W meczu Lechii z Wartą jakością nie grzeszyli

Stan gdańskiej murawy daleki był od idealnego, podobnie jak poziom spotkania, które na niej rozgrywano. Nawet wyróżniający się Michał Nalepa nie był w stanie tego zmienić.


Pojawiały się przed meczem sugestie, że trener Piotr Tworek może… zwolnić kolejnego szkoleniowca. Ostatnio Warta pokonała Cracovię i do dymisji (nieprzyjętej) podał się Michał Probierz, wczoraj zaś oczy były zwrócone na Piotra Stokowca. Lechia przegrała bowiem 5 z 6 minionych spotkań, a taka forma w Gdańsku nikogo nie zadowala.

Groźny Nalepa

Patrząc na grę gdańszczan optymizmu jednak nie było, bo tak w praktyce… nie grali oni nic. Pierwsza połowa była mocno chaotyczna i pełna niedokładności, nawet kontrataki nie przynosiły konkretów, a jedyne zagrożenie pojawiało się po stałych fragmentach gry, ewentualnie uderzeniach z dystansu. W tych przodował głównie Tomasz Makowski, który w 20. minucie silnym strzałem sprawdził czujność Adriana Lisa.

Największym zagrożeniem na boisku był jednak stoper Lechii Michał Nalepa. To właśnie on w 33. minucie zdobył gola po rzucie rożnym bitym przez Rafała Pietrzaka. Dużo w tym wszystkim było przypadku, bo 28-latek uderzył… plecami, ale liczy się przecież efekt, który został osiągnięty mimo tego, że goście bronili we własnej „szesnastce” całą drużyną. To także Nalepa w 45. minucie strzelał na bramkę Lisa, gdy piłkę sprzed linii bramkowej wybił Łukasz Trałka. Warta natomiast była kompletnie bezpłciowa i przed przerwą nie zdziałała nic poza jednym przypadkowym uderzeniem obok bramki.

Lechia przysnęła

W drugiej połowie wiele się nie zmieniło, choć z czasem budzić zaczęli się przyjezdni z Poznania. Na ogrom sytuacji się to co prawda nie przełożyło, ale Warta coraz częściej była się przy piłce, a dokładnie po godzinie gry Duszana Kuciaka strzałem z dystansu przetestował Jan Grzesik.

Poprawa gry „Dumy Wildy” przekuła się w konkrety w 72. minucie, kiedy gdańszczanie zdrzemnęli się we własnym polu karnym. Jakub Kiełb dograł płasko z lewej strony, gdzie aktywny po przerwie Mateusz Kuzimski uprzedził defensorów Lechii, a następnie głową wystawił futbolówkę Mariuszowi Rybickiemu, który umieścił ją w pustej bramce.

Po tym trafieniu mecz się nieco wyrównał, ale na boisku nadal działo się mało. Gospodarze nie mieli żadnych argumentów przeciwko równie słabej Warcie, a jedyną szansę wypracował im… Nalepa, który minimalnie za mocno dograł do Macieja Gajosa. Kilka minut później Nalepa sam próbował uderzać z powietrza, ale trafił wprost w Lisa. Remis w tym spotkaniu oddawał to, co działo się na boisku, a działo się… niewiele. Trenera Stokowca za ten mecz raczej nikt nie pochwali.


Lechia Gdańsk – Warta Poznań 1:1 (1:1)

1:0 – Nalepa, 33 min (głową, asysta Pietrzak), 1:1 – Rybicki, 72 min (asysta Kuzimski)

LECHIA: Kuciak – Fila, Nalepa, Kopacz, Pietrzak – Kubicki, Makowski, Gajos – Haydary (61. Conrado), Paixao (76. Arak), Saief (76. Ceesay). Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Mirus, Tobers, Musolitin, Żukowski, Biegański, Egy.

WARTA: Lis – Spychała (58. Rybicki), Ławniczak, Ivanov, Kiełb – Grzesik, Kopczyński (69. Kupczak), Trałka, Żurawski (83. Janicki), Jakóbowski – Kuzimski. Trener Piotr TWOREK. Rezerwowi: Bielica, Handzlik, Czyżycki, Jaroch, Burman, Sopoćko.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Żółte kartki: Nalepa (66. faul), Kopacz (90+3. faul) – Kuzimski (48. faul)
Piłkarz meczu – Michał NALEPA


Na zdjęciu: W taki sposób Michał Nalepa próbował pokonać bramkarza Warty Poznań.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus