziło się tę grupę IV, kolejnych zawodników kontraktowanych do Podhala Nowy Targ, Stali Stalowa Wola, ŁKS-u Łagów czy Siarki Tarnobrzeg. Nie ukrywam, że kilku z nich było nam wcześniej proponowanych. Widząc, jakie finanse wchodzą w grę, nie byliśmy w stanie nawet zgłosić porządnego zainteresowania. A po chwili lądowali w którymś z tamtych klubów. My nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować.

Do tego można dodać też drużyny z innych grup – Kotwicę Kołobrzeg, Olimpię Grudziądz. Dawid Wolny trafił do Bytomia, ale nie ukrywał, że propozycja finansowa z Polonii Warszawa to w porównaniu z naszą była inną planetą. Gdyby nie sugerował się kwestiami sportowymi, jak również przywiązaniem do barw klubowych i kibicowskiej przyjaźni między naszym klubem a bliską mu Odrą Opole, to na pewno by do nas nie trafił. Pracujemy na miarę naszych możliwości, nie zazdrościmy, nie czujemy przykrości. W Bytomiu mamy niezachwiane ramy finansowe, a jesteśmy w stanie stworzyć atrakcyjny zespół, mogący rywalizować z tymi mocniejszymi finansowo.

Cały czas trwa proces odbudowy Polonii, tak mocno wyśmiewane w niektórych polskich klubach słupki w excelu nie przeskoczą w Bytomiu z dnia na dzień drastycznie w górę, pozwalając na zupełnie inne ruchy transferowe. Musimy być cierpliwi. Prezes Kamiński tworzy sekcji piłki nożnej odpowiednie warunki do rozwoju i oczywiście co pół roku wychodzimy odrobinę rozczarowani po rozmowach budżetowych, ale bronimy się etyką pracy, pomysłem na grę w piłkę. Nie jest to ten moment, gdy Polonia będzie podkupywała zawodników, przebijała oferty innych. Rzeczywistość pokazuje, że zespoły wychodzące z naszej grupy III ligi nie muszą się wstydzić swojej gry wyżej. Wystarczy spojrzeć na Ruch, Skrę, Polkowice.

Od niedawna możecie podglądać rozpoczętą przy ulicach Piłkarskiej i Olimpijskiej budowę nowego obiektu. Fakt, że ma zostać oddany do użytku za kilkanaście miesięcy, daje wam pewien bufor i powoduje, że Polonia tej wiosny nie musi awansować, skoro Szombierki, gdzie podejmujecie rywali, i tak nie spełniają II-ligowych wymogów?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Mamy świadomość, że infrastrukturalnie Polonia nie jest dziś gotowa na grę na szczeblu centralnym. Ale nie oznacza to, że nie chcemy podnosić jakości sportowej klubu. Naturalne, że im wyższy poziom pierwszej drużyny, tym mocniej korzysta też na tym akademia. To system naczyń połączonych. Tylko podnosząc co pół roku wartość naszej pracy możemy iść do przodu. Nie możemy w 100 procentach zatrzymać się, powiedzieć „nie” i „odpuszczamy, bo i tak nie będzie gdzie grać”. Stajemy do sportowej rywalizacji i będziemy walczyć w naszych bytomskich realiach o jak najwyższe cele.

Gdybyśmy rozmawiali rok później, to bez wahania stawiałbym deklarację, że Polonia Bytom musi być w II lidze. Dzisiaj byłaby ona nie na miejscu, nie mając pokrycia w rzeczywistości. Ale nie oznacza to, że sportowo nie chcemy osiągać naszych celów. Po to gramy, by kibice mogli cieszyć się ze zwycięstw. Jeśli na koniec sezonu Polonia będzie się świecić na zielono, dołożymy wszelkich starań, by sprostać związanym z tym wyzwaniom.

Widok ciężkiego sprzętu powoduje uśmiech?

Tomasz STEFANKIEWICZ: – Wszyscy tam zaglądamy. Od niedawna w Bytomiu jest nie tylko wielu trenerów, ale też specjalistów od budowy obiektów. Każdego dnia liczymy kolejny zjeżdżający sprzęt, kolejnych pracowników. Śmiejemy się, że zyska technika zawodników w akademii – obecnie każdy strzał ponad piłkochwytem oznacza utratę piłki aż do następnego dnia, bo nie mamy możliwości wejścia na teren budowy. Chyba już wszyscy uwierzyli, że w końcu do powstania tego obiektu dojdzie. Pozostaje nam odliczać miesiące, dni.



10 MECZÓW bez porażki – taką serię ma w III lidze Polonia. 8 z nich wygrała. Dodając do tego Puchar Polski, pozostaje niepokonana od 13 konfrontacji (od 12 września).


Na zdjęciu: Dyrektor Tomasz Stefankiewicz (na małym zdjęciu) przekonuje, że najgroźniejszym rywalem Polonii w walce o awans do II ligi mogą okazać się rezerwy Zagłębia Lubin.
Fot. Maciej Grygierczyk

III LIGA – GRUPA III
1. Goczałkowice 18 41 27:7
2. Zagłębie II 18 40 46:21
3. Polonia 18 36 27:14
4. Ślęza 18 34 44:22
5. Miedź II 18 34 34:20
6. Rekord 18 34 33:20
7. Górnik II 18 27 22:23
8. Gwarek 18 26 23:24
9. Odra W. (b) 18 25 20:32
10. Pniówek 18 23 25:28
11. Gubin (b) 18 21 23:26
12. Żmigród 18 20 26:39
13. Brzeg 18 19 22:27
14. Lechia ZG 18 18 19:25
15. Kluczbork 18 15 19:38
16. Gorzów 18 13 17:29
17. Gać 18 13 15:28
18. Jelenia G. (b) 18 13 18:37
1 – awans, 16-18 – spadek

19. kolejka (12-13.03): sobota – LKS Goczałkowice – Foto-Higiena Gać (13.00), Carina Gubin – Ślęza Wrocław (13.00), Zagłębie II Lubin – Lechia Zielona Góra (13.00), Rekord Bielsko-Biała – Piast Żmigród (14.30), Polonia Bytom – Warta Gorzów Wielkopolski (15.00), Stal Brzeg – Gwarek Tarnowskie Góry (15.00), Karkonosze Jelenia Góra – Pniówek Pawłowice (17.00); niedziela – Górnik II Zabrze – MKS Kluczbork (12.00), Miedź II Legnica – Odra Wodzisław Śląski (13.00).