Widzew Łódź. Robaka trzeba pilnować do końca

Jeszcze nie opadł kurz po sobotnim meczu derbowym w Łodzi, a Widzew znów staje przed poważną próbą.


Wszak w środę w Opolu spotkają się w bezpośredniej walce drużyny, które starają się dogonić czołówkę i podtrzymać szanse na awans do ekstraklasy, choćby przez baraże. Jedni i drudzy muszą grać o całą pulę. Remis nikogo nie zadowoli.

Widzew bardzo dobrze wypadł w meczu z Koroną, uratował w dziesiątkę remis z Radomiakiem, z którym przegrywał, ale z kolei wypuścił z rąk zwycięstwo nad ŁKS prowadząc 2:0 i może się cieszyć, że tego meczu nie przegrał. Trwa huśtawka postawy drużyny i nastroju wśród kibiców, a trener wciąż szuka optymalnego składu, zwłaszcza w ataku, bo do defensywy nie można mieć większych uwag.

Bardzo dobrze grający w pierwszym spotkaniu tej rundy Paweł Tomczyk i Piotr Samiec-Talar w drugim meczu zostali zdjęci z boiska już po 60 minutach, a derby rozpoczęli na ławce. Marcin Robak z kolei zaczął rundę na ławce, w derbach wyprowadził zespół w pierwszym składzie, ale szybko okazało się, że rywale muszą go kryć tylko na wszelki wypadek, bo do swojego bramkowego dorobku z jesieni niczego jeszcze nie dołożył. Merveille Fundambu po koncertowym popisie we wrześniowym meczu ze Stomilem gasł z tygodnia na tydzień i od połowy listopada zagrał tylko raz w pucharowym meczu z Legią. W lidze nie wstawał z ławki rezerwowych, a w minioną sobotę nie było go już nawet w meczowej dwudziestce. Karol Czubak, z którym łączono duże nadzieje, w tym roku był na boisku tylko 11 minut, też w meczu pucharowym. We właściwym doborze napastników na mecz w Opolu leży więc klucz do sukcesu Widzewa. W siedmiu meczach poza Łodzią w sezonie 2020/21 (nie licząc derbów i „wyjazdowego” spotkania z Jastrzębiem na swoim boisku) Widzew zdobył zaledwie trzy bramki…

W innych formacjach sytuacja jest lepsza. Rzadko spotykanym wydarzeniem był gol w meczu z ŁKS strzelony po ofensywnej kombinacji lewego obrońcy (Kacpra Gacha) ze stoperem (Krystianem Nowakiem). Po pierwszej połowie kandydatem do miana piłkarza meczu z ŁKS był 20-letni Michael Ameyaw, rodowity łodzianin, choć także obywatel Ghany. Silnymi punktami w drugiej linii są także Patryk Mucha (grał we wszystkich meczach ligowych i pucharowych od przyjścia do Widzewa latem ubiegłego roku), a w akcjach ofensywnych także Mateusz Michalski, który jednak powinien sobie przypomnieć, że choć zdobył już dla Widzewa 34 bramki, to ostatnią – w maju 2019 roku (poprzedni sezon spędził w Radomiaku, ale od lata nie trafił ani razu).

W Opolu nie było Widzewa od października 2008 roku, gdy w meczu I ligi Widzew wygrał 1:0 po golu, zdobytym w doliczonym czasie przez… Marcina Robaka. A więc trzeba jednak na niego uważać do ostatniego gwizdka.


Fot. Łukasz Sobala / Press Focus