Stopniowanie napięcia

Beniaminka, który zdołał utrzymać się w ekstraklasie, straszy się zwykle tym, że drugi sezon jest najtrudniejszy. Widzew może jednak spokojnie podchodzić do nowych rozgrywek, bo swoje przeżył już wiosną tego roku.


– Poprzedni sezon oceniam na czwórkę – optymistycznie, z dużym zaufaniem wobec swoich zawodników, podsumował zakończone w maju rozgrywki trener Janusz Niedźwiedź.

Zadanie wykonane

Jego drużyna wykonała zadanie, jakim było utrzymanie się. Od początku nie była zagrożona spadkiem, a zebrany wcześniej zapas punktów pozwalał na spokój. Nawet w sytuacji, gdy przegrało się 6 kolejnych meczów na własnym boisku, co jest niechlubnym ligowym rekordem wszech czasów w polskiej ekstraklasie. Pamiętacie to ze szkoły? Warto było na początku się starać, zrobić dobre wrażenie, zbierać piątki i szóstki. Natomiast pod koniec roku szkolnego, gdy promocje do następnej klasy są już rozdane i świadectwa wypisane, miało się taką opinię, że nie trzeba się było specjalnie starać. Kibice – przełóżmy to na język futbolu – i tak przyjdą, bo wierzą w swoją drużynę.

Ten rozdział trzeba jednak zamknąć i rozpocząć następny, który na razie jest czystą kartą. W Widzewie stopniują napięcie. Nie mówi się już o utrzymaniu, a o miejscu w środku tabeli. Największy kapitał, który ma pomóc w realizacji tego celu, to w dalszym ciągu kibice. Sprzedano 16010 abonamentów sezonowych, czyli wszystkie, jakie były dostępne, co stanowi istotny zastrzyk gotówki na bieżącą działalność.

Dla porównania: jak wynika z danych podanych przez Interię, Legia (następny klub w tej tabelce), do połowy lipca nie osiągnęła nawet połowy tej liczby, a ŁKS wierzy dozgonnie jedynie 3500 kibiców. Pozyskanie tak solidnego sponsora, jak firma „Panattoni”, zamyka sprawę budżetu. W sam raz – jak mówią w klubie – na miejsce w środku stawki.

Szanują pieniądze

Gospodarka tym budżetem ma być jednak rozsądna. Transferowych sensacji na pierwszą stronę w gazetach i na czołówkę internetowych portali do tej pory nie było. „Planowo” pożegnano latem Jakuba Wrąbla, Łukasza Zjawińskiego, Bożidara Czorbadżijskiego, Patryka Lipskiego i nieoczekiwanie także Juliusza Letniowskiego, chociaż w przypadku tego ostatniego sygnałem mógł być fakt, że nie znalazł się on w jedenastce na żaden 12 meczów ostatnich meczów.

Klub rozpoczął budowę nowego gmachu nie od fundamentów, a od… młodzieżowców: bramkarza Jana Krzywańskiego z III-ligowym ledwie doświadczeniem w Legionovii, Dawida Tkacza z Górnika Łęczna i Antoniego Klimka z Odry Opole oraz Kamila Cybulskiego, nominalnie z drużyny rezerwowej, a faktyczne wychowanka akademii poznańskiego Lecha. Jedyny piłkarz z „nazwiskiem” to Fran Alvarez, którego atutem na razie jest… właśnie hiszpańskie nazwisko. Resztę musi pokazać na boisku.

Wynika z tego, chociaż transfery „last minute” są przecież możliwe, bo okienko otwarte będzie jeszcze długo, że trzon zespołu się nie zmieni: Ravas, Stępiński, Żyro, Szota, Zieliński, Hanousek, Hansen, Shehu, Kun, Pawłowski, Terpiłowski. Co z Jordi Sanchezem? Wiosnę kończył grając z pękniętą stopą, latem leczył się w Łodzi i w Barcelonie, nie grał w sparingach, więc na dziś trudno przewidzieć, co z nim będzie.


Czy wiesz, że…

Drużyna 19-latków Widzewa po raz pierwszy awansowała do Centralnej Ligi Juniorów. Widzew nigdy nie był przykładem skutecznej pracy z młodzieżą, ale powoli widać efekty działalności akademii. W szerokiej kadrze drużyny znaleźli się Hubert Lenart, Filip Przybułek i Kamil Cybulski, lecz tylko Lenart to łodzianin.


Czytaj także w kategorii EKSTRAKLASA


Cybulski trafił do Łodzi jako 15-latek z młodzieżowych drużyn Lecha, a Przybułek to chłopak z Jastrzębia, trenujący też przez dwa lata w MKS-ie Żory. O tym, jak ciężko przebić się do drużyny w ekstraklasie, świadczy przykład ich starszych kolegów sprzed roku. Terminować w zespołach z niższych klas będą musieli Adam Dębiński i Dawid Owczarek.


Na zdjęciu: Bartłomiej Pawłowski nadal ma stanowić o sile uderzeniowej Widzewa.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.