Wisła Kraków znalazła brakujące ogniwo. Będzie jeszcze lepiej?

Vukan Savićević trafił do „Białej gwiazdy” przed startem rundy wiosennej, ale trzy pierwsze mecze stracił z powodu kontuzji. Spotkania z Górnikiem, Śląskiem i Lechią obejrzał z trybun, a czwarty mecz rozpoczął na ławce. W barwach Wisły zadebiutował w 60 minucie rywalizacji z Pogonią (2:3). Do tej pory drużyna Macieja Stolarczyka rozegrała wiosną 330 minut, w trakcie których zdobyła jedną bramkę i to z rzutu karnego. Po wejściu Savicevicia w meczu z Pogonią Wisła zdobyła dwie bramki, a w kolejnych spotkaniach – z Koroną (6:2) i Cracovią (3:2) łącznie 11. Z nim na boisku krakowska drużyna strzela gola średnio co 18 minut.

Nie na swoich nogach

To oczywiście nie tylko jego zasługa, bo cały zespół Wisły zaczął grać lepiej, ale można odnieść wrażenie, że Stolarczykowi brakowało takiego zawodnika jak Savićević. – Indywidualnie nie mogłem mieć w Wiśle lepszego startu. Dwa mecze i dwie wygrane. Potrzebuję jednak jeszcze trochę czasu, by nadrobić pewne zaległości – mówi.
Ma na myśli przygotowanie fizyczne. – Z powodu kłopotów zdrowotnych straciłem trochę czasu. To był problem z mięśniem za kolanem. Rozmawiałem już na ten temat z trenerem przygotowania fizycznego. Przez najbliższe kilka dni będziemy nad tym pracować – zdradza Vukan Savićević z Wisły Kraków.

Nowy piłkarz Wisły jest przekonany, że to braki kondycyjne są powodem jego słabszej postawy w końcówce meczu z Cracovią. Czarnogórzec stracił kilka piłek tuż przy polu karnym Wisły. Po jednej takiej stracie „Pasy” strzeliły gola na 3:1.

– W końcowych 20 minutach moje nogi już trochę jakby… nie były moje. Fizycznie niełatwo jest mi rozegrać na stałym poziomie pełne 90 minut. Mam nadzieję, że szybko to poprawimy i drugie połowy meczów również będą udane w moim wykonaniu – mówi Savicević.

W Krakowie jak w Belgradzie

W niedzielę Czarnogórzec po raz pierwszy zagrał w derbach Krakowa, ale nie było widać po nim tremy. Trudno się dziwić. Zanim trafił do Slovana Bratysława, grał w Crvenej Zvezdzie, a derby Belgradu, to mecze o niezwykłym ładunku emocjonalnym. – Widzę podobieństwo między derbami Krakowa a Belgradu. To tak samo szalone mecze – przekonuje.

W klubie z Belgradu sześć lat temu przez trzy miesiące pracował z Sa Pinto, z którym spotka się w najbliższej kolejce ekstraklasy, gdy Wisła podejmie Legię. – Sa Pinto to dobry trener, choć może nieco emocjonalny. Fajnie będzie zobaczyć się w niedzielę – przekonuje Vukan Savićević z Wisły Kraków.

Sa Pinto szybko odszedł z zespołu Crvenej. Początek miał świetny – drużyna z Belgradu wygrała 8 meczów z rzędu, a Savicevic zagrał tylko w dwóch tych spotkaniach, jako rezerwowy. Widać to na poniższej grafice.

fot. Transfermarkt

Potem Crvena zanotowała dla odmiany trzy porażki z rzędu – obecny piłkarz Wisły zagrał w dwóch z tych spotkań, a w ostatnim meczu za rządów Sa Pinto wystąpił w podstawowym składzie. Crvena przegrała z Vojvodiną 0:3, a po tym meczu Sa Pinto złożył rezygnację z powodu nieporozumień z zarządem klubu.

Kolega w Legii

Przy okazji niedzielnego spotkania z Legią Savicević spotka jeszcze jednego znajomego – Marko Vesovicia. – Graliśmy razem w Crvenej. Moim zdaniem to najlepszy czarnogórski obrońca. Świetnie spisuje się też na skrzydle. Jesteśmy w kontakcie. Pisałem do niego, gdy zostałem zawodnikiem Wisły, ale w Polsce jeszcze się nie spotkaliśmy – mówi piłkarz Wisły, który wierzy, że wkrótce razem z Vesoviciem będzie jeździć na zgrupowania reprezentacji Czarnogóry. Do tej pory w kadrze zagrał tylko jedno spotkanie.

– Rozmawiałem ostatnio z drugim trenerem reprezentacji. Nie byłem wtedy jeszcze zdolny do gry, więc nic dziwnego, że nie dostałem powołania. Zobaczymy, jak będzie przed kolejnymi meczami reprezentacji – podkreśla

W zespole Wisły trzyma się przede wszystkim z Marko Kolarem i Matejem Palcziczem. – Ich towarzystwo czasem przeszkadza w nauce języka polskiego, bo wszystko za mnie załatwiają – uśmiecha się Czarnogórzec. – Ale prawda jest taka, że często wcielają się też w roli nauczycieli. Czasem urządzamy lekcje polskiego w drodze do Myślenic. Na szczęście wasz język jest podobny do słowackiego, więc już kojarzę sporo słów – zapewnia.

W Krakowie do końca kariery

A w Krakowie czuje się bardzo dobrze. –  Kraków to świetne miasto i mogę tu zostać do końca kariery. Mamy fajny stadion, w bazie treningowej też niczego nam nie brakuje – podkreśla. – Mamy dobry zespół w którym jest sporo doświadczonych zawodników. To bardzo ważne dla nas, młodszych graczy. Mamy też dobrego trenera ze świetnym sztabem. A do tego dochodzi dobra atmosfera w szatni. To jedna z najważniejszych rzeczy w profesjonalnym klubie piłkarskim. Fajnie, że w ostatnich meczach pokazaliśmy, co to jest Wisła – dodaje.

Na Słowacji w barwach Slovana Bratysława spędził 3,5 roku. – Różnice między ligą polską a słowacką? Pierwsza rzecz to stadiony, kibice, kamery, sposób transmisji meczów. To wszystko sprawia, że gra w piłkę jest znacznie przyjemniejsza. Poza tym uważam, że i poziom ligi jest lepszy – gra się tu szybciej, trzeba mieć więcej siły. Dla mnie to bardzo fajne nowe doświadczenie i duże wyzwanie – mówi na zakończenie.

Vukan Savićević z Wisły Kraków
Vukan Savićević ma spory wpływ na grę drużyny. FOT BARTEK ZIOLKOWSKI / 400mm.pl