Więcej piłki w… piłce

Zwycięży ten, kto wytrwa – tym cytatem, „wyrytym” przez fanów GieKSy na jednej z nieodległych od stadionu kamienic katowickich, Jacek Paszulewicz de facto zakończył konferencję po środowym meczu swych podopiecznych z Odrą. Nie użył słowa „dymisja”; mówił jedynie o „dobru GKS-u”, w imię którego gotów jest przyjąć każdą decyzję władz.

Dzień ostatni

I ta decyzja zapadła w czwartkowe przedpołudnie. Przy Bukowej włodarze wytrwali w chęci kontynuowania projektu personalnego i taktycznego, zaproponowanego latem przez Jacka Paszulewicza. – Chcemy, by ten zespół miał dalej swój rys i swoją charakterystykę – zapewniał w wypowiedzi dla klubowej kamery dyrektor sportowy Tadeusz Bartnik. Nie wytrwali za to w przywiązaniu do samego trenera. – Jest osobą, która wniosła wiele do tego klubu. Chcemy oczywiście pamiętać te najlepsze momenty, ale nie uciekniemy od tego, że dziś wynik jest bardzo zły. A skoro sytuacja – mimo podjętych różnorakich działań – nie ulega poprawie, uznaliśmy, że czwartek będzie ostatnim dniem współpracy z trenerem Paszulewiczem – oznajmiał dyrektor.

Kontynuacja i… zmiana

W kontekście słów o „rysie i charakterystyce” nie jest żadną niespodzianką również nominacja Jakuba Dziółki – dotychczasowego asystenta pierwszego szkoleniowca – do roli trenera, który poprowadzi GieKSę w niedzielnym spotkaniu z Puszczą Niepołomice. Osiem miesięcy współpracy w sztabie gwarantuje, że wiele pozytywnych wartości, zaszczepionych drużynie przez Paszulewicza, nie pójdzie w niepamięć. Muszą za to zostać „przekute” w pozytywne wyniki – bo tych, mimo fragmentów niezłej gry w wykonaniu katowiczan, brakowało przeraźliwie. – Kuba sobie poradzi! – Tomasz Musiał, wiceprezes ds. sportowych Skry Częstochowy, nie ma wątpliwości.

„Materiał” na znakomitego trenera

Przywołujemy działaczy częstochowskiego drugoligowca, bo to oni dali wychowankowi GieKSy pierwszą poważną szansę trenerską. Wcześniej prowadził on m.in. MKS Myszków – i to tam dał się poznać Tadeuszowi Bartnikowi z tak dobrej strony, że to właśnie dyrektor GKS-u – a nie sam Jacek Paszulewicz – był najgorętszym orędownikiem sproiwadzenia Dziółki z Częstochowy na Bukową. – Bardzo kibicujemy Kubie, bo to „materiał” na znakomitego trenera! – przekonuje cytowany wiceprezes Musiał. – To przecież za jego czasów mieliśmy rundę, w której Skra w III lidze straciła w 17 meczach tylko 6 goli!

Oczywiście liga trzecia to nie pierwsza – poprzeczka z wyzwaniem dla szkoleniowca znacząco poszła w górę. No i szatnia Skry – piłkarzy parających się grą w piłkę po normalnej dniówce w zakładzie pracy – to nie szatnia GKS-u, w której zapewne godzić trzeba nadwyrężone ambicje wielu byłych ekstraklasowców. – Ale Kuba ma w sobie to „coś”, co w spokojnej rozmowie pozwalało mu docierać do każdego i łagodzić każdy konflikt. U nas to działało – wspomina Tomasz Musiał.

Papierologia stosowana

Czy podziała i przy Bukowej, gdzie – ponoć – stosunki na linii trener-drużyna były dość chłodne, w samej szatni zaś, w gronie piłkarskim – wręcz przeciwnie: nader gorące? Być może; w każdym razie dystans między nowym szkoleniowcem a zawodnikami (przynajmniej tymi najbardziej doświadczonymi) jest dziś dużo mniejszy, niż w przypadku Jacka Paszulewicza. – Życzę Kubie oczywiście, by mu się powiodło. A z drugiej strony – już się boję, że jeżeli tak się stanie, być może my… wkrótce stracimy naszego szkoleniowca. Kuba świetnie dogadywał się z Pawłem Ścieburą, który przejął po nim schedę po jego odejściu do Katowic – wzdycha prezes Musiał.

Póki co to jednak chyba scenariusz mało prawdopodobny. Jakub Dziółka na razie liczyć musi na życzliwość PZPN-u; wciąż bowiem do stosownych „papierów i licencji”, niezbędnych do samodzielnej pracy na tym szczeblu, trochę mu daleko. Może stąd – choć, zdaje się, bardzo tego nie chcąc… – dyrektor Bartnik musi rozglądać się za szkoleniowcem już owe „papiery” posiadającym…

100 procent skuteczności

Wróćmy wszak do przygotowań do niedzielnego debiut Dziółki, który… tak naprawdę debiutem nie będzie. Gdy bowiem wiosną Paszulewicz karnie siedział na trybunach w wyniku kary nań nałożonej przez Komisję Dyscyplinarną PZPN, jego asystent – wpisany oficjalnie w protokół – poprowadził zespół do wygranej 2:0 z Wigrami w Suwałkach! A więc – na razie 100 procent skuteczności w działaniu!

W czwartkowe popołudnie Jakub Dziółka poprowadził trening na bocznym boisku przy Bukowej. Uczestnicy środowej gry mieli de facto rozbieganie. Reszta – normalne zajęcia. Bywalcy treningów zauważyli wszakże, że więcej w nich… po prostu futbolu: gierek, ćwiczeń strzeleckich oraz gry na utrzymanie przy piłce. Tego ostatniego elementu – podobno – do tej pory bywało niewiele, a obraz spotkań GieKSy – czekanie na kontrę, gra na szybkie pozbycie się piłki do partnera, albo po prostu długie podanie z tyłu do pierwszej linii – zdaje się potwierdzać te spostrzeżenia. Być może w niedzielę kibice zobaczą więc już nieco inny GKS. Czy skuteczniejszy w działaniu? Ot, pytanie…