„Ułaskawiony” Dominguez

W rundzie jesiennej Legia Warszawa okrutnie męczyła się na własnym boisku z Miedzią. Jak będzie w poniedziałek w Legnicy?


W środę, 5 kwietnia, Komisja Ligi Ekstraklasy SA uwzględniła protest złożony przez Miedź Legnica w sprawie żółtej kartki Maxime’a Domingueza, jaką szwajcarski pomocnik został napomniany w meczu ligowym z Koroną Kielce. Oto treść komunikatu Komisji Ligi w tej sprawie: „Po zapoznaniu się z opinią Kolegium Sędziów PZPN, które dopatrzyło się błędu w decyzji arbitra, Komisja Ligi uznała protest złożony przez Miedź Legnica w sprawie żółtej kartki dla Maxima Domingueza z meczu Korona Kielce – Miedź Legnica w 26. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. Tym samym kara napomnienia została anulowana”. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że 27-letni piłkarz będzie mógł zagrać w poniedziałkowym spotkaniu „Miedzianki” z Legią Warszawa (początek o godzinie 20.00).

Przed pojedynkiem na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy niemal wszyscy neutralni kibice zastanawiają się, jakie będą rozmiary wygranej gości, nie istnieje – podobno – problem wskazania zwycięzcy. W tym momencie warto przypomnieć, jaką ciężką przeprawę miała u siebie drużyna trenera Kosty Runjaicia z beniaminkiem. Legii, która po kwadransie przegrywała dwoma bramkami z Miedzią, udało się odwrócić losy spotkania, ale co jej piłkarze i kibice najedli się strachu, to ich.

„Miedzianka”, którą wówczas prowadził Wojciech Łobodziński, już w 2 minucie objęła prowadzenie. Były piłkarz drużyny z Legnicy, Rafał Augustyniak, stracił piłkę na 30. metrze na rzecz Maxime’a Domingueza, Szwajcar wpadł w pole karne legionistów, po czym zagrał piłkę wzdłuż bramki, a Angelo Henriquez tylko dopełnił formalności strzelając z 5 metrów. To był piąty gol Chilijczyka w bieżących rozgrywkach.

Niewiele brakowało, by w 4. minucie ten sam duet zadał drużynie gospodarzy drugi straszliwy cios. Henriquezowi zabrakło dosłownie pół metra, by po raz drugi umieścić piłkę w bramce rywali. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 14 minucie legioniści po raz kolejny stracili futbolówkę w środku pola, „zabrał się” z nią Dominguez, wbiegł w pole karne rywali i odegrał do nadbiegającego Luciano Narsingha, który po raz drugi zmusił Kacpra Tobiasza do kapitulacji. Trzy minuty później Holender mógł strzelić drugiego gola, ale przedobrzył w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii. Próbował przelobować go, lecz Tobiasz zorientował się w sytuacji i złapał piłkę.

Zmarnowana „setka” szybko się zemściła na gościach – w 20 minucie Filip Mladenović niemal z linii końcowej boiska dośrodkował na głowę Pawła Wszołka, który strzelił kontaktowego gola dla gospodarzy. W 29 minucie golkiper Legii po raz trzeci wyciągał piłkę z siatki po akcji Henriqueza i strzale Olafa Kobackiego, sędzia Damian Kos nie uznał jednak trafienia młodzieżowca Miedzi ze względu na ofsajd. Arbiter z Wejherowa nie popisał się w 38 minucie, gdy za uderzenie przeciwnika łokciem w twarz ukarał Mladenovicia tylko żółtą kartką, bo wahadłowemu Legii należała się surowsza kara. „Oszczędzony” Serb w 44 minucie doprowadził do wyrównania uderzeniem z woleja z 16 metrów po dośrodkowaniu Josue z kornera.

Po przerwie legioniści ruszyli z furią na przeciwnika. W 53 minucie Paweł Lenarcik wygrał pojedynek sam na sam z Carlitosem, odbijając piłkę nogą po strzale Hiszpana. Trzy minuty później nie było już jednak apelacji – Wszołek przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego do Mladenovicia, a ten kolejny raz uderzeniem z woleja, tym razem z 11 metrów, umieścił ją w bramce Miedzi. W 78 minucie gości odarł ze złudzeń arbiter. Wściekły Henriquez rzucił bidonem, a nadgorliwy Damian Kos od razu wyciągnął żółtą kartkę i po chwili usunął napastnika Miedzi z boiska.

Czy w poniedziałek Legia będzie miała równie trudną przeprawę w Legnicy?


Na zdjęciu: W meczu rozegranym w stolicy mężem opatrznościowym Legii był Serb Filip Mladenović (z prawej), który strzelił dwa gole i dorzucił do nich asystę. Luciano Narsingh mógł pochwalić się „tylko” jednym trafieniem.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus