Wielki powrót „Wysza”

Niekwestionowanym bohaterem meczu Górnika z Piotrkowianinem był Piotr Wyszomirski. To głównie dzięki niemu zabrzanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.


Zabrzanie rozpoczęli w sposób, który nie pozostawiał złudzeń, że to właśnie oni mają w sobie więcej motywacji do zgarnięcia kompletu punktów. Zarówno w ataku, jak i w obronie przewyższali rywali. W 5 minucie egzekwujący rzut karny Piotr Swat trafił w głowę Caspra Liljestrand i ujrzał czerwoną kartkę. Choć decyzja sędziów była nieco kontrowersyjna, bo piłka – nim trafiła w czoło bramkarza – otarła się o jego łokieć, stała się niejako motorem napędowym dla szczypiornistów Górnika, którzy wyprowadzali skuteczne kontry. Nie tylko ten element przemawiał za ich siłą.

Jasnym punktem zespołu był m.in. Damian Przytuła. Rozgrywający nie tylko sam raz za razem bombardował przeciwników rzutami z drugiej linii, ale też umiejętnie współpracował z kolegami. Dodatkowo w pierwszym kwadransie dwie obrony rzutów karnych zanotował wspomniany Liljestrand junior. W bramce Górnika królował jednak Piotr Wyszomirski. Był to jego pierwszy od 10 lat mecz w polskiej lidze. Choć w międzyczasie czerwony kartonik za atak na będącego w powietrzu rywala został skierowany w stronę Piotra Rutkowskiego, to jednak nie sprawiło to zabrzanom większych utrudnień.

Około 20 minuty sytuacja zaczęła ulegać zmianie. Piotrkowianie zaktywizowali defensywę. Gospodarze mieli więc coraz większe kłopoty ze swobodnym konstruowaniem akcji. Rezultatem było stopniowe niwelowanie strat. Na obronę gospodarzy nacierał Marcin Matyjasik. Zabrzanie popełniali coraz więcej błędów, często gubiąc piłkę. Ratunkiem okazał się Wyszomirski, dzięki któremu jego ekipa schodziła na przerwę z 3-bramkowym prowadzeniem.

Dłużny nie pozostawał znajdujący się po drugiej stronie parkietu Damian Chmurski, coraz częściej zatrzymując rzuty rywali. Podopieczni Patrika Liljestranda nie potrafili już więc zbudować przewagi, która zapewniłaby im spokój. Wciąż czuli oddech piotrkowian. Nie dało się jednak ukryć, że to właśnie zabrzanie byli krok bliżej pełnej puli. Wyszomirski coraz bardziej studził zapędy rywali, broniąc m.in. rzut Krystiana Krajewskiego z 7 metra. Nie zdziwiło zatem, że został wybrany MVP spotkania, skoro występ zakończył z 44-procentową skutecznością. Jego postawa sprawiła, że waleczni przyjezdni musieli pogodzić się z przegraną:

– Przede wszystkim zabrakło nam skuteczności. Można powiedzieć, że nie wykorzystaliśmy szansy. Mogliśmy powalczyć o punkty. W bramce stał jednak Piotrek Wyszomirski, który jest klasą samą w sobie. Dzisiaj to udowodnił – mówił z uznaniem Bartosz Jurecki i dodał: – Były momenty, które wpłynęły na naszą postawę. Najbardziej widocznym błędem sędziów była czerwona kartka dla Piotrka Swata. Arbitrzy dopatrzyli się rzutu w twarz, choć bramkarz odbił piłkę ręką – kręcił głową szkoleniowiec gości.


Górnik Zabrze – Piotrkowianin 29:25 (17:14)

GÓRNIK: Wyszomirski, C. Liljestrand, Szczepanik – Mauer 4, Tokuda 4, Krawczyk 3, Kaczor 3, Przytuła 9, Artemenko 4, Baczko 1, Ilczenko 1, Łyżwa, Rutkowski (CZK, 19 min – faul), Molski, Wąsowski. Kary: 16 min. Trener Patrik LILJESTRAND.

PIOTRKOWIANIN: Ligarzewski, Chmurski 1 – Pstrąg, Surosz, Mosiołek 4, K. Krajewski 5/2, Jędraszczyk 2, Wawrzyniak 1, Matyjasik 6, Szopa 1, Swat (CZK, 5 min – rzut w głowę), Pacześny, Doniecki 4, Filipowicz, Pożarek 1. Kary: 4 min. Trener Bartosz JURECKI.

Tabela

  1. Kielce 3 9 126:77
  2. Wisła 3 9 105:72
  3. Azoty 3 6 91:80
  4. Wybrzeże 2 6 50:45
  5. Górnik 3 6 81:79
  6. Gwardia 3 6 88:87
  7. Ostrovia 3 3 77:79
  8. Kwidzyn 3 3 70:76
  9. Piotrkowianin 3 3 86:95
  10. Chrobry 3 3 82:96
  11. Unia 3 3 73:89
  12. Kalisz 3 3 78:99
  13. Zagłębie 2 0 55:62
  14. Pogoń 3 0 76:102

Ostatni mecz 3. serii: Wybrzeże – Zagłębie – środa, 18.15.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus