W pogoni za straconym czasem…

Sytuacja powoli wraca do normalności – hokeiści z Jastrzębia już jutro rozegrają mecz kontrolny z Energą Toruń.


Do inauguracji ekstraligi pozostało zaledwie 19 dni, a zespół JKH GKS Jastrzębia po prawie trzech tygodniach przerwy od kilku dni pracuje na lodzie, ale wciąż jeszcze nie w komplecie. Robert Kalaber, pracujący już 6. sezon z zespołem, zwyczajowo sierpień przeznaczał na mecze kontrolne. Wówczas jego zespół mocniej wchodził w sezon ligowy. Pandemia sprawiła, że plany szkoleniowe legły w gruzach, a hokeiści przebywali w izolacji. Jedni mieli pozytywny wynik testów, ale przechodzili niemal bezobjawowo, zaś inni cierpieli i do tej pory nie podjęli treningów.

Dwóch trenowało

Kiedy po zgrupowaniu kadry pojawiły się wieści o zakażeniu koronawirusem, działacze z Jastrzębia podjęli decyzję o natychmiastowych badaniach. Po testach było sporo zawirowania, bo trener Kalaber wraz z zawodnikami udał się na obowiązkową kwarantannę. Kto czuł się na siłach zabierał do domu rower stacjonarny, hantle oraz karimatę i próbował podtrzymać kondycję.

Jedynie dwóch reprezentacyjnych hokeistów – obrońca Mateusz Bryk oraz napastnik Dominik Paś – miało negatywne wyniki i oni po dezynfekcji obiektu mogli pojawić się na lodowisku.

Co można robić we dwóch na treningu?

– To było dla nas było spore wyzwanie, ale zarządziliśmy sobie trening strzelecki bądź też doskonaliliśmy jazdę na łyżwach lub technikę operowania kijem. Oczywiście, że odwiedzaliśmy również siłownie, biegaliśmy po leśnych ścieżkach oraz graliśmy w tenisa. Z czasem sukcesywnie zaczęli pojawiać koledzy, doszedł też trener Kalaber. Było znacznie raźniej i mam nadzieję, że już idziemy w dobrym kierunku. Jednak nasza forma będzie jedną wielką niewiadomą – wyjawia Mateusz Bryk, wczorajszy solenizant; właśnie „stuknęło” mu 31 lat.

Kilku nieobecnych

Pod kierunkiem Kalabera trenuje już 18 zawodników, ale kilku czeka jeszcze na wyniki testów.

– W najbardziej kłopotliwej sytuacji znajduje się czołowy defensor zespołu oraz reprezentacji Kamil Górny – informuje dyrektor sportowy klubu, Leszek Laszkiewicz.

– Kamil miał raz wynik negatywny, zaś innym razem pozytywny. Są również zawodnicy, których wyniki są neutralne i też muszą powtórzyć badania.

Kalabera irytuje ta sytuacja, ale bezradnie rozkłada ręce.


Przeczytaj jeszcze: Przygoda zatoczyła koło…


– Ja testów nie przeprowadzam i muszę się pogodzić z faktami – mówi szkoleniowiec zgrzytając przy tym zębami.

– Dla mnie najważniejsze, by poprowadzić tak zajęcia, by przypadkiem ktoś nie nabawił się kontuzji. Pragnę, by zawodnicy łagodnie wchodzili w zajęcia, choć oczywiście rozpoczęła się bitwa z czasem. To dla nas wszystkich nowa sytuacja, ale nie jestem zwolennikiem przesuwania terminu inauguracji. Nie wiemy, co nas jeszcze czeka jesienią, bo to przecież okres przeziębień, szczególnie w naszej dyscyplinie. Najważniejsze, by zespół mógł rozegrać kilka meczów sparingowych.

Wczoraj pojawił się w Jastrzębiu Słowak Marek Hovorka, wicemistrz świata z 2012 roku oraz olimpijczyk z Pjongczangu 2018. Oczywiście ma być jej silnym ogniwem.

Toruń na początek

Po powrocie z urlopów hokeiści zapoznali się z harmonogramem meczów kontrolnych i był on, jak zwykle, bogaty. JKH GKS miał uczestniczyć w Pucharze Torax Poruby i miał się spotkać z ciekawymi rywalami. Rozegrał tylko jedno spotkanie – z gospodarzami (3:2 po dogrywce) – a potem był przymusowy urlop. W gestii dyrektora Laszkiewicza pozostało załatwianie sparingpartnerów, choć nie było to sprawą łatwą.

– Gramy już w najbliższą środę z Energą Toruń na własnym lodzie (godz. 17.00) – mówi uradowany „Laszka”.

– Trener będzie mógł sprawdzić wszystkie formacje i ewentualnie dokonać korekt. W poprzednich sezonach o tej porze miał już poukładane i dokonywał tylko drobnych roszad. A teraz trzeba mozolnie to sklejać i pewnie tak będzie do ligowej inauguracji z Zagłębiem Sosnowiec.

Jastrzębianie 1 września zmierzą się z GKS-em Katowice, a dwa dni później z Hawirzowem.

– Może jeszcze znajdziemy jednego sparingpartnera – dodaje dyrektor, który również uważa, że sezon należy zacząć w terminie.

W JKH GKS powoli wszystko wraca do normalności, ale teraz teraz jest gonitwa za utraconym czasem. Wszyscy skupieni wokół klubu oraz drużyny zdają sobie sprawę, że ten początek sezonu będzie zupełnie inny niż kilka poprzednich. Najważniejsze, by ruszyć w terminie – to hasło obowiązuje nie tylko w Jastrzębiu, ale we wszystkich ekstraligowych klubach.


Na zdjęciu: Dominik Paś był jednym z dwóch zawodników, który nie musiał przebywać na kwarantannie.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus