W żużlowym ROW-ie powiało optymizmem

W przeciwieństwie do poprzednich pojedynków w Rybniku i przegranych meczów wyjazdowych, gdzie wynik ciągnęli głównie liderzy Troy Batchleor i Kacper Woryna, tym razem w ROW-ie nie było słabych punktów. Nawet Mateusz Szczepaniak (5 punktów + bonus) miał spory udział w wygranej 50:40 nad Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. W dwóch biegach przypomniał sobie o tym, iż w zeszłym roku był najskuteczniejszym zawodnikiem Nice 1. LŻ.

Potencjał na miarę zawodnika z Grand Prix zaprezentował też w końcu Craig Cook. Po słabym występie w spotkaniu z Łodzią i odsunięciu od kadry na mecz z Lublinem, Brytyjczyk mocno się zawziął. Przyjechał do Rybnika z zupełnie nowymi silnikami i w tygodniu ciężko pracował nad dopasowaniem do toru. Efekt był bardzo zadowalający. 8 punktów z aż 3 bonusami, w tym dwa biegi wygrane po 5:1. Tego rybniccy kibice zupełnie się nie spodziewali po „Kucharzu”.

W 13. biegu naprawdę przecierali oczy ze zdumienia, gdy Cook pięknym atakiem na przeciwległej prostej wyprzedził Mikkela Michelsena i Andersa Thomsena; na dodatek tak skutecznie blokując Duńczyków, że obok nich przemknął Andriej Karpow. Thomsen uważał nawet, że Brytyjczyk przesadził w tej akcji i domagał się przerwania wyścigu. Doczekał się tego, ale sędzia Ryszard Bryła to zawodnika gości wykluczył i to do samego końca zawodów! Duńczyk będzie musiał w związku z tym pauzować w następnej kolejce.

To zdarzenie, w sytuacji gdy goście mogli mieć jeszcze nadzieję na odrobienie strat, a także piorunujący początek gospodarzy, przesądziło ostatecznie o losach spotkania. – Szanse na zwycięstwo straciliśmy po ledwie czterech biegach, bo trzy z nich przegraliśmy po 1:5. Oddawaliśmy pozycje po dobrych startach. Słabo pojechali nasi juniorzy. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze defekt Michelsena i wykluczenie Thomsena. Biorąc to wszystko pod uwagę, to ten wynik jest dla nas i tak korzystny, bo daje jakąś nadzieję na bonus – podsumował spotkanie trener gości – Lech Kędziora.

Mniej dyplomatyczny był prezes gdańszczan, Tadeusz Zdunek. – Żużlowcy nie są od tego, by oceniać decyzje sędziego. Szczerze mówiąc, to nie wiem czy Thomsen, nawet gdyby nie dostał kary meczu, pojechałby w naszym kolejnym meczu z Lokomotivem Daugavpils. Inną rzeczą jest, że to niebezpieczny sport i taka jazda jak Cooka nikomu nie służy – ocenił.

– Cały zespół pojechał dziś poprawnie. Każdy dorzucił swoje do wyniku. Jest zwycięstwo i cieszymy się z tego – stwierdził menedżer rybniczan, Jarosław Dymek. Trudno się dziwić radości, bo w końcu na Górnym Śląsku powiało optymizmem. W momencie, gdy kibice głośno domagali się już od prezesa Krzysztofa Mrozka wzmocnień, drużyna wreszcie zaskoczyła i przekonywająco pokonała jednego z kontrkandydatów do awansu. Na dodatek rybniczanie mają przed sobą teraz bardzo korzystny terminarz. Mecz u siebie z Gnieznem, a potem dwumecz z najsłabszą drużyną w tabeli Arge Speedway Wandą Kraków. 7 punktów w tych pojedynkach sprawi, iż nadzieje na szybki powrót do PGE Ekstraligi wzrosną radykalnie.

Tym samym, jeśli nie zaistnieją sytuacje losowe (kontuzje), to wielkich kadrowych wzmocnień w Rybniku nie ma się co spodziewać. Do zespołu po 15 maja (gdy będzie mógł już podpisać kontrakt) dołączy jedynie 19-letni Brytyjczyk Daniel Bewley. Negocjacje nt. wypożyczenia Andrieja Kudriaszowa z forBet Włókniarza Częstochowa zostały zaś zerwane, gdyż rybniczanie chcieli Rosjanina za darmo, a częstochowianie pragnęli odzyskać środki, które przeznaczyli na zakup sprzętu dla tego żużlowca.