Utrzymanie zamiast mistrzostwa

Andrzej Niewulis definitywnie pożegnał się z Rakowem.


Już od kilkunastu dni było wiadome, że kapitan opuści Częstochowę. W grę wchodziły przenosiny do Jagiellonii i Miedzi Legnica. Ostatecznie 33-latek wybrał drugą opcję. Po 5,5 roku Niewulis musi szukać szczęścia w innym miejscu. Szkoda jedynie, że kapitan nie doczekał końca sezonu, który mógł wraz z zespołem zwieńczyć mistrzostwem Polski.

Wzloty i kontuzje

Lata spędzone w Rakowie na pewno zostaną w pamięci Niewulisa. Były one w końcu niezwykle owocne. 33-latek do Częstochowy trafił w czerwcu 2017 roku ze Znicza Pruszków. Praktycznie z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem Rakowa, następnie jedną z kluczowych postaci drużyny, aż w końcu otrzymał opaskę kapitana. To duże wyróżnienia, szczególnie że częstochowianie nie raz dokonywali wielu zmian w kadrze zespołu.

Niewulis jednak trwał. Był jednym z symboli nowego otwarcia w Rakowie. Był jednym z tych, którzy cieszyli się z awansu do ekstraklasy, dwóch Pucharów i Superpucharów Polski czy srebrnych medali za rozgrywki ligowe. Czas spędzony przy Limanowskiego był usłany różami, jednak tymi, którym nie brakowało kolców. Niewulis ma przecież za sobą poważną kontuzję kolana, która wykluczyła go z gry na długie miesiące. Mimo to walczył i wrócił do pierwszego składu.

– Wiedziałem, że nie mogę tak po prostu wracać do zdrowia, rehabilitować się, pracować. Codziennie mówiłem sobie, że to po prostu zrobię i nic nie stanie mi na przeszkodzie. Nie powiem, że się udało – po prostu to zrobiłem, bo taki też sobie nakreśliłem plan. Nie powiem, że poszło to bez problemów, bo po drodze były opóźnienia i komplikacje. Mimo wszystko się udało. Uważam, że głowa była tu kluczowa – mówił swego czasu Niewulis na łamach „Sportu”.

Zmiana priorytetów

Ostatnie kilka miesięcy wskazywały na to, że 33-latek może opuścić Raków. Coraz mniej meczów i występy w rezerwach jasno dawały sygnał, że czas Niewulisa przy Limanowskiego dobiegł końca. Kapitan pojechał na zgrupowanie Rakowa do Beleku, jednak szybko z niego wyjechał, dopinając szczegóły dotyczące zmiany klubu. Ostatecznie padło na Miedź. Teraz Niewulis musi przestawić głowę z walki o mistrzostwo na bitwę o utrzymanie w lidze.

Zadanie nie będzie przecież proste. Do bezpiecznego miejsca nowy zespół 33-latka ma pięć punktów straty. Owszem, mają jeszcze zaległe spotkanie z Lechem Poznań, jednak trudno wyobrazić sobie, aby „miedzianka” w rywalizacji z mistrzem Polski zdobyła komplet punktów. Nadzieje na utrzymanie jednak są, a transfer Niewulisa może być „game changerem”. 33-latek to nadal solidny obrońca na poziomie ekstraklasy z doświadczeniem w eliminacjach do europejskich pucharów, w których nawet zdobył bramkę. Właśnie ten element może być ważny w kontekście walki o ligowy byt. Raków z kolei będzie musiał znaleźć nowego lidera, niekoniecznie na murawie. Nie od dzisiaj wiadomo, że Niewulis miał posłuch w szatni. Oby częstochowianom tego nie zabrakło.

123 MECZE w barwach Rakowa rozegrał Andrzej Niewulis. W Częstochowie spędził 5,5 roku. Do klubu trafił w 2017 roku ze Znicza Pruszków.


Na zdjęciu: Andrzej Nieuwlis zamienił Częstochowę na Legnicę.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus