Preludium przed zmianami

Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad w Lidze Mistrzów zespoły Manchesteru United i FC Barcelony wpadały na siebie czterokrotnie. A kiedy tak się stało, to jedna z tych drużyn sięgała finalnie po trofeum. W sezonie 1998/99, w fazie grupowej, w obu meczach padł remis 3:3, a „Czerwone diabły” wygrały następnie rozgrywki zdobywając Puchar Europy na stadionie… Camp Nou. W sezonie 2007/08 ekipy starły się w półfinale. Po bezbramkowym remisie w stolicy Katalonii, Manchester United wygrał u siebie 1:0 i dzięki trafieniu Paula Scholesa awansował do finału. W którym okazał się lepszy, po rzutach karnych, od Chelsea.

Uda się zmienić?

W maju 2009 i 2011 roku FC Barcelona i Manchester United spotykały się w finałach Ligi Mistrzów. W obu przypadkach lepsza okazała się „Duma Katalonii”, która najpierw wygrała w Rzymie 2:0, a dwa lata później pokonała „Czerwone diabły” na Wembley 3:1. Niemniej jednak nigdy nie udało się wygrać „Barcy” meczu pucharowego na Old Trafford. Łącznie na tym obiekcie obie ekipy mierzyły się trzy razy. Dwukrotnie odnotowano remis, a raz górą byli gospodarze. „Teatr marzeń” pozostaje zatem jednym z nielicznych obiektów w Europie, na którym FC Barcelona nigdy nie wygrała. – Wierzę, że uda nam się to zmienić – powiedział przed wyjazdem do Manchesteru, Ernesto Valverde, szkoleniowiec lidera hiszpańskiej ekstraklasy.

Jeżeli idzie o rozgrywki ligowe, to sytuacja w tabeli obu drużyn jest zupełnie różna. Po ostatnim triumfie „Barcy” nad Atletico Madryt hiszpańskie media obwieściły wszem i wobec, że zespół Valverde zapewnił sobie 26. w historii klubu tytuł mistrzowski. Manchester United zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji, a ostatnio gra w kratkę. Efektowne pod względem zdobyczy punktowej otwarcie w wykonaniu Ole Gunnara Solskjaera dobiegło końca i Norweg musi zmagać się z problemami, których przed meczem z Barceloną nie brakuje.

Codzienne pytanie

W dzisiejszym spotkaniu zabraknie kontuzjowanych Matteo Darmiana, Alexisa Sancheza, Antonio Valencii i Erica Bailly’ego. Jakimś pocieszeniem dla Norwega jest powrót do pełnej sprawności Andera Herrery i Marcusa Rashforda, ale i tak zespół będzie osłabiony. Warto jednak pamiętać, że przed rewanżowym meczem 1/8 finału Solskjaer nie mógł skorzystać z 10 zawodników, a jego zespół i poradził sobie z Paris Saint-Germain. Teraz poprzeczka wędruje wyżej. O ile „Czerwone diabły” nie były faworytem w starciu z francuskim rywalem, o tyle teraz awans angielskiego zespołu będzie jeszcze większą sensacją. Ale to Barcelona musi, a United tylko może. – Codziennie zadaję sobie jedno pytanie. Jak mogę uczynić tych zawodników takimi zwycięzcami, jakimi my byliśmy? – mówi Ole Gunnar Solskjaer.

Norweski szkoleniowiec nawiązał oczywiście do czasów, kiedy był zawodnikiem Manchesteru United i zdobywał z tym zespołem wszystkie najważniejsze trofea. Teraz Liga Mistrzów jest dla „Czerwonych diabłów” przygodą, bo na Old Trafford wszyscy szykują się już na nadchodzący sezon. W najbliższym okienku transferowym klub ma zamiar wydać ponad 200 mln funtów na transfery. Zanosi się też na wietrzenie szatni. Wszystko po to, aby odzyskać mistrzostwo Anglii. Starcie z Barceloną jest preludium przed ważnymi zmianami w czerwonej części Manchesteru.

Ćwierćfinał LM

Środa, 10 kwietnia 2019, godz. 21.00
Manchester United – FC Barcelona
Sędziuje Gianluca Rocchi (Włochy).

 

Na zdjęciu: To FC Barcelona musi, a Manchester United tylko może, awansować do półfinału Ligi Mistrzów.