Wisła Kraków. Historia przemawia za emocjami

Waldemar Piątek zadebiutuje jako trener niecieczan, a szkoleniowiec Wisły Adrian Gula ma problem.


Bruk-Bet Termalica Nieciecza będzie ostatnim w tym roku rywalem Wisły Kraków. Obydwie drużyny przystąpią do dzisiejszego spotkania w kiepskim nastroju. „Biała gwiazda” w czterech ostatnich ligowych spotkaniach zdobyła zaledwie jeden punkt i znalazła się na 14 miejscu, czując na plecach oddech zespołów ze strefy spadkowej. Natomiast „Słoniki” po zwycięstwie 4:3 odniesionym 30 października w pięciu kolejnych spotkaniach uzbierały zaledwie 5 oczek, a w dodatku po porażce 0:1 ze Stalą Mielec zmieniły trenera i okupują ostatnie miejsce w tabeli.

W czym można upatrywać nadziei na poprawę humorów kibiców obydwu drużyn na święta? Zespół z Niecieczy, prowadzony awaryjnie przez debiutującego w roli szkoleniowca w ekstraklasie Waldemara Piątka, który w sztabie Mariusza Lewandowskiego był trenerem bramkarzy, liczy na efekt „nowej miotły”.

Natomiast drużyna Adriana Guli podbudowana została decyzją Komisji Ligi, która podczas środowego posiedzenia – po zapoznaniu się z opinią Kolegium Sędziów PZPN – uwzględniła protest klubu i podjęła decyzję o anulowaniu żółtej kartki, którą w spotkaniu z Zagłębiem Lubin ukarany został Patryk Plewka. W kwestii czerwonej kartki dla Michala Frydrycha, który w 23 minucie został odesłany z murawy w Lubinie do szatni nic się „odkręcić” nie dało i czeski obrońca musi pauzować, a słowacki szkoleniowiec ma problem.

Gole w ostatnich sekundach

Kibice wybierający się na mecz pocieszają się jednak tym, że mecze Wisła – Bruk-Bet Termalica, choć było ich do tej pory zaledwie pięć, mają swoją niezapomnianą aurę. Wystarczy przypomnieć spotkanie z 25 kwietnia 2016 roku, kiedy to bramkarz gości Sebastian Nowak, w doliczonym czasie gry, po dośrodkowaniu Dawida Plizgi z rzutu rożnego, ustalił wynik na 2:2. Także 4 czerwca 2017 roku gol w doliczonym czasie gry, po bombie Martina Mikovicia z dystansu w okienko zakończył spotkanie, w którym niecieczanie wygrali 2:1.

Krakowianie wolą wspominać mecz z 21 lipca 2017 roku, bo w nim, w 89 minucie, po dośrodkowaniu Macieja Sadloka Petar Brlek strzelił jedynego gola i gospodarze zapisali na swoje konto komplet punktów.

Dalekie od oczekiwań

Do tego dodajmy, że na początku tego sezonu, w drugiej kolejce w Niecieczy w 90 minucie Maciej Sadlok po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wykonanego przez Dora Hugiego, ustalił wynik spotkania na 2:2. Z tej wyliczanki widać najlepiej, że choć miejsca zajmowane przez obydwie drużyny dalekie są od oczekiwań ich kibiców to emocji i do ostatnich sekund nie powinno zabraknąć.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus