W cieniu Superligi

W półfinale Ligi Mistrzów spotkają się zespoły, które zamierzały zrobić jej konkurencję. Eden Hazard staje naprzeciw Chelsea, z której przed dwoma laty przyszedł do Realu Madryt.


Dwa tygodnie temu Real Madryt i Chelsea zapewniły sobie awans do półfinału Ligi Mistrzów, nie zdobywając bramki w rewanżowych meczach. Wystarczyły zaliczki z pierwszych spotkań z Liverpoolem i Porto. Obeszło się bez nerwów i zaskoczeń, za to były kilka dni później, gdy 12 europejskich klubów ogłosiło powstanie Superligi.

Polityka faktów dokonanych

W tym gronie znalazły się Chelsea i Real, którego prezes Florentino Perez miał stanąć na czele nowych rozgrywek. Potentaci zastosowali politykę faktów dokonanych przekonani, że coś takiego jak „głos ludu” już nie istnieje. Ale się przeliczyli. Niepytani o zdanie kibice się sprzeciwili, UEFA zagroziła sankcjami i kolejni banici szybko rejterowali. Na placu pozostali tylko „najbardziej potrzebujący”, czyli Real i Barcelona, które zawarowały sobie w umowie najlepsze warunki. Wstyd się wycofać, bo bogaty nie ma zwyczaju przyznawać się do błędu. Pieniądz coraz bardziej staje się synonimem nieomylności, a tu taka wpadka. Ratując resztki wizerunku, Florentino Perez potrząsa szabelką zapowiadając, że powróci do tematu w przyszłości, gdy będzie lepiej przygotowany do tematu. Może tak będzie, jeśli uparty milioner pozostanie sternikiem Realu. Przyszłość mglista, teraźniejszości nie ma, bo mający wyłożyć 3 miliardy euro amerykański holding JP Morgan wycofał się z projektu i teraz przeprasza za swoje zaangażowanie.

Sankcje będą

Perez oskarża UEFA o praktyki monopolistyczne i zamierza iść do sądu, czym pewnie wyświadczy kierowanemu przez siebie klubowi niedźwiedzią przysługę. UEFA zapowiedziała kary dla „odszczepieńców”, którym i tak powodzi się w Lidze Mistrzów lepiej niż innym. Mają podane na tacy to, o co inni muszą walczyć w eliminacjach. Trójka z nich jest w półfinale i pojawiły się opinie, że Real, Chelsea i Manchester City mogą zostać wycofane i zastąpione przez kluby, które wyeliminowały w ćwierćfinale. Jeszcze dziwniejszy był pomysł przyznania pucharu Paris SG, jedynemu półfinaliście spoza Superligi, który odmówił w niej udziału. Sankcje pewnie będą, ale nie teraz. Pozostałe pięć spotkań LM musi się odbyć i gwarantują to różne umowy. Jednak nie wiadomo, jak będzie w następnej edycji. UEFA może „parszywą dwunastkę” wykluczyć z udziału w Lidze Mistrzów, co jest dotkliwą karą, skoro można zarobić nawet 100 milionów. Może ukarany zostanie tylko tkwiący w uporze Real, może będą ujemne punkty w fazie grupowej. Jedno jest pewne: UEFA musi zareagować zdecydowanie. Zaatakowano jej pozycję, więc nie ma już miejsca na siłę argumentów, pozostaje argument siły.

Gol za 25 milionów

W rywalizacji Realu z Chelsea pojawił się więc przed tygodniem nieoczekiwany akcent, który odsunął na drugi plan temat Edena Hazarda, łączącego oba kluby. Po odejściu Cristiano Ronaldo Real sprowadził Belga za 100 milionów euro z „The Blues” nie tyle dla wyrównania ubytku w ataku, bo tego wyrównać się nie da. Chodziło o zastąpienie jednej gwiazdy inną, o porównywalnej wartości. Hazard był nawet droższy od Ronaldo o kilka milionów i jest drugim co do wysokości transferem Realu. Milion więcej kosztował Gareth Bale. Pobyt Hazarda w Madrycie znaczony jest kolejnymi kontuzjami, więc więcej pauzuje niż gra. Właśnie zakończył się kolejny etap stawiania go na nogi. Po miesięcznej przerwie zagrał w sobotę w lidze z Betisem i nic się nie działo. Podobnie jak w innych meczach z jego udziałem. Co jakiś czas hiszpańskie media skrupulatnie liczą mu minuty spędzone na boisku i to jest jakiś element dołowania piłkarza lub klubu, bo z góry wiadomo, jakie z tego wnioski wypływają. W pierwszym sezonie w Realu zagrał w 22 meczach (16 w lidze, 6 w Lidze Mistrzów), zdobywając jednego gola. Bilans tego sezonu to 15 meczów (10 w Lidze, 1 w Superpucharze Hiszpanii, 1 w Pucharze Króla, 3 w Lidze Mistrzów) i 3 bramki. Z prostego rachunku wynika, że jedna bramka Hazarda kosztuje Real 25 milionów euro.

Bramki na wagę złota

– Chelsea to drużyna, która zasługuje na to, aby być w półfinale, tak jak Real Madryt. To będzie ciężki mecz. Mamy przed sobą miesiąc sezonu i będziemy walczyć do końca, bez względu na to, co się wydarzy. Będziemy oczywiście mieli trudności, ale inne drużyny też. To, co nas motywuje, to wyjść na boisko i dać z siebie wszystko – oświadczył trener Realu Zinedine Zidane. Kapitan drużyny Sergio Ramos do kontuzji dodał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Z powodu zakażenia nie zagra urugwajski pomocnik Fede Valverde. Kontuzje leczą Francuz Ferland Mendy i Lucas Vazquez. Natomiast ma być już do dyspozycji Niemiec Toni Kroos.

Real gra ostatnio nieskutecznie. W czterech meczach trzykrotnie uzyskał 0:0 i tylko pierwszy z tych remisów – z Liverpoolem na Anfield – był pozytywny, bo zapewnił awans do półfinału. Pozostałe dwa oddaliły go od mistrzostwa. Brazylijczyk Junior Vinicius, który strzelił Liverpoolowi dwa gole, znów pudłuje. Jego rodak Rodrygo trafia w słupki i poprzeczkę, a do bramki udało mu się tylko raz w… listopadzie, z Interem w Lidze Mistrzów. Pozostaje liczyć na Karima Benzemę, który przejął od Ramosa opaskę kapitana. Zdobył 27 goli, jego życiowy rekord to 32 bramki.


Czytaj jeszcze: Komentarz „Sportu”. Dwunastu śmiesznych ludzi

Z szacunkiem, ale bez respektu

Chelsea też ma ostatnio problemy ze skutecznością, ale kolejne cele realizuje. Porażka 0:1 z Porto po bramce w 94 minucie nie mogła jej zaszkodzić w awansie do półfinału. Cztery dni później awansowała do finału Pucharu Anglii, pokonując Manchester City 1:0 po bramce Marokańczyka Hakima Ziyeha. Następnie zremisowała 0:0 z Brighton, a w ostatni weekend w derbach Londynu Niemiec Timo Werner po dwóch miesiącach nareszcie zdobył gola w Premier League i pokonując Łukasza Fabiańskiego, zapewnił wygraną z West Ham 1:0. Chelsea zachowała 4. miejsce w tabeli, a Werner ma teraz 11 bramek i 9 asyst we wszystkich rozgrywkach, czyli największy udział w zdobyczach Chelsea.

– Myślę, że ludzie oczekują dużo więcej od Madrytu niż od Chelsea w tym meczu. 13 tytułów Realu w Lidze Mistrzów robi wrażenie, oczywiście szanujemy jego historię, to wspaniały zespół, ale na boisku to wszystko ma drugorzędne znaczenie – oświadczył niemiecki obrońca Chelsea, Antonio Ruediger.


Na zdjęciu: Eden Hazard po kontuzji powrócił do gry i ma okazję zmierzyć się z byłymi kolegami z Chelsea.

