Vuko odrodził zespół

Grają dobrze punktują, grają gorzej… też punktują. W szatni świetna atmosfera. Odnowa Piasta stała się faktem, a największa w tym zasługa trenera Aleksandara Vukovicia.


Niedawno trener Vuković na naszych łamach podsumował pierwszą część wiosny. Potwierdza się to, czego można się było spodziewać. Czas działał na korzyść Piasta, bo nowy szkoleniowiec i jego sztab potrzebowali właśnie czasu, by poznać zespół i poprawić jego grę. Ostatnie zwycięstwa z Miedzią, Górnikiem czy Śląskiem były może wymęczone, wręcz wyrwane, ale… to tylko dobrze świadczy o zespole. Często mówi się, że prawdziwą drużynę poznaje się po tym, gdy wygrywa nawet jak nie idzie. W wymienionych meczach gliwiczanie w ofensywie mieli „tylko” momenty, ale mając jakość i wiarę we własne umiejętności, a nawet tyle wystarczy, by przekuwać to na kolejne punkty i wygrane. Co takiego zmieniło się w Piaście w ostatnich miesiącach?

Zaszczyt dla trenera

Po pierwsze, zespół ma szczelniejszą defensywę. Nie traci już goli w końcówkach, błędów jakby było mniej. Do swojej formy powrócił Jakub Czerwiński, a z tonu nie spuścił Ariel Mosór. Arkadiusz Pyrka i Alexandros Katranis dają coraz więcej w ofensywie. A skoro już wspomnieliśmy o „Czerwie”, to kapitan Piasta, choć we Wrocławiu rozegrał tylko 45 minut, zaimponował trenerowi.

– Jakub Czerwiński musiał opuścić boisko w przerwie, jednak to dla mnie zaszczyt, że mam takiego kapitana. Od rana źle się czuł, jednak tylko charakterem i wolą walki wyszedł, żeby pomóc drużynie. Bardzo mu dziękuję – stwierdził na konferencji prasowej Aleksandar Vuković.

„Gabryś” jeszcze pokaże

Trenerski nos nie zawodzi „Vuko”, bo w meczu ze Śląskiem nie mógł on skorzystać z kilku ważnych piłkarzy, w tym doświadczonego snajpera Kamila Wilczka. Najlepszego strzelca gliwiczan w tym sezonie nie zastąpił żaden nominalny napastnik, ale Jorge Felix. Hiszpan strzelił gola i Piast znów nie przegrał. Co ciekawe, w ostatnich czternastu meczach w których Jorge strzelał, śląski zespół nie przegrał ani razu! Z kolei dobrą zmianę dał Gabriel Kirejczyk. Młody napastnik wszedł w drugiej połowie i to on zaliczył kluczowy przechwyt i asystę przy „złotym” trafieniu Feliksa.

– Gabriela Kirejczyka zauważyłem od razu, kiedy przyszedłem do klubu. Ma duży potencjał i jeśli będzie zdrowy, to każdy się o tym dowie – stwierdził Vuković, mając na uwadze uraz napastnika, który spowolnił jego wejście w piłkarską wiosnę. Można się więc spodziewać, że w kolejnych meczach „Gabryś” tych okazji dostawać będzie więcej. Jego akcje wydają się stać wyżej niż Aleksa Sobczyka.

– Szanuję Aleksa za to, jak pracuje, jednak jest trochę pechowcem, bo nie miał okazji się pokazać – dodaje „Vuko”.

Szatnia w starym stylu

Piast ma już 7 punktów przewagi nad strefą spadkową, a jeszcze niedawno przecież sam był w strefie zagrożonej. Gliwiczanie są na kursie: „spokojne utrzymanie”, choć niektórzy eksperci już zaczynają się zastanawiać czy mogą jeszcze namieszać w walce o czwarte miejsce, najpewniej premiowane grą w europejskich pucharach. Ten temat, wciąż trochę science-fiction, w szatni gliwiczan jednak nie ma być obecny.

– Na pewno zaraz różne głosy się pojawią, ale o drużynę jestem spokojny. To szatnia przypominające mi te z czasów, w których sam grałem. Jest „starej daty” w sensie rozumienia i świadomości tego, jak ma się zachowywać – chwali swoich podopiecznych trener Vuković.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus


https://sportdziennik.com/sp