Fot. Facebook/Eden Hazard

Półfinał

Wtorek, 27.04.2021, Madryt – Estadio Alfredo di Stefano, godz. 21.00.

Real Madryt – Chelsea FC

Sędziuje Danny Makkelie (Holandia).

Przypuszczalne składy

REAL: Courtois – Carvajal, Varane, Militao, Nacho – Casemiro, Kroos, Modrić – Vinícius, Benzema, Asensio.

CHELSEA: Mendy – Azpilicueta, Thiago Silva, Ruediger – James, Jorginho, Kante, Chilwell – Mount, Havertz, Werner.


Droga do półfinału

REAL MADRYT

Faza grupowa: Szachtar 2:3 (d), Borussia MG 2:2 (w), Inter 3:2 (d), Inter 2:0 (w), Szachtar 0:2 (w), Borussia MG 2:0 (d).

1/8 finału: Atalanta 1:0 (w), 3:1 (d)

Ćwierćfinał: Liverpool 3:1 (d), 0:0 (w)

CHELSEA

Faza grupowa: Sevilla 0:0 (d), Krasnodar 4:0 (w), Rennes 3:0 (d), Rennes 2:1 (w), Sevilla 4:0 (w), Krasnodar 1:1 (d)

1/8 finału: Atletico 1:0 (w) mecz w Bukareszcie, 2:0 (d)

Ćwierćfinał: Porto 2:0 (w), 0:1 (d) oba mecze w Sewilli


Pół wieku minęło…

Real Madryt i Chelsea zmierzą się po raz czwarty, a jednocześnie pierwszy w Lidze Mistrzów i pierwszy w eliminacjach. Dotąd jak z sobą grały, to wręczano puchary, w obu przypadkach dla Chelsea. Do pierwszego starcia doszło 19 maja 1971 roku w Pireusie na stadionie Karaiskakis. Był to finał Pucharu Europy Zdobywców Pucharów. Rok wcześniej w finale tych rozgrywek Górnik Zabrze rywalizował z Manchesterem City, przegrywając w Wiedniu 1:2. Teraz angielskie panowanie zostało przedłużone, chociaż potrzeba było do tego dwóch spotkań. Chelsea miała wtedy znakomitego napastnika Petera Osgooda i on okazał się bohaterem obu meczów. Angielski zespół miał przewagę i jej wymiernym efektem był gol Osgooda w 56 minucie. Gdy angielscy fani szykowali się już do fetowania sukcesu, obrońca Zoco w 90 minucie wyrównał. Dogrywka niczego nie zmieniła, wtedy jeszcze nie było serii rzutów karnych. Oba zespoły zagrały jeszcze raz dwa dni później, wielu kibiców pozostało na powtórkę finału w Atenach, a miejscowi restauratorzy i hotelarze zacierali ręce. Real nie prezentował wtedy dawnej klasy z początków istnienia Pucharu Mistrzów. Przypominał o tamtych latach chwały Miguel Munoz, teraz w roli trenera. Chelsea już w I połowie uzyskała dwubramkową przewagę dzięki bramkom Irlandczyka Johna Dempseya (31) i Osgooda (39), „Królewscy” zdobyli się tylko na honorowego gola Fleitasa (75). Chelsea wygrała 2:1, David Sexton odniósł największy sukces w trenerskiej karierze.

Chelsea zdobyła PEZP jeszcze w 1998, Realowi to nie udało się nigdy. Drugi triumf w PEZP i jednocześnie wygranie przez Real Ligi Mistrzów sprawiło, że Chelsea z Realem Madryt zmierzyły się w meczu o Superpuchar Europy. 28 sierpnia 1998 roku na stadionie Louis II w Monako Chelsea wygrała 1:0, bramkę w 83 minucie zdobył Urugwajczyk Gustavo Poyet. Z tego sukcesu dużą satysfakcję miał jej hiszpański obrońca Albert Ferrer, były zawodnik Barcelony i mistrz olimpijski z 1992 roku. Trenerem Chelsea był wtedy Włoch Gianluca Vialli, Real prowadził Holender Guus Hiddink.